czym są cotygodniowe Pogadanki Inwestorskie?
Pogadanki Inwestorskie - to miejsce, gdzie poznasz nowatorskie, choć tak naprawdę odwieczne spojrzenie na aktywność ekonomiczną i finanse... spojrzenie okiem wierzącego. Główne zadanie sobotnich Pogadanek polega na wskazaniu paradygmatu, w którym poruszać się należy. Moim zdaniem.
Prócz tego, będę starał się dać Ci solidne podstawy do samodzielnej działalności gospodarczej, inwestycyjnej - słowem do parania się finansową stroną życia. Wszystko to, bez czego nie warto iść do doradcy, maklera, czy private bankera.
Niekiedy polecę Ci jakiś produkt z mojego minibiura usług finansowych - to, co uznam za wartościowe. Decyzję zawsze uzasadnię, żebyś wiedział dlaczego mówię akurat o tym.
Innym razem - gdy znajdę coś ciekawego - polecę Ci którąś z gazet z kiosku albo książkę z mojej księgarenki.

niedziela, 25 października 2009

Apartament w Albanii - żyła złota? Niewykluczone...

Mail
Odebrałem ostatnio maila, który skłonił mnie do podjęcia tzw. szybkiego serczu, który mnie olśnił. O co chodzi? O informację nt. wydania książki pt. Jak kupować nieruchomości poniżej ich wartości rynkowej?. Czego dotyczył szybki sercz i dlaczego był odkrywczy? O tym poniżej.

Ideał okazji inwestycyjnej...
Pamiętam, gdy przed paru miesiącami, ba – prawie przed rokiem – odbywałem prywatną rozmowę na temat rynku akcji. Moja rozmówczyni była przerażona spadkami, jakich areną był rynek, ich wielkością i długotrwałością. Rozważaliśmy sensowność wejścia na rynek. Ja upierałem się przy zdaniu, że im więcej się mówi na temat krachu i beznadziejnej perspektywy na przyszłość, tym lepiej – i że w danym momencie (był styczeń) warto powoli wchodzić w akcje, rozkładając rzecz np. na kwartał (o tym dlaczego warto inwestować pomału, piszę w artykule poświęconym procentowi składanemu). Zresztą na Pogadankach Inwestorskich dawałem wyraz swojemu kontrariańskiemu podejściu też parę razy. Emocje zwyciężyły, moja rozmówczyni uznała, że ryzyko straty jest zbyt duże.
Po pół roku od rozmowy mogłem z uśmiechem stwierdzić, że... swoją rozmowę toczyliśmy w okolicach dołka ostatniej fali spadkowej! Wejście, nawet jednorazowe w tamtym momencie oznaczałoby zysk większy niż 60% (przy odpowiednim portfelu można było zyskać kilkaset procent) – przy zaangażowaniu w same akcje. Podobnie zresztą z TFI (wciąż polecam Supermarket Funduszy Inwestycyjnych jako idealne narzędzie do tego – pisałem o tym jakiś czas temu na Pogadankach) – niektóre świetnie wykorzystały korektę wzrostową.
Podsumowując – okazało się, że moja rozmówczyni straciła idealną okazję inwestycyjną – stan wyprzedania rynku, po którym następuje długotrwały ruch wzrostowy. Na taką sytuację inwestorzy czekają od kilku, do powyżej 5 lat! Unikat!

Ideał nieruchomościowy
Wracam do wspomnianej książki niejakiego Marcina Marczaka. Otóż, przypomniała mi moje ostatnie myśli na temat nieruchomości. Zastanawiałem się swego czasu, gdzie najbliżej Polski znajduje się rynek będący w momencie rozwoju, w jakim Polska była przed dwudziestu laty. Myślałem o Afryce, Uralu. Jeśli nie czujecie wagi tego porównania – zapytajcie rodziców. Grunty, które w 1989 roku kosztowały grosze, dziś dają swoim właścicielom kilkaset, bądź kilka tysięcy procent zwrotu! Swoją rolę w tym procesie pompowania nieruchomości odegrała sama zmiana ustroju gospodarczego, ale i inwestycje dotowane przez Brukselę.
Dostałem więc informację o tej książce, przyjrzałem się opisowi pozycji, z którego wynika, że Autor zajmuje się doradzaniem i pośrednictwem przy kupnie nieruchomości w Bułgarii, Albanii i Egipcie (zarządza firmą Foxestate). Najbardziej zastanowiła mnie Albania.
Rozwinąłem temat na dwóch ulubionych forach internetowych i uzyskałem jedną bardzo ciekawą odpowiedź... Brzmi ona następująco:

Kup ziemię w Albanii nad morzem a nie stracisz.
Jak Ty się nie dorobisz, to zostawisz kawał dobrej lokaty dla potomków.
Albania to teraz taka Polska 20 lat temu, za 20 lat Unia Europejska wyciągnie Albanię za uszy.
Najpierw stworzą wolną gospodarkę, rozkradną ich banki, najlepsze ośrodku lokalizacyjne, wejdą zachodnie koncerny i zaczną robić interesy.
Ostatni dziewiczy rejon niezagospodarowany turystycznie nad Adriatykiem.
Prognozowana przebitka z inwestycji - tysiące %

Czyżby Albania była rzeczywiście drugą Polską sprzed 20 lat? Jeśli tak, mam nadzieję, że run na Albanię dopiero się zaczyna, bo jeszcze przez długi czas nie będzie mnie stać na kupno tam czegokolwiek. Tych, których stać – a proszę wziąć pod uwagę, że mieszkania czy działki na pewno są tam znacznie tańsze niż u nas – niech zeksplorują temat i meldują się z powrotem. Chyba i Jak kupować nieruchomości...sam Autor idzie po linii „wzrost cen nieruchomości w oparciu o inwestycje UE”, bo jednym z rodziałów jest właśnie „Efekt Unii Europejskiej”.

Poza tym...
z tego samego wydawnictwa polecam przy okazji najnowszą książkę Cebulskiego, o której napisałem sążnistego posta.

Akcje...
a jeśli chodzi o akcje – wciąż uważam, że są warte uwagi. Dlatego polecam zarówno odnośny tekst z Pogadanek Inwestorskich na temat rozpoczynania inwestowania, oraz strategię opisaną na procencie składanym. Cóż sam mogę powiedzieć przed metą tzw. kryzysu? Ze swoich poczynań jestem bardzo zadowolony. Kryzys i krach na GPW kończy się dla mnie ostatecznie bardzo miło. Na rachunku maklerskim od 2 lat nie dokonałem żadnej transakcji, natomiast w portfelu TFI dokonywałem jedynie zakupów.

psychologia inwestora
Pisałem na początku o tym, że moja rozmowa na temat rynku akcji trafiła na minimum rynkowe. To sprawa dość ciekawa, choć w chwili rozmowy miałem nadzieję, że właśnie tak będzie. Temat psychologii inwestowania zgłębiłem przy okazji pisania pracy rocznej na socjologię, która ma teraz szansę stać się moim licencjatem, a niewykluczone także, że wyjdzie jako książka. Roboczy tytuł: Magia i racjonalizm w decyzjach inwestorów indywidualnych. Będą chętni?






poniedziałek, 5 października 2009

[ogłoszenie] AT Day we Wrocławiu

Zaprzyjaźniona Księgarnia Maklerska.pl informuje:

Tym razem kolejna edycja AT Day odbędzie się 17 października (sobota) we Wrocławiu. Organizatorem jest Stowarzyszenie Analityków Technicznych Rynków Finansowych, którego pomysłodawcą i twórcą jest Paweł Śliwa.

Gośćmi specjalnymi na szkoleniu będą Mariusz Ambroziak oraz Jarek Augustynowicz, który w konkursie Parkiet Challange 2009 osiągnął stopę zwrotu z kapitału w wysokości 100%. .

Pełny program szkolenia oraz inne niezbędne informacje znajdują w poniższym pliku w formacie pdf lub na stronie internetowej www.satrf.org.

Ważne informacje o szkoleniu.

Koszt szkolenia to 100 zł. Szkolenie jest przedsięwzięciem non profit. Wpisowe ma na celu pokryć tylko koszty organizacji.

Szkolenie jest świetną okazją do podniesienia swoich umiejętności inwestycyjnych oraz kontaktu z innymi inwestorami.

Serdecznie zapraszamy.


----

Jednocześnie zapraszamy Państwa do oddania głosu na Najlepszą Książkę dotyczącą inwestowania. Tworzony ranking ma na celu wytypować najbardziej wartościowe pozycję o giełdzie i inwestowaniu.

Głos można oddać na naszej stronie www.




sobota, 12 września 2009

"Myśleć jak milionerzy" Cebulskiego - opinia Pogadanek

tytułem wyjaśnienia...
nie ma chyba takiego Czytelnika Pogadanek Inwestorkich, który nie zauważył, ekhm... pewnej nieregularności w ich ukazywaniu się! Nie da się tego ukryć - mea culpa! Pogadanki zajmują się obecnie tak wieloma sprawami, że same nie mogą zająć się sobą. Nie jest jednak wykluczone, iż niebawem znajdą sposób na wyjście z impasu podążywszy drogą św. Tomasza z Akwinu. Na czym polega? Na posiadaniu sekretarza...
Pogadanki tworzą bowiem nie tylko instytucję, nawet nie jedną! Pogadanki zaczęły tworzyć własny biznes, który zapowiada się wybornie. Pracują zatem nad nim wiele, więc i na paznkociowe i dogłębne rozpracowanie kolejnych problemów czasu im nie starcza!

pytania
w związku ze swoimi zajęciami miały okazję Pogadanki nieco bardziej zanurzyć się w środowisko biznesowe, a więc ludzi, którzy inwestują - nie tylko kapitał, ale czas, emocje, etc. Miały również okazję zanurzyć się w literaturze biznesowej i okołobiznesowej.
W związku z tym trafiły również na ostatnią książkę Kamila Cebulskiego, o którym od dawna myślały, i nie raz o na jego temat rozmawiały. Temat zainteresował Pogadanki na tyle, że poprosiły Czytelników innego swojego bloga o sprezentowanie im wersji elektronicznej... i otrzymawszy ją - właśnie zaczęły czytać. Refleksje na jej temat (60 stron już za nami) przynagliły do napisania tego posta!

co mówią inni?
posłuchajmy, co mówią jej czytelnicy:

p. Tomasz Bar:
Ebooka Myśleć jak Milionerzy przeczytałem z ciekawości ponieważ o Kamilu i o tym czym się zajmuje wiedziałem 3-4 lata temu. Choć ebook nie jest jakąś rewolucją i nie daje złotych rad jak stać się bogatym – na szczęście, polecam go każdemu, kto chce coś zmienić w swoim dotychczasowym życiu.

Optymizmem napawa mnie to, że w Polsce są tacy ludzie jak Kamil, którzy mając zaledwie 22 lata mają takie podejście do biznesu i życia. Gdyby takich ludzi było więcej, Polska byłaby w zupełnie innym miejscu niż jest dzisiaj. Absolwenci różnych uczelni – uczcie się myślenia a nie wkuwania teorii. Polskie szkoły to fabryki bezrobotnych. Miną pokolenia nim to się zmieni. A nikt nie ma czasu czekać 30 lat. Etat staje się przeżytkiem. Kto tego nie zrozumie w porę będzie miał problem.

Całość ebooka oceniam na 4+. Mały minus za część dotyczącą stricte finansów osobistych. Ale to moja branża więc jestem na tym punkcie wyczulony. Z racji tego co robię na co dzień niektóre opisane w nim pomysły oceniam jako możliwe do zastosowania ale ryzyko i czas poświęcony na ich realizację mogą być niewspółmierne do korzyści. Już sobie wyobrażam Kowalskiego, który wypłaca pieniądze z karty kredytowej i inwestuje je na GPW. Żalom i pretensjom do wszystkich nie byłoby końca.

I na koniec najważniejsze. Koszt ebooka to jedna z najlepszych inwestycji w roku.

Sposób myślenia, a raczej jego zmiana dla większości osób jest bezcenny. Sukces rodzi się w głowie. To klucz do wszystkiego. Jak pisze Kamil, ludzie znajdują masę wymówek aby nic nie robić, a potem narzekają że im źle. Manna z nieba nie spadnie choćby nie wiem co. Trzeba działać a nie siedzieć. Zachęcam do lektury.
p. Marcin Bobowski:

Zdecydowanie polecam pozycję dla każdego, kto chciałby dowiedzieć się czegoś o prowadzeniu biznesu. Kamil Cebulski zebrał masę informacji z własnego doświadczenia, połączył to z filozofią Kiyosakiego, odrobiną "tajemnicy" znanej z książki "Sekret" i przełożył to na polskie realia i własne życie.

Kamil pisze o kilku prostych metodach na zarobienie szybkich pieniędzy, o łamaniu swoich przyzwyczajeń i patrzeniu na świat bardziej obiektywnie. Gorąco polecam.
to kilka z kilkudziesięciu opinii, którymi dzieli się Wydawca.

Kamil Cebulski
zacznijmy od osoby Autora. Niestety, Pogadanki zawsze były co do Cebulskiego sceptyczne. Nie dość, że Autor sprzedaje przez internet prezerwatywy, to jeszcze brzydko się ubiera (słynne już zdjęcie w zielonej koszuli). Prócz tego - zawsze wydawało się Pogadankom, że facet robi sobie tzw. pablisiti mówiąc ludziom to, co chcą usłyszeć, czyli że wystarczy pozytywnie pomyśleć i będzie się bogatym, etc. Że zarabia na trąbieniu o swoim sukcesie i wielkich pieniądzach (które wielkie nie są, bo mowa jest o obrotach, a nie zyskach) - poprzez sprzedaż książek i bajań właśnie osiągając pieniądze, ale nie będąc bogatym w chwili mówienia.
Do tego dochodzą rażące błędy językowe na jego stronach, niedbała grafika, tragiczne wrażenia z występów telewizyjnych - raczej wystająca słoma i skojarzenie z agentem ubezpieczeniowym w pantoflach z czubem.
Na koniec zaś - wywiad na kolanach z Jerzym Urbanem w ramach projektu Świat Kamila C.
Cebulski? Brrrrrrrrrr...

z drugiej strony
nie można nie docenić stopnia koordynacji działań i ich konsekwencji. Wymieńmy poniżej te najbardziej znane:


resztę (znacznie liczniejszą, niż to powyżej) można znaleźć tutaj.
Widać, że facet nie tylko konsekwentnie dąży do swego, jak i potrafi to robić. Imperium się rozrasta w imponującym tempie. Ostatnio Pogadanki widziały projekty szkoleniowe dla młodzieży, pismo dla licealistów, etc. Jak to mawiają Francuzi: szapoba!

książka zaś...
Pogadanki myślały, że to kolejne bicie piany i - mimo kilku akapitów, które to potwierdzają... jednak doszły do przeciwnego wniosku. Jaki Cebulski jest, taki jest, wielu rzeczy nie wie, a epatuje nimi, jakby je znał na wylot (ciężko pisać książkę szkoleniową nie z pozycji - wiem najwięcej). Ale te 60 minionych stron pozwala jednak na pozytywną wypowiedź.
Pogadanki czytały z pozycji w miarę doświadczonego przedsiębiorcy, który kilka przedsięwzięć (w tym jedno własne) ma na koncie.
Trzeba przyznać Cebulskiemu po pierwsze, że język nie razi. Książka napisana jest po polsku! Korekta ze Złotych Myśli widocznie zadziałała. Styl niekiedy nieco napuszony, ale nie tak, jak można by się spodziewać.
Po drugie - nie jest to bicie piany i powtarzanie komunałów. Cebulski rzeczywiście pisze na temat tego, co przeżył i wypróbował, zamiast zrzynać z przeróżnych Brianów Tracy, Kiyosakich i innych guru. To bardzo miłe zaskoczenie - i tak naprawdę największa wartość.
Po trzecie - oczywiście zawartość motywacyjna. Cebulski nie cacka się z czytelnikiem i naciska na to, pomagając, by przestał się samookłamywać i zaczął skutecznie działać. Pogadanki wiedzą o co chodzi bardzo dobrze. Oj wiedzą (niekoniecznie mówią same o sobie, ale również).

konkludując
Myśleć jak milionerzy Kamila Cebulskiego nie tylko dadzą się czytać, ale i powinny być przeczytane przez wielu. Ze względu na szeroko opowiedziane zahamowania Pogadankom ciężko jest wygłosić tę konkluzję, ale mimo wszystko tego wymaga uczciwość. Gdyby po kolejnych stronach coś zaważyło na tym zdaniu - na pewno sprostują!
A oto i okładka rzeczonej książki:


Nie mogąc się powstrzymać, należy orzec, że - bez względu na konkluzję - okładka jest beznadziejna! :P



czwartek, 25 czerwca 2009

Procent składany... preludium do kolejnej Pogadanki!

0. Wstęp
Zacytujmy najpierw Wikipedię (w tej kwestii akurat się nie myli!):
Procent składany – sposób oprocentowania wkładu pieniężnego K, polegający na tym, że np. roczny dochód w postaci odsetek jest doliczany do wkładu i procentuje wraz z nim w roku następnym.

Oznacza to tyle, że jeśli mamy np. 10 000 zł i wpłacimy je do banku na rok, (przy oprocentowaniu 6%), to po pierwszym roku otrzymamy saldo 10 600 zł. Procent składany zaczyna się w chwili, gdy zamiast wziąć 600, które zarobiliśmy, inwestujemy je na kolejny rok, na tych samych warunkach. Po drugim roku otrzymamy już 6% nie od 10 000 zł, ale od 10 600 zł, czyli 636 PLN, a nie 600 jak w roku poprzednim! W kolejnym roku od zgromadzonego kapitału zdobędziemy już 674 zł odsetek! Z każdym rokiem liczba ta będzie coraz szybciej rosła!

Czy jest to idea na tyle potężna, by móc powtórzyć za Einsteinem, iż procent składany, to „największe matematyczne odkrycie w historii”? Wydaje się, że tak! Genialność zjawiska objawia się w kilku aspektach, które wymienię poniżej.

1. Cierpliwi zostaną wynagrodzeni

Zjawisko procentu składanego nagradza przede wszystkim odpowiedzialność i cierpliwość w realizacji planów! Wyobraź sobie osobę, która zaczęła oszczędzać drobne kwoty w bardzo młodym wieku... np. po otrzymaniu kilkuset złotych w prezentów na I Komunię Świętą.
Nie ma takich ludzi?
Oczywiście, że są! Jedną z tych osób jestem właśnie ja – zamiast kupować nowe gry komputerowe, Pegasusy i kolejne wersje Amigi, mozolnie oszczędzałem! Dlaczego? Rodzice wpoili mi przekonanie, że duże pieniądze (które potrzebne są przede wszystkim nie do zbytku, tylko do pomagania innym, tworzeniu nowych rzeczy) rzadko kiedy biorą się ze spektakularnych decyzji... częściej zaś z małych oszczędności! Dlatego, mając przed oczami marzenia, które jako kilkulatek chciałem zrealizować po studiach, zacząłem oszczędzać na poważnie mając 9 lat! Dziś, mając nieco więcej, niż te kilkaset złotych z Komunii, wiem że odpowiedzialne planowanie popłaca – ilu moich rówieśników dopiero teraz zaczyna myśleć o oszczędzaniu!
Druga cnota, to cierpliwość. Bądźmy szczerzy, przez te kilkanaście lat nie raz korciło mnie, by zakończyć oszczędzanie! Przecież jakoś to w życiu będzie, znajdę dobrą pracę, będę miał na wszystko... Warto się z tą mrzonką rozstać! Tylko dzięki cierpliwości nie muszę wciąż zaczynać od nowa z paroma banknotami.

2. Nieważne w co!

Opisany przykład z 10 000 zł wpłaty dotyczy depozytu bankowego. Dzisiaj, gdy epokę książeczek SKO i PKO mamy już za sobą (nie wiadomo co przed nami) – w ofertach lokat można przebierać. Znajdziesz ich dziesiątki w internecie – łatwo otworzysz lokatę także przez sieć.
Na lokatach na szczęście świat się nie kończy! Drugą możliwość stanowią papiery wartościowe, trzecią zaś – nieruchomości. Jednym słowem – mechanizm procenta składanego zachodzi wszędzie tam, gdzie wartość aktywów w długim terminie rośnie. Bez względu na to, czy jest to stabilny przyrost wartości lokaty (jeśli po drodze nie zbankrutował bank), czy zygzakowaty przyrost wartości indeksów giełdowych, czy nieco mniej rozchwiany indeks cen nieruchomości.

3. Co zatem zrobić?

Przede wszystkim powinieneś ocenić w którą klasę aktywów jesteś w stanie wejść. Jeśli nie jesteś krezusem, ani nie masz solidnej zdolności kredytowej, to na razie odpuść sobie nieruchomości (ale książkę Kiyosakiego na temat inwestowania, gdzie szeroko rozwodzi się na temat własnych operacji na nieruchmościach – kup koniecznie! Jest bardzo inspirująca i a nuż uzmysłowi Ci, że możesz iść jego śladem!).
Pozostają zatem lokaty bankowe i papiery wartościowe. Te pierwsze nie wymagają omówienia – przejrzyj sobie ich ofertę tutaj, wybierz najwyższe oprocentowanie i lokuj swoje pieniądze. Jeśli zaś chodzi o papiery wartościowe, to sprawa jest o wiele ciekawsza...

4. Jeśli giełda, to...

Domyślam się, że nie należysz do wąskiej grupy największych specjalistów – to nie szkodzi! Sprawa jest bowiem prosta. Dane z giełd (najdłużej z amerykańskiej), zbierane są od nieco ponad 100 lat – to wystarczający okres czasu, by budować na jego bazie jakieś generalizacje empiryczne. Możemy na przykład obliczyć jaką średnioroczną stopę zwrotu dają indeksy giełdowe. W USA, według danych z Inteligentnego inwestora Benjamina Grahama („biblia inwestorów”!) wynosi ona ok. 7% (jest to znacznie więcej, niż zysk z lokat i wyraźnie więcej, niż zysk z obligacji rządowych w warunkach amerykańskich). Jednym słowem – można zaryzykować tezę, iż to właśnie inwestycja w indeks giełdowy stanowi – mimo okresowych wahań, narażających inwestora na siwienie – najzyskowniejsze rozwiązanie!
Tak właśnie twierdzi Graham w Inteligentnym inwestorze (na którym wychował się niejaki Warren Buffet – od lat najbogatszy człowiek na świecie), który jakiś czas temu wyszedł z aktualnym komentarzem po Polsku (linkuję do tego wydania!). Radzi ponadto, by wymieszać akcje z głównego indeksu z obligacjami (standardowy portfel, to pół na pół, ale dopuszcza też możliwość zwiększania udziału do 75% jednego rodzaju papierów) – dla obniżenia ryzyka portfela.
Oznacza to ni mniej, ni więcej, tylko tyle, że nie musisz być specjalistą od zarządzania, ani nawet błyskotliwym spekulantem, by osiągać stabilną, godziwą stopę zwrotu – wystarczy bowiem, że kupisz sobie jednostki funduszu mającego ekspozycję na główny indeks oraz obligacje (albo jeden fundusz wyłącznie akcyjny, a drugi wyłącznie obligacyjny)!
Jak powiedział Warren Buffet – któremu trzeba oddać, prócz podejmowania dobrych decyzji inwestycyjnych, także umiejętność tworzenia zgrabnych bon motów – „giełda jest miejscem transferu pieniędzy od aktywnych, do cierpliwych”... To naprawdę mądre słowa, a do takiego wniosku prowadzi sam mistrz Buffeta – Graham.

5. Co zatem robić (once more!)?

Jest kilka kroków, które musisz wykonać. Oto one:


- po pierwsze, kup sobie Inteligentnego inwestora Grahama i go przeczytaj od deski do deski! Ja wiem, że nie jest tani, ale to, co przeczytasz tutaj, wkrótce Ci uleci, a Grahama będziesz miał na półce – co będzie nieocenione w chwili kryzysu!

- po drugie,
przeczytaj dwie z moich Pogadanek Inwestorskich: PI_7_v1 oraz PI_7_v2 na temat przygotowania do inwestowania,

- po trzecie –
jeśli masz 20 000 zł – otwórz rachunek maklerski i zainwestuj po 1000 zł w każdą spółkę z WIG20,

- po czwarte
– jeśli tych 20 000 zł nie posiadasz – wybierz jakiś fundusz inwestycyjny! Możesz to zrobić np. tutaj (znajdziesz tam także możliwość inwestowania w inne aktywa, np. złoto!). Pamiętaj jedynie o tym, by przed kupnem sprawdzić tabelę opłat – najlepiej by fundusz nie pobierał wysokiej opłaty rocznej, ani wysokich opłat wstępnych, oraz historyczne notowania w zestawieniu z benchmarkiem (czyli indeksem, z którym fundusz ma ambicję się równać!).

6. Procent składany i regularność inwestowania

Wiemy już, że „najwyższe oprocentowanie” zdobędziesz stosując się do wskazówek Grahama. Pytanie jednak brzmi – co jest lepsze w sytuacji giełdowej – jednorazowa inwestycja całej puli pieniędzy, czy rozłożenie jej na raty?
Zakładam, że nie masz dużej ilości wolnej gotówki, ale gdybyś miał – film poniżej wyjaśni Ci dlaczego lepiej rozłożyć lokatę wszystkiego na kilkanaście, albo i kilkadziesiąt rat! Jeśli zatem nie masz – nie masz także problemu! Po prostu jesteś zmuszony dokładać co miesiąc do kupki, która wraz z indeksem giełdowym to zyskuje, to traci na wartości, w długim terminie osiągając wspomnianą już średnią. Wbrew pozorom – jesteś szczęśliwcem w porównaniu z kimś, kto wpłacił pieniądze jednorazowo! Okazuje się bowiem (film ładnie to uwidacznia), że dzięki regularności możesz osiągnąć jeszcze wyższą stopę zwrotu, a jeszcze wyższą dzięki zgraniu regularności ze zmianą wysokości wpłaty...

7. Co w związku z tym wszystkim robić?

Powtórzę to, co napisałem w punkcie 5. - niech Ci się utrwalą te kroki. Tym razem dołożę do nich jeszcze jedną propozycję.


- po pierwsze, kup sobie Inteligentnego inwestora Grahama i go przeczytaj od deski do deski! Ja wiem, że nie jest tani, ale to, co przeczytasz tutaj, wkrótce Ci uleci, a Grahama będziesz miał na półce – co będzie nieocenione w chwili kryzysu!


- po drugie, przeczytaj dwie z moich Pogadanek Inwestorskich: PI_7_v1 oraz PI_7_v2 na temat przygotowania do inwestowania,

- po trzecie
wybierz jakiś fundusz inwestycyjny! Możesz to zrobić np. tutaj (znajdziesz tam także możliwość inwestowania w inne aktywa, np. złoto!). Pamiętaj o tabeli opłat i historycznych notowaniach!

- po czwarte
– zdecyduj się na produkt regularny! Polecam jakąś polisę inwestycyjną albo Supermarket Funduszy Inwestycyjnych mBanku, w której to instytucji otworzysz sobie na darmo nie tylko SFI, ale i rachunek maklerski, konto zwykłe i oszczędnościowe i lokatę! Wszystko za friko, myślę, że warto to rozważyć.

8. Co to owszystko oznacza?

To oznacza, że nie masz już więcej wymówki dla tego, by nie oszczędzać, a oszczędzając zacząć inwestować.


Pożegnaj się z bajkami o dobrej pracy, o tym, że teraz musisz się bawić i mieć nowego iPhone'a. iPhone na Ciebie nie zarabia – lokata może!


Jeszcze brak Ci motywacji? Wybierz którąś z książek, których okładki pomieściłem w oryginalnym otoczeniu tego artykułu, czyli na stronie dotyczącej procenta składanego! Jeśli potrzebujesz autorytetu mądrego tomu, proszę bardzo!



czwartek, 22 stycznia 2009

Koniec II etapu Konkursu na Blog Roku 2008 - Pogadanki Inwestorskie na II miejscu!

koniec II etapu konkursu
zakończył nam się konkurs na Blog Roku 2008. Pogadanki Inwestorskie ukończyły bieg na 2. miejscu! Jednym słowem – będą oceniane przez jurorów!
Pogadanki dziękują wszystkim za przyczynienie się do takiego wyniku! Dziękuję przede wszystkim stałym Czytelnikom, przyjaciołom z Forum Frondy i forum Parkietu!
Niestety, w najbliższym czasie żadna nowa Pogadanka nie powstanie z braku czasu - ale nowym Czytelnikom polecamy przyjrzenie się tym, które już zaistniały i paru innym, pozapogadankowym postom oraz polecanym lekturom i serwisom - zarówno na pasku bocznym, jak i w tekstach!
Lektury starczy na długo!
By zagłosowac na Pogadanki Inwestorskie w obecnej fazie konkursu, wyślij SMS o treści B00089 na numer: 7144 1,22 zł dochód idzie na dzieci z porażeniem mózgowym!







czwartek, 25 grudnia 2008

Chrystus się nam narodził!


Z okazji Świąt Bożego Narodzenia, Pogadanki Inwestorskie składają swym Czytelnikom najserdeczniejsze życzenia - by Pan Bóg błogosławił ich pracy i przedsięwzięciom, a świadomośc dziecięctwa Bożego towarzyszyła im każdego dnia nadchodzącego roku!
Mamy nadzieję, że Pogadanki będą w tym pomocą, a żeby były - pozostaje także życzyc sobie, by w nadchodzącym roku pojawiały się z większą regularnością. Niestety, w ostatnim czasie Pogadanki miały zbyt wiele obowiązków na swych barkach, by dotrzymac Pogadankowych terminów!
W związku z tym, przygotowaliśmy dla Czytelników skromny prezent - bon rabatowy, który można otrzymac w mailu zwrotnym, po wpisaniu swojego adresu e-mail w pole autorespondera powyżej!






sobota, 15 listopada 2008

[listopad] Książka miesiąca - listopad/grudzień

the winner is... Benjamin Graham!
długo trzeba było czekać na nową Książkę miesiąca (nie mówiąc o kolejnej Pogadance, która w przyszły weekend powinna się objawić), ale w końcu Pogadadanki Inwestorskie zasiadły do konkursu i obrały książkę godną uwagi w tym miesiącu i następnym. Jest to o tyle ważne, że zbliżają się Śświęta... jeśli mamy w okolicy mądrego, przedsiębiorczego człowieka (albo chcielibyśmy takie parametry w kimś bliskim osiągnąć...) - wówczas Inteligentny inwestor Benjamina Grahama jest w sam raz.

O książce można by pisać codziennie przez cały rok... najlepszą rekomendacją jest chyba to, że bez niej Warren Buffet nie byłby tym, kim jest dziś - najbogatszym człowiekiem na świecie. Warto zaznaczyć, że tekst kanoniczny powstał niemal 100 lat temu - obecne wydanie składa się nie tylko z tekstu Grahama, ale i komentarzy na temat trafności jego uwag w historii i ich zastosowań w zmienionej rzeczywistości, tj. dzisiejszej. Wielka gratka, a cena (61,00 zł) to tylko potwierdza.
---------------
Posłuchajmy co piszą na ten temat inni:
Rozwój giełdy przez wiele lat potwierdzał mądrość strategii Grahama. Wydanie poprawione zachowuje integralność oryginalnego jego tekstu, a jednocześnie dodaje aktualne komentarze uznanego dziennikarza finansowego, Jasona Zweiga. Wnoszą spojrzenie z punktu widzenia współczesnego rynku, ukazują zbieżności pomiędzy przykładami podawanymi przez Grahama a nagłówkami obecnie wydawanych gazet finansowych. Pozwalają Czytelnikom głębiej zrozumieć, w jaki sposób stosować reguły Grahama.
Obecne wydanie "Inteligentnego inwestora" to najważniejsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytasz o osiąganiu zamierzonych celów finansowych. Jasno przedstawia podstawy, niezwykle skutecznego i popularnego podejścia do inwestowania.
Inteligentny inwestor. Najlepsza książka o inwestowaniu wartociowym





wtorek, 28 października 2008

[poradnik] idą Święta. Jaki prezent wybrać?

1. Lance do boju, portfel w dłoń!
Miałem tego posta napisać 24 października, czyli w ostatni piątek, ale mi się nie udało. Nic to, nic to! Dziś bowiem dzielą nas całe dwa miesiące bez trzech dni do... Wigilii Bożego Narodzenia! W związku z tym świętem zwykliśmy dawać sobie prezenty, co wbrew pozorom nie jest obojętne dla wielu rzeczy.

2. Dlaczego prezenty są ważne?
Dlatego, że – jak każdą rzecz – można owo wzajemne obdarowywanie wykorzystać dla cudzego dobra w większym lub mniejszym – ujemnym zgoła – stopniu. Podarowanie komuś głupawego prezentu jest rzecz jasna mniej wartościowe od podarowania mu prezentu, który okaże się dla niego pożyteczny. Pożyteczność można stopniować ze względu na to w jak ważnej dziedzinie prezent okazał się być pożyteczny. Wełniana skarpeta jest być może prezentem pożytecznym, ale niewykluczone, że naszemu zmarźluchowi lepiej przysłużyłaby się (szczególnie z perspektywy nadprzyrodzonej) książka, która duchowo postawiłaby go na nogi. Nie oznacza to bynajmniej, że powinniśmy co roku tuczyć dawać bliźnim to sam, na wzór babci mojego kolegi, która każdej Wigilii przychodzi do Niego z torbą pełną książek o masonerii i Żydach.

3. Zacząć odpowiednio wcześnie
Warto zająć się zakupem prezentów dużo wcześniej. Nie tylko po to, by dokonać dobrego wyboru, albo nie przepłacić... ale przede wszystkim po to, by mieć za co zrobić zakupy. Źle byłoby, gdybyśmy musieli kupować byle co tylko ze względu na własne gapiostwo i fakt, że o konieczności kupienia choćby kilku prezentów przypomnieliśmy sobie dwa dni przed Wigilią.
Między innymi dlatego piszę dziś ten tekst – potraktujmy prezenty poważnie, zacznijmy je obmyślać odpowiednio wcześnie... i zróbmy zakupy po dobrej cenie! O tanim kupowaniu w internecie pisałem już w przypadku książek, co ponownie polecam lekturze – tym razem też będzie sporo o księgarniach, ale nie tylko!

4. co kupić?
Musimy zrobić przede wszystkim listę osób, które zamierzamy obdarować. Kupowanie kilku książek bez świadomości tego, komu którą damy niekiedy (nie zawsze!) nie jest najlepszą strategią.
Sporządzamy zatem listę osób, zastanawiamy się czego, która potrzebuje (biorąc pod uwagę całe spektrum potrzeb, tj. wszystkie ich rzędy)... i przystępujemy do zakupów, które powinny być maksymalnie tanie (bo to, czego nam z kolei trzeba, to oszczędność).
Na marginesie... wiele osób kupuje durne prezenty, motywując to przekonaniem, że gdyby kupiły coś poważnego, obdarowany nie byłby zadowolony. Na przykład gimnazjalista z rodziny, któreg interesują wyłącznie gry komputerowe i filmy pornograficzne miałby być ponoć niezadowolony, dajmy na to, z Rozmyślań o życiu kapłańskim św. bpa Pelczara. Hmmm... na pierwszy rzut oka z pewnością wolałby dostać miesięczny abonament w klubie go-go, ale lepiej dla niego, by ten kto go obdarowuje nie tylko dał mu Pelczara, ale i skutecznie zachęcił do lektury. Dobro przyciąga każdego – pamiętaj o tym i nie bądź małoduszny. Nie ulegaj pokusie dopasowania się do czyjegoś gustu. Nie wiesz, co kupić? Kup to, co kupić powinieneś. Albo to zrób – nie jest powiedziane, że prezent musi być kupiony.

4.1. książki
pierwszą klasą prezentów, które należałoby wyróżnić, to oczywiście książki. W znacznej większości przypadków najlepsza z możliwości. W życiu kupiłem już na prezenty setki książek i nie zamierzam z tym kończyć.

4.1.1. książki dla duszy
Z definicji, największy pożytek – jeśli jesteśmy umocowani w sprawach przyrodzonych (tzn. porządnie pracujemy nad swoim ludzkim rozwojem – zawodowym, intelekturalnym, kulturalnym) dają książki o tematyce nadprzyrodzonej. To, czego ludziom dziś brakuje, to porządna formacja duchowa.
Z tego względu sam najczęściej kupuję lektury ascetyczne, czy quasi-ascetyczne, dla mniej wyrobionego czytelnika. Mogę nawet powiedzieć, że mam nawet stały pakiet, na który składa się przede wszystkim Droga. Bruzda. Kuźnia., Przyjaciele Boga św. Josemarii Escrivy, oraz Rozmyślania o życiu kapłańskim św. Józefa Pelczara. Bardzo dobre są także żywoty świętych, np. wspaniała biografia założyciela Opus Dei pt. Śladami Boga , czy biografia św. o. Pio ...
Pozycji w tej dziedzinie jest wiele, radziłbym opierać się na klasyce – dzieła najnowsze niestety bardzo często są marniuchnej jakości. Jednym słowem – św. Jan od Krzyża, czy św. Tereska są wciąż niezwykle atrakcyjni.
Wyjątek być może stanowi twórczość pisarska i radiowa ks. Piotra Pawlukiewicza – można ją z wielką mocą polecić zarówno młodzieży, jak i starszym. Szczególnie osobom poszukującym, czy oddalonym nieco od Kościoła z jakichś względów.

4.1.2. książki dla ducha
Drugą kategorię wśród książek stanowią te nie związane z wiarą, ale nie pełniące funkcji ściśle utylitarnej. Będzie tu więc mowa o literaturze sensu stricto.

- proza
ostatnim wykwitem polskiej prozy, który czytałem, był Traktat o łuskaniu fasoli Wiesława Myśliwskiego i z radością go polecam, choć nie wiem, czy wcześniejsze dzieła jednego z ostatnich reprezentantów nurtu wiejskiego w naszej literaturze nie są godne większej rekomendacji. Co poza tym?
Swego czasu zauroczyła mnie proza Stefana Chwina, poleciłbym Kartki z dziennika, Esther oraz Krótką historię pewnego żartu
- publicystyka
jako, że nie powinniśmy pozostawać w tyle także w sprawach, które powinny nas obchodzić bezpośrednio oraz pośrednio (czyli w kwestiach szeroko pojętej polityki) – warto być może ułatwić swoim bliskim kontakt z bieżącą myślą polityczną. Jest to tym wartościowsze, im bardziej oryginalna myśl zostanie przedstawiona – warto bowiem wyrwać się z mainstreamowego, miałkiego paradygmatu. Dlatego polecałbym Rafała Ziemkiewicza (np. Michnikowszyznę. Zapis choroby albo Polactwo), Stanisława Michalkiewicza (np. W przededniu końca świata, albo Logika wystarczy) oraz Janusza Korwin-Mikkego (np. Nerwy puściły).

4.1.3. książki dla pożytku doczesnego
- poradniki

jeśli w naszym otoczeniu znajduje się pasjonat – warto albo wstrzelić się w jego hobby, albo spróbować zainicjować nowe. Być może dla pań najlepsza byłaby
książka kucharska albo np. słynna książka Kim Kiyosaki pt. Bogata kobieta.
Ciężko jest wyczuć, jakiego hobbystę masz obok siebie, ale na pewno nie warto kupować byle czego. Jeśli już kupujemy poradnik, to porządny. Zamiast kiepskiej broszurki na temat inwestowania, lepiej kupić np. legendarnego Inteligentnego inwestora Benjamina Grahama za ponad 50,00 zł. Całe szczęście większość księgarni internetowych ma porządne wyszukiwarki produktów, więc na pewno znajdziesz kategorię, której Ci potrzeba.
Wielką ilość podręczników znajdziesz na stronie wydawnictwa Złote Myśli, które powoli kończy akcję wyprzedaży pozycji drukowanych. Książka, która szczególnie przykuła ostatnio moją uwagę, to zbiór wywiadów z ludźmi, którzy osiągnęli sukces w e-biznesie. Inspirująca lektura - e-biznes jako sposób na sukces
- podręczniki
być może, jeśli mamy w rodzinie dziecko, albo studenta nie warto psuć mu Wigilii dając mu brakujący podręcznik... ale jeśli widać, że pomoc w szkole by się przydała, warto wykorzystać także tę okazję, do podarowania czegoś, co w dyskretny i atrakcyjny sposób pomoże w problemach szkolnych. Dobrym rozwiązaniem są podręczniki audio do nauki języków obcych – przede wszystkim stanowią adekwatną metodę do zagadnienia, poza tym, są po prostu tanie. Poza tym atrakcyjnie wyglądają także lektury w wersji audio, ale lepiej być może zachęcić dziecko do samodzielnego czytania, niż odsłuchiwania lektury z komputera.

4.1.4. książki dla dzieci
jak wiadomo, dzieci to przyszłość, dlatego nie warto kupować im byle czego. Nie chodzi o to, by książka była pięknie wydana... tylko żeby niosła dobry przekaz. Od dłuższego czasu prym na tym polu dzierży C.S. Lewis ze swoimi Opowieściami z Narnii . Wydaje się jednak, że przed nim także było coś dla dzieci – np. stare chrześcijańskie legendy i baśnie, albo niezapomniana twórczość braci Grimm. Dzieci nie umiejące czytać z radością posłuchają czytanych bajek (sam pamiętam jak wielką radość sprawiał mi Tata puszczając z magnetofonu baśnie, albo pieśni legionowe), ostateczni – chętnie przejrzą kolorowe książeczki.
4.1.5. książki, o których głośno
w tym roku w tej kategorii nie ma alternatywy – Agata. Anatomia manipulacji. Jeśli jesteś nowym czytelnikiem gnyszkobloga – dowiesz się z niej także i o roli tego bloga w całym zamieszaniu. Lektura obowiązkowa. Najwyższa rekomendacja!
4.2 muzyka i film
muszę przyznać, że ta działka nie jest moją najmocniejszą – szczególnie film... Jedyne, co mógłbym polecić, to chyba Pasja Mela Gibsona. Jeśli zaś chodzi o muzykę, to pozostanę przy ulubionym Marku Grechucie, Nieszporach ludźmierskich Jana Kantego Pawluśkiewicza, czy genialnej wprost Kolędy domowej Antoniny Krzysztoń, której słucham w Święta już trzeci rok.
4.3. różności
- ucz dziecko życia
pamiętam swoją radość, gdy Tata założył mi konto dla młodzieży w oddziale KredytBanku w naszym mieście... Dziś to samo możesz zrobić przez internet, np. zakładając izzyKonto w mBanku. Twoje dziecko nie tylko będzie mogło uczyć się obsługi rachunku przez internet, zarządzać kieszonkowym, ale i samodzielnie doładować sobie kartę pre-paid do telefonu.

4.4. kawa i herbata
jeśli w okolicy masz zapalonego degustatora herbat, czy kaw – a można mu odpuścić prezent książkowy (tak naprawdę nigdy nie można – zawsze coś ciekawego się znajdzie) – w internecie można znaleźć także najwymyślniejsze mieszanki herbaciane i kawowe. Ogromną ich ilość oferuje np. poznański sklep godi.pl

4.5. sakralia
przez internet możesz dziś kupić nawet sakralia – różańce, wisiorki, etc. Niestety, większość z nich, to marna tandeta... Z tego, co widziałem, na uwagę zasługują być może różańce na palec, np. taki
Niestety, polskie sakralia wciąż oscylują w estetyce sacro-disco.
4.6. ubrania
- ewangelizacja wizualna czeka na Twoje piersi
Jeśli chodzi o Polskę, to najlepsze koszulki ewangelizacyjne produkuje Fronda. Dziś niestety nie działał link do działu koszulkowego Xięgarni Ludzi Myślących, ale mam nadzieję, że w przyszłości zacznie działać. Jeśli nie – podaję link do strony głównej – http://www.xlm.pl/
- koszulki Lacha
osobną kategorię stanowią koszulki produkowane przez pierwszego neosarmatę internetu – słynnego grafika Lacha. Choć cała twórczość tego pana jest wyjątkowa, ale koszulki zasługują na szczególną uwagę.
Pierwsza, jak i druga kategoria dotyczy tak naprawdę każdego – od zbuntowanych młodzieńców, po nobliwych ojców rodzin. Proszę mi wierzyć – w koszulkach Frondy widziałem już prawie każdy typ człowieka!

- bielizna damska
ta kategoria na końcu. Siłą rzeczy... nie każdy jest mężem, albo narzeczonym. Wybór jest ogromny i dobrze opisany – tj. ciężko pomylić rozmiar. Z pomocą przychodzi znów poznański godi.pl

------------------------------

Przeczytałeś? Podobało się? Zagłosuj na posty z Pogadanek na blogfrogu!



niedziela, 26 października 2008

[Pogadanka nr 9]: Fundusze inwestycyjne, cz.2

3. Co i jak wybrać?
Rozpoczęcie inwestycji giełdowych poprzez TFI – poza etapami, które już opisaliśmy – wymaga wybrania instrumentów, w które lokujemy oszczędności. Rysują nam się tu trzy możliwości.

3.1. Samodzielne budowanie portfela
Po pierwsze, możesz otworzyć sobie rejestry w dowolnej ilości TFI. Na rynku jest ich kilkadziesiąt, każde oferuje o kilka funduszy – aby ochronić środki od błędu jednego zarządzającego, możesz powierzyć je kilku. Ale i z innych powodów – być może jedno TFI ma dobry fundusz akcji zagranicznych, drugie zaś wybija się w klasyfikacji funduszy surowcowych – wówczas budowa całego portfela zaangażowanego na kilku rynkach może opierać się właśnie na kupowaniu jednostek uczestnictwa funduszy kilku TFI.
Choć brzmi to dobrze, nie jest to najlepsza z opcji ze względu na to, że w ten sposób, będąc klientem kilku TFI, w każdym mając średnie zaangażowanie, ponosisz wysokie opłaty manipulacyjne (zazwyczaj maleją wraz z ilością środków zgromadzonych w TFI). Możesz je zmniejszyć zobowiązując się do wpłacenia rocznie jakiejś kwoty minimalnej – tego typu produkt w BPH TFI nazywa się Indywidualnym Planem Systematycznego Oszczędzania, w innych TFI obowiązują inne nazwy. W zamian za zobowiązanie wpłacenia min. 600 zł rocznie przez bodajże pięć lat, TFI obniża opłatę manipulacyjną. Wbrew pozorom, nawet najmniejsza obniżka jest ważna – przy wielu wpłatach suma, którą wydałeś po latach na prowizję może być imponująca.

3.2. Supermarket Funduszy Inwestycyjnych
Kolejnym rozwiązaniem, pośrednim między samodzielnym dobieraniem składu portfela a polisą inwestycyjną, jest unikalny produkt rodzimego mBanku – Supermarket Funduszy Inwestycyjnych. Jest to produkt, dzięki któremu możesz – mając jedynie zwykłe, darmowe eKonto w mBanku i otwartą usługę SFI – nabywać jednostki uczestnictwa wielu funduszy zarządzanych przez różne TFI (krajowe i zagraniczne). W tego typu produkcie opłaty manipulacyjne nie tylko z definicji są niższe – w SFI transakcje są po prostu za darmo...!
Dla inwestora bardzo wygodna i tania możliwość zbudowania zdywersyfikowanego portfela (tj. opartego o różne klasy aktywów – od funduszy akcji, przez obligacyjne, po walutowe, etc.).
mBank służy także pomocą analityczną w budowaniu portfela – użytkownicy SFI mogą przejrzeć zarówno historyczne wyceny poszczególnych funduszy, prognozy, portfele przykładowe.

3.3. Polisy inwestycyjne
Trzecia możliwość, to polisa inwestycyjna – coś w rodzaju SFI, tylko że w formie ubezpieczenia (dla odroczenia podatku od zysków kapitałowych). W przypadku międzynarodowych firm oferujących polisy, jak Skandia, czy Generali – do wyboru mamy jeszcze więcej funduszy zagranicznych, niż w SFI. Polisę inwestycyjną zawiera się najczęściej na parę lat.
Pogadanki Inwestorskie same są posiadaczem jednej, na lat dwadzieścia! Wprawdzie wybrały wówczas Skandię – dziś zakupiłyby polisę Generali, którą pokazał im kolega, który ma ją w ofercie. Okazało się, że poziom opłat może być o wiele niższy niż w Skandii, a wśród dostępnych funduszy, unikalne FIZy, które – choć już wpłat nie przyjmują – zgodziły się zrobić wyłącznie dla klientów Generali wyjątek. Oferta jak na razie nie jest szeroko dostępna, Pogadanki Inwestorskie wiedzą jednak, gdzie ją nabyć.

4. Jak przebiega inwestycja?
4.1. Moment wejścia
Mogłoby się wydawać, że najważniejszy w inwestycji jest moment jej rozpoczęcia. Jest ważny, to nie ulega wątpliwości – lepiej bowiem kupić gdy jest najtaniej, niż na samej górce. Choć najważniejszy jest jednak moment wyjścia – warto poświęcić trochę czasu na znalezienie dogodnej chwili na otwarcie pozycji. Jeśli nasze inwestowanie traktujemy jako pracę, a pracę jako drogę do uświęcenia – musimy zrobić to dobrze. Bez zbędnego pośpiechu i w oparciu o mocne przesłanki.

4.2. Trwanie inwestycji
W czasie trwania inwestycji, gdy mamy zdefiniowane nasze zasady (o czym pisaliśmy w jednej z wcześniejszych Pogadanek), powinniśmy czuwać jedynie nad tym, by zachowywać się zgodnie z nimi. Odstępstwo może sporo kosztować – zarówno zbytni strach, jak i nonszalancja.
Trudność w dostosowaniu się do tych zasad odczuwać będziesz nawet wówczas, gdy dobrze zdefiniujesz swój profil psychologiczny i inne paramentry – bądź tego pewny. Jak w każdej dziedzinie, powściągliwość, wytrwałość w sytuacji, gdy wszystko i wszyscy mówi nam, że postępujemy bez sensu... wymagają po prostu heroizmu. Albo będzie wynikał on z obłędnej chciwości, albo będzie cnotą, w czym mają Ci pomóc Pogadanki.

4.3. Moment wyjścia
Od momentu wejścia ważniejszy jest moment wyjścia. Innymi słowy – nie jest ważne czy kupujesz taniol, czy drogo – najważniejsze jest to, czy sprzedasz drożej. Błędy popełniać możesz zawsze, ale zasady, które sobie opracowałeś sprawią, że nie będą Cię kosztowały zbyt dużo. Nawet, gdy wejdziesz na górce... sprzedać możesz już parę procent niżej, jeśli założyłeś sobie warunki wyjścia (np. ustalając wysokość maksymalnej straty).
Z jednej strony należy wystrzegać się zarówno zbyt szybkiego opuszczania pokładu (pozwól zyskom rosnąć), oraz zbyt opieszałego (tnij straty). Dobre określenie wyjścia i przeprowadzenie go to zawsze męska, bolesna decyzja.
Dlatego nie przegap czasu na przygotowanie, które zaczęliśmy opisywać w jednej z wcześniejszych Pogadanek.

5. Gdzie jest w tym Pan Bóg?
Gdzie w tym wszystkim miejsce dla Pana Boga? Zobacz, możesz poświęcić Mu swoje przygotowania, pracę którą wkładasz w to, by Twoje inwestycje miały pożądane efekty. Lekturę książek, konsultacje z innymi inwestorami, pracę nad zasadami, czy poznaniem swojego profilu. Dalej – w trakcie trwania inwestycji będziesz miał wiele okazji do ćwiczenia się w wielu cnotach ludzkich i nadprzyrodzonych (wytrwałość, spokój wewnętrzny, nadziei).
Ta dziedzina nie powinna różnić się niczym od innych obszarów Twojej aktywności – pracy, życia rodzinnego. Każdy jej element wykonuj jako doskonałe dzieło dla Boga, w końcu do tego zostałeś powołany. Dlatego też – powtarzamy to kolejny raz – nie zaniedbuj życia wewnętrznego. Regularnej modlitwy, Mszy świętej, rozmyślania, rekolekcji i lektury duchowej. To jest podstawa Twojego życia, także jako inwestora. Jeśli ten obszar sobie odpuścisz – zapomnij o tym, że będziesz w stanie przetrzymać wszystkie próby, które życie przyniesie Ci na giełdzie. Chyba, że przy życiu będzie trzymać Cię jedynie chciwość.
Nie bez kozery wspominamy tu o lekturze duchowej i ascetycznej – jest ona wielką pomocą. Najbliższa książka miesiąca będzie właśnie z tej dziedziny. Jeszcze nie ogłaszamy która to, ale jako literaturę rozszerzającą tej pogadanki podamy kilka pozycji z dziedziny duchowości.

6. Literatura pomocnicza
6.1. branżowa
6.2. duchowa (na czerwono - najwyższa rekomendacja)
św. Augustyn - Wyznania
ks. Salvatore Canals - Rozważania ascetyczne
Francois Gondran, Śladami Boga
św. Josemaria Escriva, Droga. Bruzda. Kuźnia
św. Józef Sebastian Pelczar, Rozważania o życiu kapłańskim






środa, 22 października 2008

środa, 15 października 2008

[Pogadanka nr 9]: Fundusze inwestycyne, cz.1

0. Wstęp
Dziś dowiesz się tego, czym są TFI – czyli Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych i fundusze przez nie zarządzane. Miałeś już wprawkę w lokatach strukturyzowanych teraz merytorycznie się cofamy.

1. Co to jest fundusz inwestycyjny?
Fundusz inwestycyjny, to – najogólniej rzecz ujmując – twór zarządzany przez ludzi z konkretnego TFI, który za opłatą (różnie konstruowaną) inwestuje Twoje pieniądze w określony sposób. Twór ten ma swój statut, który określa instrumenty i rynki na których może otwierać pozycje oraz strategię – na bieżąco modyfikowaną. Te dwie rzeczy wyznaczają warunki brzegowe dla sposobu inwestowania.


2. Podział funduszy
Jak można się domyślać, funduszy jest wiele. Nie omawiam tutaj funduszy parasolowych, których subfundusze istotowo nie różnią się od tego, co rozumiemy pod pojęciem funduszu inwestycyjnego – są bowiem tworami, które powstały po to, by odroczyć podatek od zysków kapitałowych.


2.1. Ze względu na dostępność
Ze względu na dostępność, możemy wyróżnić dwa rodzaje – fundusze zamknięte i otwarte.

2.1.1. FIZ

Dostęp do tych pierwszych – jak sama nazwa wskazuje – jest ograniczony. Fundusz zamknięty (FIZ – Fundusz Inwestycyjny Zamknięty) emituje certyfikaty inwestycyjne (które następnie wprowadza na giełdę, lub nie), które można nabyć tylko podczas subskrypcji – zazwyczaj raz na kwartał, nie spotkałem częstszych subskrypcji. Jeśli certyfikaty notowane są na giełdzie, można je rzecz jasna kupić na rynku wtórnym, co bynajmniej nie oznacza, że sytuacja wygląda tak samo jak w przypadku funduszy otwartych.
Jak wygląda możliwość wyjścia z inwestycji? Albo sprzedajesz certyfikat po cenie rynkowej na giełdzie (cena jest zazwyczaj różna od aktualnej oficjalnej wyceny – inwestorzy bowiem spodziewają się albo wzrostu wartości wobec poprzedniej wyceny, albo spadku), albo zgłaszasz certyfikat do umorzenia – taka możliwość występuje zazwyczaj co kwartał.

2.1.2. FIO

Fundusze otwarte (FIO – Fundusz Inwestycyjny Otwarty), to te, których jednostki uczestnictwa (uwaga – nie certyfikaty inwestycyjne!) można kupić w dowolnym dniu roboczym tygodnia. Dodatkowo, ilość j.u. (takiego skrótu się używa) nie musi być liczbą naturalną. Jednostka uczestnictwa nie jest papierem wartościowym (w przeciwieństwie do certyfikatu inwestycyjnego) – dlatego ilość, którą kupujemy określa się dzieląc lokowaną kwotę przez aktualną cenę j.u.
Jednostki uczestnictwa możesz zbyć w dowolnym momencie.


2.1.3. Różnice

Jakie są różnice między tymi dwoma typami? Przyjmuje się, że FIZ-y inwestują wydajniej, gdyż pomiędzy terminami umarzania nie mają presji na sprzedaż, gdy klienci nie są zadowoleni z wyników działań danego fudnuszu. Jeśli na rynku powstaje panika i klienci funduszu wycofują swoje wkłady, wówczas FIO mogą być szybko zmuszone do sprzedaży swoich walorów – bez względu na cenę – po to, by odkupić od klientów ich jednostki uczestnictwa. Pogłębia to zazwyczaj przecenę, a tym samym – samą panikę.
Możliwość podejmowania krótkoterminowych spekulacji zarówno na certyfikatach, jak i jednostkach uczestnictwa jest mocno ograniczona, bo zarówno zakupu, jak i sprzedaży dokonujemy nie znając ceny transakcji – j.u. zazwyczaj nabywa i umarza się po cenie z dnia następnego, bądź nawet po trzech dniach. Umorzenie certyfikatu przebiega pod większą niewiadomą – inwestor nie wie bowiem jak bardzo i w którą stronę bieżąca wycena certyfikatu różni się od ostatniej – chęć umorzenia składa bowiem przed publikacją wyceny.


2.2. Ze względu na rodzaje aktywów
Fundusze można również dobrze podzielić ze względu na klasę aktywów, w które inwestują. Możemy tu mówić o funduszach akcyjnych, obligacji, mieszanych, surowcowych, etc.
Można pomyśleć także o podziale sektorowym – np. ostatnio powstało wiele funduszy inwestujących w spółki mogące być zaangażowane w działania wokół EURO 2012, albo kupujących akcje spółek prowadzących działalność w sektorze energetycznym, szczególnie nowych rodzajów energii.
Prócz tego są także fundusze nieruchomości oraz aktywów niepublicznych – te inwestują już w konkretne lokalizacje (np. galerie handlowe, biurowce), czy spółki nienotowane na giełdzie (fundusz spełnia tu rolę podobną do tzw. business angel'a), a które mogą mieć perspektywy rozwoju.
Rodzaje, które wymieniono powyżej, mają swoją reprezentację w polskim sektorze TFI – chociaż np. w niektórych klasach są tylko dwa fundusze. Szerokość oferty naszego rynku jest rzecz jasna uboga w porównaniu z ofertą rynków dojrzałych.


2.3. Ze względu na politykę inwestycyjną
Mamy tu na myśli przede wszystkim kwestię benchmarku. Otóż, większość funduszy konstruuje już w statucie zręby swojej strategii ustalając np. poziom minimalny i maksymalny zaangażowania w ograniczoną liczbę instrumentów i wskazując benchmark (średni wskaźnik – np. jakiś indeks giełdowy, bądź branżowy), z którym porównuje się wyniki funduszu. Jednym słowem – na spadającym rynku fundusz benchmarkowy nie ma ambicji rośnięcia. Ma jedynie ambicję tracenia mniej, niż benchmark.
Natomiast druga klasa funduszy – które określa się różnorako, od funduszy hedgeingowych, aż po oportunistyczne – to fundusze, które po pierwsze mają ambicję zarabiania zawsze, po drugie (by to móc realizować) przyjmują szerokie spektrum możliwych aktywów oraz po trzecie, w statucie dopuszczają możliwość zerowego zaangażowania w każdej z klas aktywów i przebywania poza rynkiem, np. na lokacie bankowej. Tutaj nie stosujemy benchmarku – chodzi o absolutną stopę zwrotu.
Tego typu fundusze, choć starają się na bieżąco informować klientów o swojej strategii, są bardzo nieprzewidywalne – a to z tego względu, że nigdy nie wiadomo gdzie akurat inwestują. Najczęśiej są to FIZy.

-----------------------------------------------

dalsza część pogadanki w przyszłym tygodniu. Polecam tymczasem zerknięcie na bannery, które pojawiły się z lewej strony... oraz ewentualne wstępne przejrzenie oferty różnych funduszy dostępnych u tzw. doradców


3.Co i jak wybrać?
3.1. Samodzielne budowanie portfela
3.2. Supermarket Funduszy Inwestycyjnych
3.3. Polisy inwestycyjne
4. Jak przebiega inwestycja?
4.1. Moment wejścia
4.2. Trwanie inwestycji
4.3. Moment wyjścia
5. Gdzie jest w tym Pan Bóg?



piątek, 3 października 2008

[4 X 2008] fotokomentarz do sytuacji na rynkach - Ron Paul

dziś Kongres USA przyjął zmodyfikowany Plan Paulsona - program interwencyjny. Wprawdzie nie posądzamy dra Rona Paula, senatora z Texasu, o lekturę Pogadanek Inwestorskich, ale jego wypowiedź w trakcie debaty w Izbie Reprezentantów świadczy o tym, że dobre wnioskowanie można przeprowadzić niezależnie od szerokości geograficznej...



czwartek, 2 października 2008

Obecny kryzys - komentarz nr 2

wstęp

Jak wiadomo, wiedza na temat obecnego zawirowania na rynku finansowym w USA jest bardzo rzadka, do tego stopnia, że wszelacy pisarczycy wycierają sobie usta bajaniami o stabilizacji, rynkach i innych ładnie brzmiących sloganach. Przejdźmy więc do jaśniejszych rozumowań, opartych – w co wierzymy – na poprawnej wizji ekonomii. Choć z drugiej strony znamy ograniczenia własnego rozumu – dlatego wszelkie uwagi na temat naszego rozumowania przyjmiemy z radością.
W związku z całym zamieszaniem przyszedł e-mail od Czytelnika, który prosi o wyjaśnienie kilku kwestii, które wyjaśniamy poniżej.

Drogie Pogadanki!
Z zaciekawieniem czytałem wpis na pogadankach inwestorskich o obecnym kryzysie za Wielką Wodą. Mam do Was prośbę: wyjaśnijcie mi, jak krowie na miedzy:
- co to jest ten system fiducjarny?
- dlaczego powstało tyle wirtualnego pieniądza i dlaczego akurat teraz następuje rewizja tej kreacji?- jaka jest w tym wszystkim rola FEDu?
- "jaki ten kryzys ma związek z inflacyjnym dodrukiem dolara?". Bo i nie sposób było nie zauważyć, że Amerykanie drukowali jak wariaci.


co to jest ten system fiducjarny?
Otóż, odpowiedź na pierwsze pytanie brzmi krótko – system fiducjarny, to system, w którym pieniądz nie ma pokrycia w czymś realnym (np. w kruszcu). Jest to więc system, w którym fałszowanie pieniędzy jest legalne – pod warunkiem, że robi to bank centralny. Stopa procentowa oraz inne parametry samego pieniądza, jak i rynku międzybankowego – kreowane są w dużej mierze przez Bank Centralny. Z tego, co pamiętamy – analiza Augusta von Hayek'a wykazała, że działalność banków centralnych jest główną determinantą dzisiejszych cykli ekonomicznych, właśnie ze względu na ich wpływ na stopy procentowe. Kopalnią wiedzy będzie tu z pewnością trzytomowe dzieło Rothbarda, które proponujemy poniżej.


dlaczego powstało tyle wirtualnego pieniądza i dlaczego akurat teraz następuje rewizja tej kreacji?

Odpowiedź na drugie pytanie nie jest łatwa. Dlaczego powstało aż tyle pieniądza bez pokrycia? Cóż, beneficjentami dodruku jest zawsze aparat państwowy, do którego trafia on w formie podwyżki pensji, bądź firmy państwowe oraz bezpośredni kontrahenci agencji rządowych – do nich trafia on jako wynagrodzenie. Dodruk pieniądza jest oczywiście regulowany prawnie... he he... ale jak wiadomo – jeśli czegoś potrzeba, to zawsze znajdzie się superważny raport superniezależnej instytucji, który dowiedzie, że dana akcja jest pożądana. Nie wskażę osób za to odpowiedzialnych w USA, chociaż w naturalny sposób nasuwa się pytanie o politykę niskich stóp procentowych Alana Greenspana – poprzedniego szefa Rezerwy Federalnej... Na ten temat jest wiele filmów na You Tube'ie, które wklejamy na dole. Pomocą służy także literatura, którą poniżej w dużej ilości wymieniamy.
Dlaczego rewizja następuje dopiero teraz? Nikt nie ma pełnej wiedzy o wszystkich czynnikach, które spowodowały obecną sytuację, ale można wymienić te najważniejsze, co zrobimy w poniższych dwóch punktach.


jaka jest w tym wszystkim rola FEDu?
Jako się rzekło, FED ma wpływ na stopy procentowe, a więc cenę kredytu i w efekcie – ilością pieniądza w obiegu, która – gdy się zwiększa – nazywa się inflacją. W sytuacji, gdy pieniądza w obiegu jest dużo – stopy procentowe automatycznie spadają, gdyż nie trzeba zachęcać ludzi do składania depozytów, przez co i o kredyt łatwiej – pieniądz jest tani. Jeśli bank centralny obniża dodatkowo swoje stopy, albo poziom obowiązkowych rezerw (dotykamy tu z kolei tajemnic współczesnej bankowości, którą cuownie omówił Rothbard w dziele pt. Tajniki bankowości) – wówczas pieniądz jest jeszcze tańszy. Ludzie biorą kredyty kupując na potęgę. Ceny idą w górę – szczególnie dóbr popularnych, tak jak ostatnio, np. nieruchomości. Wszystko byłoby w porządku, gdyby o pierwsze, sytuacja ta nie była sztucznie wykreowana, oraz gdyby banki mogły podejmować racjonalne decyzje – tj. nie popaść w nałóg pożyczania każdemu, kto poprosi. Niestety, natura ludzka od Adama i Ewy jest ułomna i gdy człowiek ma okazję szybko zarobić, najczęściej wyłącza rozum – i np. pożycza pieniądze na prawo i lewo (zachęca go do tego zresztą polityka taniego pieniądza).


"jaki ten kryzys ma związek z inflacyjnym dodrukiem dolara?". Bo i nie sposób było nie zauważyć, że Amerykanie drukowali jak wariaci.

niebezpośredni. Opisana powyżej sytuacja sama w sobie jest zła - chociażby ze względu na to, że przedsiębiorcy gubią się w przewidywaniach preferencji konsumentów (normalnie pomogłaby im naturalna stopa procentowa - w systemie fiducjarnym jest sztuczna, do tego dochodzi inflacja). Na tym jednak nie koniec - nie musi mieć to aż takiego przełożenia na notowania. Otóż, problemem jest to, że banki inwestycyjne inwestowały w instrumenty pochodne skonstruowane na bazie papierów wartościowych wyemitowanych od wydanych kredytów. Co to oznacza? Ano to, że na tym, że spodziewamy się iż pan John McCormick odda kredyt w takiej-a-takiej wysokości, budujemy papier wartościowy, który sprzedajemy, pompujemy jego cenę, etc. W sytuacji, gdy McCormick popada w długi, bo nie może spłacic kredytu (chociażby dzięki pogorszonej sytuacji gospodarczej - vide FED) - łańcuszek się urywa. Straty są kosmiczne, bo wszystko było lewarowane kredytem, nagle trzeba spłacic wielokrotnie więcej, niż się wzięło, etc. Handel papierami opartymi o długi zamiera... a bank zostaje z papierami, czyli wirtualnymi pieniędzmi, bo nikt już od niego tych papierów nie odkupi. Zaufanie do banków natychmiast się kończy... i mamy bankructwa i kryzys. Dlaczego? Z samej istoty obecnego systemu bankowego, który opiera się li tylko na zaufaniu.

W tym momencie przychodzi Paulson i mówi: OK Panowie, odkupimy od Was te papiery za pieniądze podatnika, m.in. McCormicka. Kto tu traci? Po trzykroc sam McCormick. Kto kryzys spowodował? Ktoś inny...

Polecana literatura:

Polecamy renomowanych autorów - od Misesa, przez Hayek'a, Hazlitta, po Sowella. Na czerwono - literatura obowiązkowa! Z naszych rozważań jasno wynika, że inwestor musi miec obycie także z makroekonomią...

Planowany chaos

Ekonomia i polityka. Wykład elementarny

Estoński cud

Kapitalizm i wolność

Krótki kurs ekonomii praktycznej

Inflacja. Wróg publiczny nr jeden

Fakty i mity w ekonomii

Ekonomia stosowana

Ekonomia wolnego rynku T1

Ekonomia wolnego rynku T2

Ekonomia wolnego rynku T3

Tajniki bankowości

wpisy na innych blogach na ten temat:

http://gwiazdowski.blogbank.pl/2008/09/26/rynki-finansowe-atak-klonow-epizod-nie-wiadomo-ktory/

http://dwagrosze.blogspot.com/2008/09/kto-posiada-ameryk.html



czwartek, 25 września 2008

[Pogadanka nr 8]: Lokaty strukturyzowane

Zgodnie z zapowiedzią z poprzedniej Pogadanki, ruszamy z rundką po instrumentach finansowych. Jako, że najbliższy weekend spędzę wyjazdowo, Pogadanka ukazuje się już dziś, a głosu Pogadanki Inwestorskie udzielają p. Maciejowi Kossowskiemu z Wealth Solutions - większego speca w dziedzinie lokat strukturyzowanych w Polsce chyba nie ma!


Lokaty strukturyzowane - 7 "trudnych" pytań

Wealth Solutions - Lokaty strukturyzowane

Najbliższy czas będzie należał do lokat strukturyzowanych - klienci szukają alternatywnych form inwestowania. Jednocześnie widoczna jest determinacja instytucji finansowych, by wprowadzać do oferty "struktury". Co ciekawe, obu stronom może się to opłacać. Inwestorzy indywidualni powinni być jednak ostrożni i wybierać z coraz bogatszego menu to, co najlepsze. Przed decyzją warto zadać przedstawicielom instytucji finansowych kilka "trudnych" pytań.



1. Co się dzieje z moimi pieniędzmi?

Jak dzielona jest kwota wpłacana przez inwestora? Jaka część idzie na zakup obligacji, jaka na opcję, a ile na prowizję instytucji finansowej. Oczywiście prowizja powinna być jak najniższa - rzędu 1 proc. za każdy rok trwania lokaty. Szansa, że otrzymamy pełną informację jest niewielka. Warto jednak pytać, by ocenić na ile otwarcie dana instytucja finansowa podchodzi do kwestii kosztów.


2. Jak będzie wyliczona stopa zwrotu

Przedstawiciel instytucji finansowej powinien dokładnie omówić wzór według którego wyliczony będzie finalny zysk inwestora. Im bardziej złożona będzie ta formuła tym bardziej wnikliwie należy jej się przyglądać. Warto także policzyć ile wyniósłby zysk z lokaty gdyby instrument finansowy, na którym jest oparta zmienił się o określoną wartość.


3. Na czym zarabiam?

Energia odnawialna? Surowce? Złoto? Zmiana klimatu? To za mało. Musimy wiedzieć dokładnie na jakich aktywach oparta jest lokata strukturyzowana. Jeśli złoto to czy są to akcje kopalń, kontrakty terminowe czy może cena spot (aktualna cena złota). Prośmy o wskazanie miejsc gdzie można znaleźć notowania. Może to być na przykład serwis Bloomberg, gdzie po wpisaniu odpowiednich kodów można uzyskać notowania większości instrumentów finansowych notowanych na światowych giełdach.


4. Jakie są wyniki historyczne?

Ile można byłoby zarobić, gdyby dany produkt finansowy funkcjonował w przeszłości? Taka symulacja powinna obejmować możliwie długi okres (o ile tylko dane aktywa mają odpowiednio długą historię). Symulacje za ostatnie kilka lat powinny budzić podejrzenia, że inwestycja sprawowała się świetnie tylko w czasie hossy. W prezentacji wyników historycznych powinny się znaleźć przynajmniej wysokości minimalnej, średniej i maksymalnej historycznej stopy zwrotu. Jeśli symulacji brakuje oczekujmy racjonalnego wyjaśnienia. Może wówczas chodzić o wykorzystanie prawidłowości rynkowej, która dopiero niedawno zaczęła funkcjonować.



5. Czy ktoś jeszcze coś takiego oferował?

Jeśli mamy do czynienia z bardziej złożonym pomysłem na zarabianie zawsze warto sprawdzić czy ktoś na nas nie eksperymentuje. Z reguły większość strategii była oferowana na rynkach Europy Zachodniej gdzie lokaty strukturyzowane są bardzo popularne. Nawet jednak jeśli koncept produktu jest prosty warto poszperać w Internecie i sprawdzić czy coś podobnego można znaleźć np. na rynku niemieckim. Wtedy będziemy w stanie porównać parametry produktu takie jak okres trwania i poziom partycypacji (udziału w zysku) itp. Jeśli polska wersja jest sporo gorsza wówczas prawdopodobnie jest to efekt wysokiej prowizji. Także na polskim rynku powoli zaczynają się pojawiać podobne do siebie produkty co pozwala na porównanie parametrów.


6. Gdzie będę mógł sprawdzić wyniki inwestycji?

Czy instytucja finansowa zamierza prezentować bieżącą wycenę lokaty? Należy pod tym rozumieć łączną wartość obligacji oraz opcji, a więc dwóch elementów składowych lokaty strukturyzowanej. Ta wartość jest istotna dla inwestorów, którzy biorą pod uwagę wycofanie środków przed terminem. Obok niej powinna być także podana tzw. wartość teoretyczna, a więc wysokość stopy zwrotu jaką uzyskałby inwestor, gdyby do zakończenia inwestycji nic się nie zmieniło. W praktyce chodzi o to, by pokazać, że indeks na którym oparta jest lokata wzrósł już np. o 10 proc. Nie oznacza to, że dzisiaj można wycofać się z 10-procentowym zyskiem. Można jednak dowiedzieć się ile dałaby zarobić lokata, gdyby w momencie jej zakończenia indeks miał taką właśnie wartość.


7. Czy mogę wypłacić środki przed czasem?

Najczęściej oczywiście tak. Diabeł tkwi w szczegółach. W najgorszym wypadku możemy liczyć na zwrot kwoty, którą wpłaciliśmy pomniejszonej o z góry ustaloną prowizję (często malejącą z każdym rokiem). W pierwszym roku 4-letniej lokaty może to być nawet 20 proc. Oznacza to, że instytucja finansowa oddaje nam mniej więcej tyle ile w danym momencie warta jest obligacja - a więc tylko jeden z składników lokaty strukturyzowanej. Na bardziej rozwiniętych rynkach standardem jest bieżąca wycena zarówno obligacji, jak i drugiego składnika "struktury", czyli opcji. Inwestor może wówczas liczyć na zwrot sumy ich wartości, a więc dokładnie to co kupił na początku.


Na koniec możemy zapytać jaki zysk przyniesie dana lokata strukturyzowana. Każdy odpowiedzialny doradca finansowy powinien wówczas zastrzec, że pewność możemy mieć jedynie co do zwrotu gwarantowanego kapitału. Ostatecznie - na podstawie zebranych wcześniej informacji - samodzielnie musimy oszacować atrakcyjność inwestycji. Zaletą "struktur" jest z pewnością z góry określony poziom ryzyka - wiemy ile otrzymamy w najgorszym przypadku. Co ważne, kosztem tej gwarancji wcale nie musi być rezygnacja z zysku.

Maciej Kossowski, Wealth Solutions - Lokaty strukturyzowane



niedziela, 21 września 2008

[Pogadanka nr 7] Od czego zacząć inwestowanie? cz. 2

1.2.2. Przygotowanie ludzkie – praktyka
Przez praktykę rozumiemy tutaj te działania, bez których inwestowania rozpoczynać się nie powinno, ale które de facto samo inwestowanie obejmują, gdyż stanowią o metodologii podejmowania decyzji inwestycyjnych.

1.2.2.1. Profil inwestora
Pierwszym takim działaniem jest określenie własnego profilu. Musisz się dowiedzieć jaki jesteś – i jakie skutki dla Twoich inwestycji będzie to miało. Oczywiście na początku własny profil, który stworzysz będzie nieco wyidealizowany, podobny do wyobrażeń żołnierza, który w ciepłych koszarach marzy o bohaterskich czynach na polu bitwy.

a) musisz określić przede wszystkim to, ile pieniędzy jesteś w stanie zainwestować (tzn. ile pieniędzy nie będzie Ci koniecznie potrzebnych w czasie trwania inwestycji), zgodnie z zasadą by nie inwstować środków, które mogą okazać się w pewnej chwili konieczne.

b) musisz określić też czas inwestycji – przyjmijmy, że wiesz z góry, że pieniądze możesz zainwestować jedynie na trzy lata – musisz zdać sobie z tego sprawę, bo jest to kluczowa informacja w doborze instrumentu finansowego. Chodzi o uniknięcie sytuacji, w której potrzebując za trzy lata pieniędzy na mieszkanie, chcąc je pomnożyć – inwestujesz w małe i średnie spółki, które właśnie wkraczają w mocny trend spadkowy. Przy odpowiedniej dawce zadufania, po zakończeniu inwestycji starczyłoby Ci może na skrzynkę pocztową.

c) kolejna rzecz, którą musisz sprecyzować, to Twoja skłonność (bądź awersja) do ryzyka. Na razie ocenisz to tylko teoretycznie, ale wielkość ta jest kluczowa, więc przypatruj się sobie jak najbardziej wnikliwie. Awersja do ryzyka określa, jak bardzo trzęsą Tobą nerwy i odbierają zdolność do chłodnej kalkulacji w sytuacji kryzysowej – np. odkrycia, że Twoja spółka otwiera się 20% niżej, niż zamknęła notowania zeszłego dnia. Ludzie różnie reagują na tego typu sytuacje... a od ich reakcji zależy to, co stanie się z pieniędzmi. Niejeden inwestor żałuje zbytniej krewkości, co zresztą wyraża powiedzenia Warrena Buffeta (patrz – książka miesiąca): Giełda, to miejsce transferu pieniędzy od aktywnych, do cierpliwych.

Te trzy rzeczy powyżej, to podstawa. Niektórzy autorzy sugerują rozważanie wpływu żywienia na podejmowanie decyzji, sytuacji rodzinnej, etc. Możesz rzecz jasna pomyśleć i o tych sprawach. Grunt, żebyś najpierw poznał w teorii rynek, co opisywałem w poprzedniej części tej pogadanki, a dopiero potem brał się za praktykę.

1.2.2.2. Dobór instrumentów
Instrumentów finansowych, w które mógłbyś zainwestować jest wiele. W internecie są całe słowniki pojęć giełdowych, więc nie ma chyba potrzeby, by je tu kopiować. W serwisach, które poleciłem Ci w zeszłym tygodniu poszukaj różnic między akcjami, obligacjami, warrantami, kontraktami futures, opcjami na akcje, certyfikatami inwestycyjnymi...
Nie chcę zresztą podać Ci wszystkiego na tacy, żebyś przypadkiem nie pomyślał, że lektura samych tylko Pogadanek wystarczy Ci do rozpoczęcia inwestycji. Powiem więcej – nawet lektura działów edukacyjnych portali giełdowych na niewiele się zda, zanim nie weźmiesz się za lekturę którejś z klasycznych książek na ten temat (w zeszłym tygodniu podpowiedziałem, które są warte uwagi, więc nie wymawiaj się tym, że jest ich zbyt wiele). Kiedyś sam w to nie wierzyłem, ale doświadczenie to zweryfikowało, więc pozwól, że uchronię Cię przed własnymi błędami.
Wracamy do doboru instrumentu – jest on determinowany zarówno przez ilość dostępnych środków, jak i profil inwestora. Jeśli bowiem masz 100 zł oszczędności, odradzę Ci inwestowanie przez rachunek maklerski, bo ewentualne zyski zamienią się w straty przez prowizje. Jeśli masz milion złotych i boisz się własnego cienia, a poza tym Żona śledzi każdy Twój finansowy ruch i ma skłonność do bycia wredotą, to prócz tego, że polecę Wam wizytę w poradni rodzinnej, a obojgu porządne kierownictwo duchowe, to na pewno odradzę samodzielne inwestycje na rynku terminowym (np. kontrakty futures), gdzie zmiany nie tylko przebiegają szybko, ale i błędy mnożone są przez poziom lewara (czyli kredytu), z którego korzystasz.
Jednym słowem – nie we wszystko mogą inwestować wszyscy, a to ze względu zarówno na nich samych, ich portfel, jak i specyfikę samego instrumentu.


1.2.2.3. Zasady działania
Kolejna rzecz, którą powinieneś zdefiniować, to swoje zasady działania. Określisz w nich na przykład stopień zaangażowania w poszczególne segmenty rynku (np. nie więcej, niż 60% portfela w akcje), maksymalną akceptowalną stratę, po której następuje zamknięcie pozycji (np. decydujesz, że przecena o 5% skutkuje sprzedażą instrumentu i próbą kupna 15% niżej), czy wreszcie sposób podejmowania decyzji (w opraciu o rekomendacje, analizę techniczną, czy może inne przesłanki). Nie zapomnij też o zdefiniowaniu nieodwołalnych warunków wyjścia – np. maksymalnego czasu inwestycji, maksymalnej straty, czy zadowalającego zysku.
Aby stworzyć sobie swój katalog zasad, musisz po pierwsze poznać rynek (dlatego poważnie zajmij się częścią teoretyczną przygotowania ludzkiego, pójdź na jakieś szkolenie, kup i gruntownie przeczytaj porządną książkę), po drugie siebie (dlatego nie zaniedbaj poprzednich dwóch punktów przygotowania ludzkiego praktycznego).
Wydaje mi się, że w ustanowieniu własnych zasad (nie oszukujmy się, w większości przypadków są one do siebie podobne), będzie bardzo pomocna obecna Książka Miesiąca – Tao Warrena Buffeta, która jest właśnie zbiorem tego typu zasad.


2. Realizacja
Mając za sobą przygotowanie – zarówno duchowe, jak i ludzkie, możesz zabierać się za realizację inwestycji, czyli handel wybranymi instrumentami, bez względu na to, czy są to nieruchomości, samochody, akcje, czy kontrakty terminowe. W trakcie realizacji, pamiętaj o kilku wanych sprawach.


2.1. Przestrzeganie zasad
Jedną z Twoich zasad powinno być bezwzględne, automatyczne wręcz wykonywanie zasad. Większość strat, które ludzie ponoszą jest skutkiem albo nadmiernego strachu przed stratą, albo nadmierną chciwością, które każą im albo trzymać instrument zbyt długo, albo sprzedawać go zbyt wcześnie. Pamiętaj, że Twoja decyzja wynika z obiektywnego kryterium – nie na odwrót! Przeczucia, uczucia, domysły... warto je przeanalizować kilkakrotnie, zanim staną się pretekstem do akcji na rynku.


2.2. Obserwacja
W zależności od tego, jaki charakter ma Twoja inwestycja, mniej lub bardziej powinieneś obserwować rynek i własne poczynania.
To pierwsze z oczywistych względów – bieżąca sytuacja, czy to Twojego instrumentu, czy szerokiego rynku stanowi dla Ciebie jedną z głównych przesłanek do podejmowania decyzji. Nawet gdy jesteś spokojnym inwestorem długoterminowym – stała obserwacja rynku pomoże Ci lepiej alokować swoje środki, gdy np. dostrzeżesz, że to, w co inwestujesz wymyka się Twojej prognozie – dostrzegając to, być może wybierzesz lepszy instrument.
Obserwacja siebie też jest ważna – powinieneś rozeznawać swój stan, zmieniającą się awersję do ryzyka, uzasadnienie decyzji inwestycyjnych, etc. Dobrym pomysłem jest założenie swego rodzaju dzienniczka, w którym będziesz notował np. przesłanki na podstawie których podjąłeś decyzję. W chwili zwątpienia, gdy w umyśle wszystko się miesza – Twój dzienniczek pomoże Ci trafnie przemyśleć bieżącą sytuację na nowo.
Obserwację rynku prowadzi się w oparciu o dane, które możesz uzyskać z prasy fachowej (ja chwalę sobie Gazetę Giełdy Parkiet, inni wolą Puls Biznesu), czy serwisów internetowych (pisałem o nich w poprzedniej części Pogadanki nr 7). Podstawowe dane (notowania, komunikaty ze spółek, czy funduszy) można uzyskać za darmo, analizy i inne tego typu dane (np. historyczne) – zazwyczaj się kupuje.
Bądź przekonany, powtarzam to po raz kolejny – że bez poniesienia kosztów dotarcia do wiedzy, czy informacji... wciąż będziesz zaskakiwany, a efektem tego mogą być tylko błędy.


2.3. Ciągły rozwój
Korzystaj z każdej okazji, by się uczyć. Potraktuj inwestowanie jako jeden z obszarów zawodowych, a więc tych, wobec których można mówić o powołaniu. Jeśli powiększasz swój majątek, rób to coraz lepiej – po dotychczasowej porcji Pogadanek znasz nadprzyrodzone uzasadnienie tej konieczności.
Można jednak mieć wątpliwość... Po co przywiązywać do tego tak wielką wagę, uczyć się, kupować ceglaste, drogie książki, skoro doradców inwestycyjnych, finansowych i innych fachowców jest tak wielu? Dlaczego nie oddać im w zarząd swoich pieniędzy i zająć się liczeniem zysków?
Wierz mi... jeśli nie dysponujesz kapitałem większym niż milion złotych... dla ogromnej większości doradców jesteś niestety tylko okazją do zgarnięcia prowizji. Rozejrzyj się wokoło i zauwać ilu ludzi przeklina doradców, których posłuchało i weszło na górkach w najbardziej ryzykowne fundusze. Inną sprawą jest to, że gdyby sami byli przygotowani do inwestowania teoretycznie, bądź zostali do tego zachęceni (np. gdyby przeczytali Pogadankę nr 7) – wówczas słysząc niektóre z pomysłów nażelowanego pana w garniturze... popukaliby się w czoło.
Warto mieć dobrego doradcę – to jasne. Ale do pewnego progu zasobności portfela można liczyć w tej kwestii tylko na przypadek (przypadki wbrew pozorom się zdarzają i miałem okazję spotkać nawet i dobrych doradców, zresztą o dwóch rodzajach doradców będzie oddzielna pogadanka), dlatego lepiej uzbroić się w wiedzę samemu.
Osobną kwestią jest to, by nie zaniedbać sfery duchowej. Czeka Cię na pewno wiele ciężkich sytuacji, rozterek, niewiadomych... a celem nie jest to, by wprowadziły Cię w skąpstwo, nieumiarkowane przywiązanie do pieniędzy, etc. Naszym wspólnym celem jest to, by także inwestowanie było drogą do świętości. Jest to bowiem wspaniała szkoła zaufania, wiary, cierpliwości i wielu innych cnót ludzkich i nadprzyrodzonych. Pod warunkiem, że całość swych działań będziesz uświęcał, oddając je Bogu. Nie myśl, że odkryję coś nowego... środkami do tego są tylko i wyłącznie Sakramenty, z Eucharystią i spowiedzią na czele, rekolekcje, rozważanie, regularna modlitwa... Jeśli to zaniedbasz – przegrałeś więcej, niż Ci się może wydawać nawet, gdyby Twoje działania na rynku były pełne sukcesów.


2.4. Zapewnij sobie dochód
Jedną z głównych zasad inwestowania jest ta, która mówi, by inwestować wolne środki. Rozszerzyłbym ją o radę, by zapewniać sobie coraz więcej środków na inwestycje, tj. by zarabiając, nie poprzestawać tylko na pewnej kwocie którą zainwestowało się raz, ale starać się co miesiąc wygospodarować stałą, bądź zmienną sumę po to, by – w zależności od stanu rynku i naszych zasad – powiększać swoją pozycję. Nie nastawiaj się na to, że od razu będziesz żył z samych zysków (niektórym się to udaje)... bądź raczej cieprliwy, uparty, jak najbardziej profesjonalny... i finansowo bezpieczny, tj. czerpiący zyski z podstawowej działalności innej niż inwestowanie. O powiększaniu dochodu mówiliśmy już tutaj.


3. Co w najbliższym czasie?
W następnych Pogadankach zajmiemy się przeglądem dostępnych instrumentów finansowych (prawdopodobnie w kilku Pogadankach), później zaś omówimy bliżej możliwe zasady inwestowania (na jednym przykładzie), strategie... No, ale na to wszystko jest jeszcze czas – a co będzie, to dopiero zobaczymy.