czym są cotygodniowe Pogadanki Inwestorskie?
Pogadanki Inwestorskie - to miejsce, gdzie poznasz nowatorskie, choć tak naprawdę odwieczne spojrzenie na aktywność ekonomiczną i finanse... spojrzenie okiem wierzącego. Główne zadanie sobotnich Pogadanek polega na wskazaniu paradygmatu, w którym poruszać się należy. Moim zdaniem.
Prócz tego, będę starał się dać Ci solidne podstawy do samodzielnej działalności gospodarczej, inwestycyjnej - słowem do parania się finansową stroną życia. Wszystko to, bez czego nie warto iść do doradcy, maklera, czy private bankera.
Niekiedy polecę Ci jakiś produkt z mojego minibiura usług finansowych - to, co uznam za wartościowe. Decyzję zawsze uzasadnię, żebyś wiedział dlaczego mówię akurat o tym.
Innym razem - gdy znajdę coś ciekawego - polecę Ci którąś z gazet z kiosku albo książkę z mojej księgarenki.

czwartek, 25 grudnia 2008

Chrystus się nam narodził!


Z okazji Świąt Bożego Narodzenia, Pogadanki Inwestorskie składają swym Czytelnikom najserdeczniejsze życzenia - by Pan Bóg błogosławił ich pracy i przedsięwzięciom, a świadomośc dziecięctwa Bożego towarzyszyła im każdego dnia nadchodzącego roku!
Mamy nadzieję, że Pogadanki będą w tym pomocą, a żeby były - pozostaje także życzyc sobie, by w nadchodzącym roku pojawiały się z większą regularnością. Niestety, w ostatnim czasie Pogadanki miały zbyt wiele obowiązków na swych barkach, by dotrzymac Pogadankowych terminów!
W związku z tym, przygotowaliśmy dla Czytelników skromny prezent - bon rabatowy, który można otrzymac w mailu zwrotnym, po wpisaniu swojego adresu e-mail w pole autorespondera powyżej!






sobota, 15 listopada 2008

[listopad] Książka miesiąca - listopad/grudzień

the winner is... Benjamin Graham!
długo trzeba było czekać na nową Książkę miesiąca (nie mówiąc o kolejnej Pogadance, która w przyszły weekend powinna się objawić), ale w końcu Pogadadanki Inwestorskie zasiadły do konkursu i obrały książkę godną uwagi w tym miesiącu i następnym. Jest to o tyle ważne, że zbliżają się Śświęta... jeśli mamy w okolicy mądrego, przedsiębiorczego człowieka (albo chcielibyśmy takie parametry w kimś bliskim osiągnąć...) - wówczas Inteligentny inwestor Benjamina Grahama jest w sam raz.

O książce można by pisać codziennie przez cały rok... najlepszą rekomendacją jest chyba to, że bez niej Warren Buffet nie byłby tym, kim jest dziś - najbogatszym człowiekiem na świecie. Warto zaznaczyć, że tekst kanoniczny powstał niemal 100 lat temu - obecne wydanie składa się nie tylko z tekstu Grahama, ale i komentarzy na temat trafności jego uwag w historii i ich zastosowań w zmienionej rzeczywistości, tj. dzisiejszej. Wielka gratka, a cena (61,00 zł) to tylko potwierdza.
---------------
Posłuchajmy co piszą na ten temat inni:
Rozwój giełdy przez wiele lat potwierdzał mądrość strategii Grahama. Wydanie poprawione zachowuje integralność oryginalnego jego tekstu, a jednocześnie dodaje aktualne komentarze uznanego dziennikarza finansowego, Jasona Zweiga. Wnoszą spojrzenie z punktu widzenia współczesnego rynku, ukazują zbieżności pomiędzy przykładami podawanymi przez Grahama a nagłówkami obecnie wydawanych gazet finansowych. Pozwalają Czytelnikom głębiej zrozumieć, w jaki sposób stosować reguły Grahama.
Obecne wydanie "Inteligentnego inwestora" to najważniejsza książka, jaką kiedykolwiek przeczytasz o osiąganiu zamierzonych celów finansowych. Jasno przedstawia podstawy, niezwykle skutecznego i popularnego podejścia do inwestowania.
Inteligentny inwestor. Najlepsza książka o inwestowaniu wartociowym





wtorek, 28 października 2008

[poradnik] idą Święta. Jaki prezent wybrać?

1. Lance do boju, portfel w dłoń!
Miałem tego posta napisać 24 października, czyli w ostatni piątek, ale mi się nie udało. Nic to, nic to! Dziś bowiem dzielą nas całe dwa miesiące bez trzech dni do... Wigilii Bożego Narodzenia! W związku z tym świętem zwykliśmy dawać sobie prezenty, co wbrew pozorom nie jest obojętne dla wielu rzeczy.

2. Dlaczego prezenty są ważne?
Dlatego, że – jak każdą rzecz – można owo wzajemne obdarowywanie wykorzystać dla cudzego dobra w większym lub mniejszym – ujemnym zgoła – stopniu. Podarowanie komuś głupawego prezentu jest rzecz jasna mniej wartościowe od podarowania mu prezentu, który okaże się dla niego pożyteczny. Pożyteczność można stopniować ze względu na to w jak ważnej dziedzinie prezent okazał się być pożyteczny. Wełniana skarpeta jest być może prezentem pożytecznym, ale niewykluczone, że naszemu zmarźluchowi lepiej przysłużyłaby się (szczególnie z perspektywy nadprzyrodzonej) książka, która duchowo postawiłaby go na nogi. Nie oznacza to bynajmniej, że powinniśmy co roku tuczyć dawać bliźnim to sam, na wzór babci mojego kolegi, która każdej Wigilii przychodzi do Niego z torbą pełną książek o masonerii i Żydach.

3. Zacząć odpowiednio wcześnie
Warto zająć się zakupem prezentów dużo wcześniej. Nie tylko po to, by dokonać dobrego wyboru, albo nie przepłacić... ale przede wszystkim po to, by mieć za co zrobić zakupy. Źle byłoby, gdybyśmy musieli kupować byle co tylko ze względu na własne gapiostwo i fakt, że o konieczności kupienia choćby kilku prezentów przypomnieliśmy sobie dwa dni przed Wigilią.
Między innymi dlatego piszę dziś ten tekst – potraktujmy prezenty poważnie, zacznijmy je obmyślać odpowiednio wcześnie... i zróbmy zakupy po dobrej cenie! O tanim kupowaniu w internecie pisałem już w przypadku książek, co ponownie polecam lekturze – tym razem też będzie sporo o księgarniach, ale nie tylko!

4. co kupić?
Musimy zrobić przede wszystkim listę osób, które zamierzamy obdarować. Kupowanie kilku książek bez świadomości tego, komu którą damy niekiedy (nie zawsze!) nie jest najlepszą strategią.
Sporządzamy zatem listę osób, zastanawiamy się czego, która potrzebuje (biorąc pod uwagę całe spektrum potrzeb, tj. wszystkie ich rzędy)... i przystępujemy do zakupów, które powinny być maksymalnie tanie (bo to, czego nam z kolei trzeba, to oszczędność).
Na marginesie... wiele osób kupuje durne prezenty, motywując to przekonaniem, że gdyby kupiły coś poważnego, obdarowany nie byłby zadowolony. Na przykład gimnazjalista z rodziny, któreg interesują wyłącznie gry komputerowe i filmy pornograficzne miałby być ponoć niezadowolony, dajmy na to, z Rozmyślań o życiu kapłańskim św. bpa Pelczara. Hmmm... na pierwszy rzut oka z pewnością wolałby dostać miesięczny abonament w klubie go-go, ale lepiej dla niego, by ten kto go obdarowuje nie tylko dał mu Pelczara, ale i skutecznie zachęcił do lektury. Dobro przyciąga każdego – pamiętaj o tym i nie bądź małoduszny. Nie ulegaj pokusie dopasowania się do czyjegoś gustu. Nie wiesz, co kupić? Kup to, co kupić powinieneś. Albo to zrób – nie jest powiedziane, że prezent musi być kupiony.

4.1. książki
pierwszą klasą prezentów, które należałoby wyróżnić, to oczywiście książki. W znacznej większości przypadków najlepsza z możliwości. W życiu kupiłem już na prezenty setki książek i nie zamierzam z tym kończyć.

4.1.1. książki dla duszy
Z definicji, największy pożytek – jeśli jesteśmy umocowani w sprawach przyrodzonych (tzn. porządnie pracujemy nad swoim ludzkim rozwojem – zawodowym, intelekturalnym, kulturalnym) dają książki o tematyce nadprzyrodzonej. To, czego ludziom dziś brakuje, to porządna formacja duchowa.
Z tego względu sam najczęściej kupuję lektury ascetyczne, czy quasi-ascetyczne, dla mniej wyrobionego czytelnika. Mogę nawet powiedzieć, że mam nawet stały pakiet, na który składa się przede wszystkim Droga. Bruzda. Kuźnia., Przyjaciele Boga św. Josemarii Escrivy, oraz Rozmyślania o życiu kapłańskim św. Józefa Pelczara. Bardzo dobre są także żywoty świętych, np. wspaniała biografia założyciela Opus Dei pt. Śladami Boga , czy biografia św. o. Pio ...
Pozycji w tej dziedzinie jest wiele, radziłbym opierać się na klasyce – dzieła najnowsze niestety bardzo często są marniuchnej jakości. Jednym słowem – św. Jan od Krzyża, czy św. Tereska są wciąż niezwykle atrakcyjni.
Wyjątek być może stanowi twórczość pisarska i radiowa ks. Piotra Pawlukiewicza – można ją z wielką mocą polecić zarówno młodzieży, jak i starszym. Szczególnie osobom poszukującym, czy oddalonym nieco od Kościoła z jakichś względów.

4.1.2. książki dla ducha
Drugą kategorię wśród książek stanowią te nie związane z wiarą, ale nie pełniące funkcji ściśle utylitarnej. Będzie tu więc mowa o literaturze sensu stricto.

- proza
ostatnim wykwitem polskiej prozy, który czytałem, był Traktat o łuskaniu fasoli Wiesława Myśliwskiego i z radością go polecam, choć nie wiem, czy wcześniejsze dzieła jednego z ostatnich reprezentantów nurtu wiejskiego w naszej literaturze nie są godne większej rekomendacji. Co poza tym?
Swego czasu zauroczyła mnie proza Stefana Chwina, poleciłbym Kartki z dziennika, Esther oraz Krótką historię pewnego żartu
- publicystyka
jako, że nie powinniśmy pozostawać w tyle także w sprawach, które powinny nas obchodzić bezpośrednio oraz pośrednio (czyli w kwestiach szeroko pojętej polityki) – warto być może ułatwić swoim bliskim kontakt z bieżącą myślą polityczną. Jest to tym wartościowsze, im bardziej oryginalna myśl zostanie przedstawiona – warto bowiem wyrwać się z mainstreamowego, miałkiego paradygmatu. Dlatego polecałbym Rafała Ziemkiewicza (np. Michnikowszyznę. Zapis choroby albo Polactwo), Stanisława Michalkiewicza (np. W przededniu końca świata, albo Logika wystarczy) oraz Janusza Korwin-Mikkego (np. Nerwy puściły).

4.1.3. książki dla pożytku doczesnego
- poradniki

jeśli w naszym otoczeniu znajduje się pasjonat – warto albo wstrzelić się w jego hobby, albo spróbować zainicjować nowe. Być może dla pań najlepsza byłaby
książka kucharska albo np. słynna książka Kim Kiyosaki pt. Bogata kobieta.
Ciężko jest wyczuć, jakiego hobbystę masz obok siebie, ale na pewno nie warto kupować byle czego. Jeśli już kupujemy poradnik, to porządny. Zamiast kiepskiej broszurki na temat inwestowania, lepiej kupić np. legendarnego Inteligentnego inwestora Benjamina Grahama za ponad 50,00 zł. Całe szczęście większość księgarni internetowych ma porządne wyszukiwarki produktów, więc na pewno znajdziesz kategorię, której Ci potrzeba.
Wielką ilość podręczników znajdziesz na stronie wydawnictwa Złote Myśli, które powoli kończy akcję wyprzedaży pozycji drukowanych. Książka, która szczególnie przykuła ostatnio moją uwagę, to zbiór wywiadów z ludźmi, którzy osiągnęli sukces w e-biznesie. Inspirująca lektura - e-biznes jako sposób na sukces
- podręczniki
być może, jeśli mamy w rodzinie dziecko, albo studenta nie warto psuć mu Wigilii dając mu brakujący podręcznik... ale jeśli widać, że pomoc w szkole by się przydała, warto wykorzystać także tę okazję, do podarowania czegoś, co w dyskretny i atrakcyjny sposób pomoże w problemach szkolnych. Dobrym rozwiązaniem są podręczniki audio do nauki języków obcych – przede wszystkim stanowią adekwatną metodę do zagadnienia, poza tym, są po prostu tanie. Poza tym atrakcyjnie wyglądają także lektury w wersji audio, ale lepiej być może zachęcić dziecko do samodzielnego czytania, niż odsłuchiwania lektury z komputera.

4.1.4. książki dla dzieci
jak wiadomo, dzieci to przyszłość, dlatego nie warto kupować im byle czego. Nie chodzi o to, by książka była pięknie wydana... tylko żeby niosła dobry przekaz. Od dłuższego czasu prym na tym polu dzierży C.S. Lewis ze swoimi Opowieściami z Narnii . Wydaje się jednak, że przed nim także było coś dla dzieci – np. stare chrześcijańskie legendy i baśnie, albo niezapomniana twórczość braci Grimm. Dzieci nie umiejące czytać z radością posłuchają czytanych bajek (sam pamiętam jak wielką radość sprawiał mi Tata puszczając z magnetofonu baśnie, albo pieśni legionowe), ostateczni – chętnie przejrzą kolorowe książeczki.
4.1.5. książki, o których głośno
w tym roku w tej kategorii nie ma alternatywy – Agata. Anatomia manipulacji. Jeśli jesteś nowym czytelnikiem gnyszkobloga – dowiesz się z niej także i o roli tego bloga w całym zamieszaniu. Lektura obowiązkowa. Najwyższa rekomendacja!
4.2 muzyka i film
muszę przyznać, że ta działka nie jest moją najmocniejszą – szczególnie film... Jedyne, co mógłbym polecić, to chyba Pasja Mela Gibsona. Jeśli zaś chodzi o muzykę, to pozostanę przy ulubionym Marku Grechucie, Nieszporach ludźmierskich Jana Kantego Pawluśkiewicza, czy genialnej wprost Kolędy domowej Antoniny Krzysztoń, której słucham w Święta już trzeci rok.
4.3. różności
- ucz dziecko życia
pamiętam swoją radość, gdy Tata założył mi konto dla młodzieży w oddziale KredytBanku w naszym mieście... Dziś to samo możesz zrobić przez internet, np. zakładając izzyKonto w mBanku. Twoje dziecko nie tylko będzie mogło uczyć się obsługi rachunku przez internet, zarządzać kieszonkowym, ale i samodzielnie doładować sobie kartę pre-paid do telefonu.

4.4. kawa i herbata
jeśli w okolicy masz zapalonego degustatora herbat, czy kaw – a można mu odpuścić prezent książkowy (tak naprawdę nigdy nie można – zawsze coś ciekawego się znajdzie) – w internecie można znaleźć także najwymyślniejsze mieszanki herbaciane i kawowe. Ogromną ich ilość oferuje np. poznański sklep godi.pl

4.5. sakralia
przez internet możesz dziś kupić nawet sakralia – różańce, wisiorki, etc. Niestety, większość z nich, to marna tandeta... Z tego, co widziałem, na uwagę zasługują być może różańce na palec, np. taki
Niestety, polskie sakralia wciąż oscylują w estetyce sacro-disco.
4.6. ubrania
- ewangelizacja wizualna czeka na Twoje piersi
Jeśli chodzi o Polskę, to najlepsze koszulki ewangelizacyjne produkuje Fronda. Dziś niestety nie działał link do działu koszulkowego Xięgarni Ludzi Myślących, ale mam nadzieję, że w przyszłości zacznie działać. Jeśli nie – podaję link do strony głównej – http://www.xlm.pl/
- koszulki Lacha
osobną kategorię stanowią koszulki produkowane przez pierwszego neosarmatę internetu – słynnego grafika Lacha. Choć cała twórczość tego pana jest wyjątkowa, ale koszulki zasługują na szczególną uwagę.
Pierwsza, jak i druga kategoria dotyczy tak naprawdę każdego – od zbuntowanych młodzieńców, po nobliwych ojców rodzin. Proszę mi wierzyć – w koszulkach Frondy widziałem już prawie każdy typ człowieka!

- bielizna damska
ta kategoria na końcu. Siłą rzeczy... nie każdy jest mężem, albo narzeczonym. Wybór jest ogromny i dobrze opisany – tj. ciężko pomylić rozmiar. Z pomocą przychodzi znów poznański godi.pl

------------------------------

Przeczytałeś? Podobało się? Zagłosuj na posty z Pogadanek na blogfrogu!



niedziela, 26 października 2008

[Pogadanka nr 9]: Fundusze inwestycyjne, cz.2

3. Co i jak wybrać?
Rozpoczęcie inwestycji giełdowych poprzez TFI – poza etapami, które już opisaliśmy – wymaga wybrania instrumentów, w które lokujemy oszczędności. Rysują nam się tu trzy możliwości.

3.1. Samodzielne budowanie portfela
Po pierwsze, możesz otworzyć sobie rejestry w dowolnej ilości TFI. Na rynku jest ich kilkadziesiąt, każde oferuje o kilka funduszy – aby ochronić środki od błędu jednego zarządzającego, możesz powierzyć je kilku. Ale i z innych powodów – być może jedno TFI ma dobry fundusz akcji zagranicznych, drugie zaś wybija się w klasyfikacji funduszy surowcowych – wówczas budowa całego portfela zaangażowanego na kilku rynkach może opierać się właśnie na kupowaniu jednostek uczestnictwa funduszy kilku TFI.
Choć brzmi to dobrze, nie jest to najlepsza z opcji ze względu na to, że w ten sposób, będąc klientem kilku TFI, w każdym mając średnie zaangażowanie, ponosisz wysokie opłaty manipulacyjne (zazwyczaj maleją wraz z ilością środków zgromadzonych w TFI). Możesz je zmniejszyć zobowiązując się do wpłacenia rocznie jakiejś kwoty minimalnej – tego typu produkt w BPH TFI nazywa się Indywidualnym Planem Systematycznego Oszczędzania, w innych TFI obowiązują inne nazwy. W zamian za zobowiązanie wpłacenia min. 600 zł rocznie przez bodajże pięć lat, TFI obniża opłatę manipulacyjną. Wbrew pozorom, nawet najmniejsza obniżka jest ważna – przy wielu wpłatach suma, którą wydałeś po latach na prowizję może być imponująca.

3.2. Supermarket Funduszy Inwestycyjnych
Kolejnym rozwiązaniem, pośrednim między samodzielnym dobieraniem składu portfela a polisą inwestycyjną, jest unikalny produkt rodzimego mBanku – Supermarket Funduszy Inwestycyjnych. Jest to produkt, dzięki któremu możesz – mając jedynie zwykłe, darmowe eKonto w mBanku i otwartą usługę SFI – nabywać jednostki uczestnictwa wielu funduszy zarządzanych przez różne TFI (krajowe i zagraniczne). W tego typu produkcie opłaty manipulacyjne nie tylko z definicji są niższe – w SFI transakcje są po prostu za darmo...!
Dla inwestora bardzo wygodna i tania możliwość zbudowania zdywersyfikowanego portfela (tj. opartego o różne klasy aktywów – od funduszy akcji, przez obligacyjne, po walutowe, etc.).
mBank służy także pomocą analityczną w budowaniu portfela – użytkownicy SFI mogą przejrzeć zarówno historyczne wyceny poszczególnych funduszy, prognozy, portfele przykładowe.

3.3. Polisy inwestycyjne
Trzecia możliwość, to polisa inwestycyjna – coś w rodzaju SFI, tylko że w formie ubezpieczenia (dla odroczenia podatku od zysków kapitałowych). W przypadku międzynarodowych firm oferujących polisy, jak Skandia, czy Generali – do wyboru mamy jeszcze więcej funduszy zagranicznych, niż w SFI. Polisę inwestycyjną zawiera się najczęściej na parę lat.
Pogadanki Inwestorskie same są posiadaczem jednej, na lat dwadzieścia! Wprawdzie wybrały wówczas Skandię – dziś zakupiłyby polisę Generali, którą pokazał im kolega, który ma ją w ofercie. Okazało się, że poziom opłat może być o wiele niższy niż w Skandii, a wśród dostępnych funduszy, unikalne FIZy, które – choć już wpłat nie przyjmują – zgodziły się zrobić wyłącznie dla klientów Generali wyjątek. Oferta jak na razie nie jest szeroko dostępna, Pogadanki Inwestorskie wiedzą jednak, gdzie ją nabyć.

4. Jak przebiega inwestycja?
4.1. Moment wejścia
Mogłoby się wydawać, że najważniejszy w inwestycji jest moment jej rozpoczęcia. Jest ważny, to nie ulega wątpliwości – lepiej bowiem kupić gdy jest najtaniej, niż na samej górce. Choć najważniejszy jest jednak moment wyjścia – warto poświęcić trochę czasu na znalezienie dogodnej chwili na otwarcie pozycji. Jeśli nasze inwestowanie traktujemy jako pracę, a pracę jako drogę do uświęcenia – musimy zrobić to dobrze. Bez zbędnego pośpiechu i w oparciu o mocne przesłanki.

4.2. Trwanie inwestycji
W czasie trwania inwestycji, gdy mamy zdefiniowane nasze zasady (o czym pisaliśmy w jednej z wcześniejszych Pogadanek), powinniśmy czuwać jedynie nad tym, by zachowywać się zgodnie z nimi. Odstępstwo może sporo kosztować – zarówno zbytni strach, jak i nonszalancja.
Trudność w dostosowaniu się do tych zasad odczuwać będziesz nawet wówczas, gdy dobrze zdefiniujesz swój profil psychologiczny i inne paramentry – bądź tego pewny. Jak w każdej dziedzinie, powściągliwość, wytrwałość w sytuacji, gdy wszystko i wszyscy mówi nam, że postępujemy bez sensu... wymagają po prostu heroizmu. Albo będzie wynikał on z obłędnej chciwości, albo będzie cnotą, w czym mają Ci pomóc Pogadanki.

4.3. Moment wyjścia
Od momentu wejścia ważniejszy jest moment wyjścia. Innymi słowy – nie jest ważne czy kupujesz taniol, czy drogo – najważniejsze jest to, czy sprzedasz drożej. Błędy popełniać możesz zawsze, ale zasady, które sobie opracowałeś sprawią, że nie będą Cię kosztowały zbyt dużo. Nawet, gdy wejdziesz na górce... sprzedać możesz już parę procent niżej, jeśli założyłeś sobie warunki wyjścia (np. ustalając wysokość maksymalnej straty).
Z jednej strony należy wystrzegać się zarówno zbyt szybkiego opuszczania pokładu (pozwól zyskom rosnąć), oraz zbyt opieszałego (tnij straty). Dobre określenie wyjścia i przeprowadzenie go to zawsze męska, bolesna decyzja.
Dlatego nie przegap czasu na przygotowanie, które zaczęliśmy opisywać w jednej z wcześniejszych Pogadanek.

5. Gdzie jest w tym Pan Bóg?
Gdzie w tym wszystkim miejsce dla Pana Boga? Zobacz, możesz poświęcić Mu swoje przygotowania, pracę którą wkładasz w to, by Twoje inwestycje miały pożądane efekty. Lekturę książek, konsultacje z innymi inwestorami, pracę nad zasadami, czy poznaniem swojego profilu. Dalej – w trakcie trwania inwestycji będziesz miał wiele okazji do ćwiczenia się w wielu cnotach ludzkich i nadprzyrodzonych (wytrwałość, spokój wewnętrzny, nadziei).
Ta dziedzina nie powinna różnić się niczym od innych obszarów Twojej aktywności – pracy, życia rodzinnego. Każdy jej element wykonuj jako doskonałe dzieło dla Boga, w końcu do tego zostałeś powołany. Dlatego też – powtarzamy to kolejny raz – nie zaniedbuj życia wewnętrznego. Regularnej modlitwy, Mszy świętej, rozmyślania, rekolekcji i lektury duchowej. To jest podstawa Twojego życia, także jako inwestora. Jeśli ten obszar sobie odpuścisz – zapomnij o tym, że będziesz w stanie przetrzymać wszystkie próby, które życie przyniesie Ci na giełdzie. Chyba, że przy życiu będzie trzymać Cię jedynie chciwość.
Nie bez kozery wspominamy tu o lekturze duchowej i ascetycznej – jest ona wielką pomocą. Najbliższa książka miesiąca będzie właśnie z tej dziedziny. Jeszcze nie ogłaszamy która to, ale jako literaturę rozszerzającą tej pogadanki podamy kilka pozycji z dziedziny duchowości.

6. Literatura pomocnicza
6.1. branżowa
6.2. duchowa (na czerwono - najwyższa rekomendacja)
św. Augustyn - Wyznania
ks. Salvatore Canals - Rozważania ascetyczne
Francois Gondran, Śladami Boga
św. Josemaria Escriva, Droga. Bruzda. Kuźnia
św. Józef Sebastian Pelczar, Rozważania o życiu kapłańskim






środa, 22 października 2008

środa, 15 października 2008

[Pogadanka nr 9]: Fundusze inwestycyne, cz.1

0. Wstęp
Dziś dowiesz się tego, czym są TFI – czyli Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych i fundusze przez nie zarządzane. Miałeś już wprawkę w lokatach strukturyzowanych teraz merytorycznie się cofamy.

1. Co to jest fundusz inwestycyjny?
Fundusz inwestycyjny, to – najogólniej rzecz ujmując – twór zarządzany przez ludzi z konkretnego TFI, który za opłatą (różnie konstruowaną) inwestuje Twoje pieniądze w określony sposób. Twór ten ma swój statut, który określa instrumenty i rynki na których może otwierać pozycje oraz strategię – na bieżąco modyfikowaną. Te dwie rzeczy wyznaczają warunki brzegowe dla sposobu inwestowania.


2. Podział funduszy
Jak można się domyślać, funduszy jest wiele. Nie omawiam tutaj funduszy parasolowych, których subfundusze istotowo nie różnią się od tego, co rozumiemy pod pojęciem funduszu inwestycyjnego – są bowiem tworami, które powstały po to, by odroczyć podatek od zysków kapitałowych.


2.1. Ze względu na dostępność
Ze względu na dostępność, możemy wyróżnić dwa rodzaje – fundusze zamknięte i otwarte.

2.1.1. FIZ

Dostęp do tych pierwszych – jak sama nazwa wskazuje – jest ograniczony. Fundusz zamknięty (FIZ – Fundusz Inwestycyjny Zamknięty) emituje certyfikaty inwestycyjne (które następnie wprowadza na giełdę, lub nie), które można nabyć tylko podczas subskrypcji – zazwyczaj raz na kwartał, nie spotkałem częstszych subskrypcji. Jeśli certyfikaty notowane są na giełdzie, można je rzecz jasna kupić na rynku wtórnym, co bynajmniej nie oznacza, że sytuacja wygląda tak samo jak w przypadku funduszy otwartych.
Jak wygląda możliwość wyjścia z inwestycji? Albo sprzedajesz certyfikat po cenie rynkowej na giełdzie (cena jest zazwyczaj różna od aktualnej oficjalnej wyceny – inwestorzy bowiem spodziewają się albo wzrostu wartości wobec poprzedniej wyceny, albo spadku), albo zgłaszasz certyfikat do umorzenia – taka możliwość występuje zazwyczaj co kwartał.

2.1.2. FIO

Fundusze otwarte (FIO – Fundusz Inwestycyjny Otwarty), to te, których jednostki uczestnictwa (uwaga – nie certyfikaty inwestycyjne!) można kupić w dowolnym dniu roboczym tygodnia. Dodatkowo, ilość j.u. (takiego skrótu się używa) nie musi być liczbą naturalną. Jednostka uczestnictwa nie jest papierem wartościowym (w przeciwieństwie do certyfikatu inwestycyjnego) – dlatego ilość, którą kupujemy określa się dzieląc lokowaną kwotę przez aktualną cenę j.u.
Jednostki uczestnictwa możesz zbyć w dowolnym momencie.


2.1.3. Różnice

Jakie są różnice między tymi dwoma typami? Przyjmuje się, że FIZ-y inwestują wydajniej, gdyż pomiędzy terminami umarzania nie mają presji na sprzedaż, gdy klienci nie są zadowoleni z wyników działań danego fudnuszu. Jeśli na rynku powstaje panika i klienci funduszu wycofują swoje wkłady, wówczas FIO mogą być szybko zmuszone do sprzedaży swoich walorów – bez względu na cenę – po to, by odkupić od klientów ich jednostki uczestnictwa. Pogłębia to zazwyczaj przecenę, a tym samym – samą panikę.
Możliwość podejmowania krótkoterminowych spekulacji zarówno na certyfikatach, jak i jednostkach uczestnictwa jest mocno ograniczona, bo zarówno zakupu, jak i sprzedaży dokonujemy nie znając ceny transakcji – j.u. zazwyczaj nabywa i umarza się po cenie z dnia następnego, bądź nawet po trzech dniach. Umorzenie certyfikatu przebiega pod większą niewiadomą – inwestor nie wie bowiem jak bardzo i w którą stronę bieżąca wycena certyfikatu różni się od ostatniej – chęć umorzenia składa bowiem przed publikacją wyceny.


2.2. Ze względu na rodzaje aktywów
Fundusze można również dobrze podzielić ze względu na klasę aktywów, w które inwestują. Możemy tu mówić o funduszach akcyjnych, obligacji, mieszanych, surowcowych, etc.
Można pomyśleć także o podziale sektorowym – np. ostatnio powstało wiele funduszy inwestujących w spółki mogące być zaangażowane w działania wokół EURO 2012, albo kupujących akcje spółek prowadzących działalność w sektorze energetycznym, szczególnie nowych rodzajów energii.
Prócz tego są także fundusze nieruchomości oraz aktywów niepublicznych – te inwestują już w konkretne lokalizacje (np. galerie handlowe, biurowce), czy spółki nienotowane na giełdzie (fundusz spełnia tu rolę podobną do tzw. business angel'a), a które mogą mieć perspektywy rozwoju.
Rodzaje, które wymieniono powyżej, mają swoją reprezentację w polskim sektorze TFI – chociaż np. w niektórych klasach są tylko dwa fundusze. Szerokość oferty naszego rynku jest rzecz jasna uboga w porównaniu z ofertą rynków dojrzałych.


2.3. Ze względu na politykę inwestycyjną
Mamy tu na myśli przede wszystkim kwestię benchmarku. Otóż, większość funduszy konstruuje już w statucie zręby swojej strategii ustalając np. poziom minimalny i maksymalny zaangażowania w ograniczoną liczbę instrumentów i wskazując benchmark (średni wskaźnik – np. jakiś indeks giełdowy, bądź branżowy), z którym porównuje się wyniki funduszu. Jednym słowem – na spadającym rynku fundusz benchmarkowy nie ma ambicji rośnięcia. Ma jedynie ambicję tracenia mniej, niż benchmark.
Natomiast druga klasa funduszy – które określa się różnorako, od funduszy hedgeingowych, aż po oportunistyczne – to fundusze, które po pierwsze mają ambicję zarabiania zawsze, po drugie (by to móc realizować) przyjmują szerokie spektrum możliwych aktywów oraz po trzecie, w statucie dopuszczają możliwość zerowego zaangażowania w każdej z klas aktywów i przebywania poza rynkiem, np. na lokacie bankowej. Tutaj nie stosujemy benchmarku – chodzi o absolutną stopę zwrotu.
Tego typu fundusze, choć starają się na bieżąco informować klientów o swojej strategii, są bardzo nieprzewidywalne – a to z tego względu, że nigdy nie wiadomo gdzie akurat inwestują. Najczęśiej są to FIZy.

-----------------------------------------------

dalsza część pogadanki w przyszłym tygodniu. Polecam tymczasem zerknięcie na bannery, które pojawiły się z lewej strony... oraz ewentualne wstępne przejrzenie oferty różnych funduszy dostępnych u tzw. doradców


3.Co i jak wybrać?
3.1. Samodzielne budowanie portfela
3.2. Supermarket Funduszy Inwestycyjnych
3.3. Polisy inwestycyjne
4. Jak przebiega inwestycja?
4.1. Moment wejścia
4.2. Trwanie inwestycji
4.3. Moment wyjścia
5. Gdzie jest w tym Pan Bóg?



piątek, 3 października 2008

[4 X 2008] fotokomentarz do sytuacji na rynkach - Ron Paul

dziś Kongres USA przyjął zmodyfikowany Plan Paulsona - program interwencyjny. Wprawdzie nie posądzamy dra Rona Paula, senatora z Texasu, o lekturę Pogadanek Inwestorskich, ale jego wypowiedź w trakcie debaty w Izbie Reprezentantów świadczy o tym, że dobre wnioskowanie można przeprowadzić niezależnie od szerokości geograficznej...



czwartek, 2 października 2008

Obecny kryzys - komentarz nr 2

wstęp

Jak wiadomo, wiedza na temat obecnego zawirowania na rynku finansowym w USA jest bardzo rzadka, do tego stopnia, że wszelacy pisarczycy wycierają sobie usta bajaniami o stabilizacji, rynkach i innych ładnie brzmiących sloganach. Przejdźmy więc do jaśniejszych rozumowań, opartych – w co wierzymy – na poprawnej wizji ekonomii. Choć z drugiej strony znamy ograniczenia własnego rozumu – dlatego wszelkie uwagi na temat naszego rozumowania przyjmiemy z radością.
W związku z całym zamieszaniem przyszedł e-mail od Czytelnika, który prosi o wyjaśnienie kilku kwestii, które wyjaśniamy poniżej.

Drogie Pogadanki!
Z zaciekawieniem czytałem wpis na pogadankach inwestorskich o obecnym kryzysie za Wielką Wodą. Mam do Was prośbę: wyjaśnijcie mi, jak krowie na miedzy:
- co to jest ten system fiducjarny?
- dlaczego powstało tyle wirtualnego pieniądza i dlaczego akurat teraz następuje rewizja tej kreacji?- jaka jest w tym wszystkim rola FEDu?
- "jaki ten kryzys ma związek z inflacyjnym dodrukiem dolara?". Bo i nie sposób było nie zauważyć, że Amerykanie drukowali jak wariaci.


co to jest ten system fiducjarny?
Otóż, odpowiedź na pierwsze pytanie brzmi krótko – system fiducjarny, to system, w którym pieniądz nie ma pokrycia w czymś realnym (np. w kruszcu). Jest to więc system, w którym fałszowanie pieniędzy jest legalne – pod warunkiem, że robi to bank centralny. Stopa procentowa oraz inne parametry samego pieniądza, jak i rynku międzybankowego – kreowane są w dużej mierze przez Bank Centralny. Z tego, co pamiętamy – analiza Augusta von Hayek'a wykazała, że działalność banków centralnych jest główną determinantą dzisiejszych cykli ekonomicznych, właśnie ze względu na ich wpływ na stopy procentowe. Kopalnią wiedzy będzie tu z pewnością trzytomowe dzieło Rothbarda, które proponujemy poniżej.


dlaczego powstało tyle wirtualnego pieniądza i dlaczego akurat teraz następuje rewizja tej kreacji?

Odpowiedź na drugie pytanie nie jest łatwa. Dlaczego powstało aż tyle pieniądza bez pokrycia? Cóż, beneficjentami dodruku jest zawsze aparat państwowy, do którego trafia on w formie podwyżki pensji, bądź firmy państwowe oraz bezpośredni kontrahenci agencji rządowych – do nich trafia on jako wynagrodzenie. Dodruk pieniądza jest oczywiście regulowany prawnie... he he... ale jak wiadomo – jeśli czegoś potrzeba, to zawsze znajdzie się superważny raport superniezależnej instytucji, który dowiedzie, że dana akcja jest pożądana. Nie wskażę osób za to odpowiedzialnych w USA, chociaż w naturalny sposób nasuwa się pytanie o politykę niskich stóp procentowych Alana Greenspana – poprzedniego szefa Rezerwy Federalnej... Na ten temat jest wiele filmów na You Tube'ie, które wklejamy na dole. Pomocą służy także literatura, którą poniżej w dużej ilości wymieniamy.
Dlaczego rewizja następuje dopiero teraz? Nikt nie ma pełnej wiedzy o wszystkich czynnikach, które spowodowały obecną sytuację, ale można wymienić te najważniejsze, co zrobimy w poniższych dwóch punktach.


jaka jest w tym wszystkim rola FEDu?
Jako się rzekło, FED ma wpływ na stopy procentowe, a więc cenę kredytu i w efekcie – ilością pieniądza w obiegu, która – gdy się zwiększa – nazywa się inflacją. W sytuacji, gdy pieniądza w obiegu jest dużo – stopy procentowe automatycznie spadają, gdyż nie trzeba zachęcać ludzi do składania depozytów, przez co i o kredyt łatwiej – pieniądz jest tani. Jeśli bank centralny obniża dodatkowo swoje stopy, albo poziom obowiązkowych rezerw (dotykamy tu z kolei tajemnic współczesnej bankowości, którą cuownie omówił Rothbard w dziele pt. Tajniki bankowości) – wówczas pieniądz jest jeszcze tańszy. Ludzie biorą kredyty kupując na potęgę. Ceny idą w górę – szczególnie dóbr popularnych, tak jak ostatnio, np. nieruchomości. Wszystko byłoby w porządku, gdyby o pierwsze, sytuacja ta nie była sztucznie wykreowana, oraz gdyby banki mogły podejmować racjonalne decyzje – tj. nie popaść w nałóg pożyczania każdemu, kto poprosi. Niestety, natura ludzka od Adama i Ewy jest ułomna i gdy człowiek ma okazję szybko zarobić, najczęściej wyłącza rozum – i np. pożycza pieniądze na prawo i lewo (zachęca go do tego zresztą polityka taniego pieniądza).


"jaki ten kryzys ma związek z inflacyjnym dodrukiem dolara?". Bo i nie sposób było nie zauważyć, że Amerykanie drukowali jak wariaci.

niebezpośredni. Opisana powyżej sytuacja sama w sobie jest zła - chociażby ze względu na to, że przedsiębiorcy gubią się w przewidywaniach preferencji konsumentów (normalnie pomogłaby im naturalna stopa procentowa - w systemie fiducjarnym jest sztuczna, do tego dochodzi inflacja). Na tym jednak nie koniec - nie musi mieć to aż takiego przełożenia na notowania. Otóż, problemem jest to, że banki inwestycyjne inwestowały w instrumenty pochodne skonstruowane na bazie papierów wartościowych wyemitowanych od wydanych kredytów. Co to oznacza? Ano to, że na tym, że spodziewamy się iż pan John McCormick odda kredyt w takiej-a-takiej wysokości, budujemy papier wartościowy, który sprzedajemy, pompujemy jego cenę, etc. W sytuacji, gdy McCormick popada w długi, bo nie może spłacic kredytu (chociażby dzięki pogorszonej sytuacji gospodarczej - vide FED) - łańcuszek się urywa. Straty są kosmiczne, bo wszystko było lewarowane kredytem, nagle trzeba spłacic wielokrotnie więcej, niż się wzięło, etc. Handel papierami opartymi o długi zamiera... a bank zostaje z papierami, czyli wirtualnymi pieniędzmi, bo nikt już od niego tych papierów nie odkupi. Zaufanie do banków natychmiast się kończy... i mamy bankructwa i kryzys. Dlaczego? Z samej istoty obecnego systemu bankowego, który opiera się li tylko na zaufaniu.

W tym momencie przychodzi Paulson i mówi: OK Panowie, odkupimy od Was te papiery za pieniądze podatnika, m.in. McCormicka. Kto tu traci? Po trzykroc sam McCormick. Kto kryzys spowodował? Ktoś inny...

Polecana literatura:

Polecamy renomowanych autorów - od Misesa, przez Hayek'a, Hazlitta, po Sowella. Na czerwono - literatura obowiązkowa! Z naszych rozważań jasno wynika, że inwestor musi miec obycie także z makroekonomią...

Planowany chaos

Ekonomia i polityka. Wykład elementarny

Estoński cud

Kapitalizm i wolność

Krótki kurs ekonomii praktycznej

Inflacja. Wróg publiczny nr jeden

Fakty i mity w ekonomii

Ekonomia stosowana

Ekonomia wolnego rynku T1

Ekonomia wolnego rynku T2

Ekonomia wolnego rynku T3

Tajniki bankowości

wpisy na innych blogach na ten temat:

http://gwiazdowski.blogbank.pl/2008/09/26/rynki-finansowe-atak-klonow-epizod-nie-wiadomo-ktory/

http://dwagrosze.blogspot.com/2008/09/kto-posiada-ameryk.html



czwartek, 25 września 2008

[Pogadanka nr 8]: Lokaty strukturyzowane

Zgodnie z zapowiedzią z poprzedniej Pogadanki, ruszamy z rundką po instrumentach finansowych. Jako, że najbliższy weekend spędzę wyjazdowo, Pogadanka ukazuje się już dziś, a głosu Pogadanki Inwestorskie udzielają p. Maciejowi Kossowskiemu z Wealth Solutions - większego speca w dziedzinie lokat strukturyzowanych w Polsce chyba nie ma!


Lokaty strukturyzowane - 7 "trudnych" pytań

Wealth Solutions - Lokaty strukturyzowane

Najbliższy czas będzie należał do lokat strukturyzowanych - klienci szukają alternatywnych form inwestowania. Jednocześnie widoczna jest determinacja instytucji finansowych, by wprowadzać do oferty "struktury". Co ciekawe, obu stronom może się to opłacać. Inwestorzy indywidualni powinni być jednak ostrożni i wybierać z coraz bogatszego menu to, co najlepsze. Przed decyzją warto zadać przedstawicielom instytucji finansowych kilka "trudnych" pytań.



1. Co się dzieje z moimi pieniędzmi?

Jak dzielona jest kwota wpłacana przez inwestora? Jaka część idzie na zakup obligacji, jaka na opcję, a ile na prowizję instytucji finansowej. Oczywiście prowizja powinna być jak najniższa - rzędu 1 proc. za każdy rok trwania lokaty. Szansa, że otrzymamy pełną informację jest niewielka. Warto jednak pytać, by ocenić na ile otwarcie dana instytucja finansowa podchodzi do kwestii kosztów.


2. Jak będzie wyliczona stopa zwrotu

Przedstawiciel instytucji finansowej powinien dokładnie omówić wzór według którego wyliczony będzie finalny zysk inwestora. Im bardziej złożona będzie ta formuła tym bardziej wnikliwie należy jej się przyglądać. Warto także policzyć ile wyniósłby zysk z lokaty gdyby instrument finansowy, na którym jest oparta zmienił się o określoną wartość.


3. Na czym zarabiam?

Energia odnawialna? Surowce? Złoto? Zmiana klimatu? To za mało. Musimy wiedzieć dokładnie na jakich aktywach oparta jest lokata strukturyzowana. Jeśli złoto to czy są to akcje kopalń, kontrakty terminowe czy może cena spot (aktualna cena złota). Prośmy o wskazanie miejsc gdzie można znaleźć notowania. Może to być na przykład serwis Bloomberg, gdzie po wpisaniu odpowiednich kodów można uzyskać notowania większości instrumentów finansowych notowanych na światowych giełdach.


4. Jakie są wyniki historyczne?

Ile można byłoby zarobić, gdyby dany produkt finansowy funkcjonował w przeszłości? Taka symulacja powinna obejmować możliwie długi okres (o ile tylko dane aktywa mają odpowiednio długą historię). Symulacje za ostatnie kilka lat powinny budzić podejrzenia, że inwestycja sprawowała się świetnie tylko w czasie hossy. W prezentacji wyników historycznych powinny się znaleźć przynajmniej wysokości minimalnej, średniej i maksymalnej historycznej stopy zwrotu. Jeśli symulacji brakuje oczekujmy racjonalnego wyjaśnienia. Może wówczas chodzić o wykorzystanie prawidłowości rynkowej, która dopiero niedawno zaczęła funkcjonować.



5. Czy ktoś jeszcze coś takiego oferował?

Jeśli mamy do czynienia z bardziej złożonym pomysłem na zarabianie zawsze warto sprawdzić czy ktoś na nas nie eksperymentuje. Z reguły większość strategii była oferowana na rynkach Europy Zachodniej gdzie lokaty strukturyzowane są bardzo popularne. Nawet jednak jeśli koncept produktu jest prosty warto poszperać w Internecie i sprawdzić czy coś podobnego można znaleźć np. na rynku niemieckim. Wtedy będziemy w stanie porównać parametry produktu takie jak okres trwania i poziom partycypacji (udziału w zysku) itp. Jeśli polska wersja jest sporo gorsza wówczas prawdopodobnie jest to efekt wysokiej prowizji. Także na polskim rynku powoli zaczynają się pojawiać podobne do siebie produkty co pozwala na porównanie parametrów.


6. Gdzie będę mógł sprawdzić wyniki inwestycji?

Czy instytucja finansowa zamierza prezentować bieżącą wycenę lokaty? Należy pod tym rozumieć łączną wartość obligacji oraz opcji, a więc dwóch elementów składowych lokaty strukturyzowanej. Ta wartość jest istotna dla inwestorów, którzy biorą pod uwagę wycofanie środków przed terminem. Obok niej powinna być także podana tzw. wartość teoretyczna, a więc wysokość stopy zwrotu jaką uzyskałby inwestor, gdyby do zakończenia inwestycji nic się nie zmieniło. W praktyce chodzi o to, by pokazać, że indeks na którym oparta jest lokata wzrósł już np. o 10 proc. Nie oznacza to, że dzisiaj można wycofać się z 10-procentowym zyskiem. Można jednak dowiedzieć się ile dałaby zarobić lokata, gdyby w momencie jej zakończenia indeks miał taką właśnie wartość.


7. Czy mogę wypłacić środki przed czasem?

Najczęściej oczywiście tak. Diabeł tkwi w szczegółach. W najgorszym wypadku możemy liczyć na zwrot kwoty, którą wpłaciliśmy pomniejszonej o z góry ustaloną prowizję (często malejącą z każdym rokiem). W pierwszym roku 4-letniej lokaty może to być nawet 20 proc. Oznacza to, że instytucja finansowa oddaje nam mniej więcej tyle ile w danym momencie warta jest obligacja - a więc tylko jeden z składników lokaty strukturyzowanej. Na bardziej rozwiniętych rynkach standardem jest bieżąca wycena zarówno obligacji, jak i drugiego składnika "struktury", czyli opcji. Inwestor może wówczas liczyć na zwrot sumy ich wartości, a więc dokładnie to co kupił na początku.


Na koniec możemy zapytać jaki zysk przyniesie dana lokata strukturyzowana. Każdy odpowiedzialny doradca finansowy powinien wówczas zastrzec, że pewność możemy mieć jedynie co do zwrotu gwarantowanego kapitału. Ostatecznie - na podstawie zebranych wcześniej informacji - samodzielnie musimy oszacować atrakcyjność inwestycji. Zaletą "struktur" jest z pewnością z góry określony poziom ryzyka - wiemy ile otrzymamy w najgorszym przypadku. Co ważne, kosztem tej gwarancji wcale nie musi być rezygnacja z zysku.

Maciej Kossowski, Wealth Solutions - Lokaty strukturyzowane



niedziela, 21 września 2008

[Pogadanka nr 7] Od czego zacząć inwestowanie? cz. 2

1.2.2. Przygotowanie ludzkie – praktyka
Przez praktykę rozumiemy tutaj te działania, bez których inwestowania rozpoczynać się nie powinno, ale które de facto samo inwestowanie obejmują, gdyż stanowią o metodologii podejmowania decyzji inwestycyjnych.

1.2.2.1. Profil inwestora
Pierwszym takim działaniem jest określenie własnego profilu. Musisz się dowiedzieć jaki jesteś – i jakie skutki dla Twoich inwestycji będzie to miało. Oczywiście na początku własny profil, który stworzysz będzie nieco wyidealizowany, podobny do wyobrażeń żołnierza, który w ciepłych koszarach marzy o bohaterskich czynach na polu bitwy.

a) musisz określić przede wszystkim to, ile pieniędzy jesteś w stanie zainwestować (tzn. ile pieniędzy nie będzie Ci koniecznie potrzebnych w czasie trwania inwestycji), zgodnie z zasadą by nie inwstować środków, które mogą okazać się w pewnej chwili konieczne.

b) musisz określić też czas inwestycji – przyjmijmy, że wiesz z góry, że pieniądze możesz zainwestować jedynie na trzy lata – musisz zdać sobie z tego sprawę, bo jest to kluczowa informacja w doborze instrumentu finansowego. Chodzi o uniknięcie sytuacji, w której potrzebując za trzy lata pieniędzy na mieszkanie, chcąc je pomnożyć – inwestujesz w małe i średnie spółki, które właśnie wkraczają w mocny trend spadkowy. Przy odpowiedniej dawce zadufania, po zakończeniu inwestycji starczyłoby Ci może na skrzynkę pocztową.

c) kolejna rzecz, którą musisz sprecyzować, to Twoja skłonność (bądź awersja) do ryzyka. Na razie ocenisz to tylko teoretycznie, ale wielkość ta jest kluczowa, więc przypatruj się sobie jak najbardziej wnikliwie. Awersja do ryzyka określa, jak bardzo trzęsą Tobą nerwy i odbierają zdolność do chłodnej kalkulacji w sytuacji kryzysowej – np. odkrycia, że Twoja spółka otwiera się 20% niżej, niż zamknęła notowania zeszłego dnia. Ludzie różnie reagują na tego typu sytuacje... a od ich reakcji zależy to, co stanie się z pieniędzmi. Niejeden inwestor żałuje zbytniej krewkości, co zresztą wyraża powiedzenia Warrena Buffeta (patrz – książka miesiąca): Giełda, to miejsce transferu pieniędzy od aktywnych, do cierpliwych.

Te trzy rzeczy powyżej, to podstawa. Niektórzy autorzy sugerują rozważanie wpływu żywienia na podejmowanie decyzji, sytuacji rodzinnej, etc. Możesz rzecz jasna pomyśleć i o tych sprawach. Grunt, żebyś najpierw poznał w teorii rynek, co opisywałem w poprzedniej części tej pogadanki, a dopiero potem brał się za praktykę.

1.2.2.2. Dobór instrumentów
Instrumentów finansowych, w które mógłbyś zainwestować jest wiele. W internecie są całe słowniki pojęć giełdowych, więc nie ma chyba potrzeby, by je tu kopiować. W serwisach, które poleciłem Ci w zeszłym tygodniu poszukaj różnic między akcjami, obligacjami, warrantami, kontraktami futures, opcjami na akcje, certyfikatami inwestycyjnymi...
Nie chcę zresztą podać Ci wszystkiego na tacy, żebyś przypadkiem nie pomyślał, że lektura samych tylko Pogadanek wystarczy Ci do rozpoczęcia inwestycji. Powiem więcej – nawet lektura działów edukacyjnych portali giełdowych na niewiele się zda, zanim nie weźmiesz się za lekturę którejś z klasycznych książek na ten temat (w zeszłym tygodniu podpowiedziałem, które są warte uwagi, więc nie wymawiaj się tym, że jest ich zbyt wiele). Kiedyś sam w to nie wierzyłem, ale doświadczenie to zweryfikowało, więc pozwól, że uchronię Cię przed własnymi błędami.
Wracamy do doboru instrumentu – jest on determinowany zarówno przez ilość dostępnych środków, jak i profil inwestora. Jeśli bowiem masz 100 zł oszczędności, odradzę Ci inwestowanie przez rachunek maklerski, bo ewentualne zyski zamienią się w straty przez prowizje. Jeśli masz milion złotych i boisz się własnego cienia, a poza tym Żona śledzi każdy Twój finansowy ruch i ma skłonność do bycia wredotą, to prócz tego, że polecę Wam wizytę w poradni rodzinnej, a obojgu porządne kierownictwo duchowe, to na pewno odradzę samodzielne inwestycje na rynku terminowym (np. kontrakty futures), gdzie zmiany nie tylko przebiegają szybko, ale i błędy mnożone są przez poziom lewara (czyli kredytu), z którego korzystasz.
Jednym słowem – nie we wszystko mogą inwestować wszyscy, a to ze względu zarówno na nich samych, ich portfel, jak i specyfikę samego instrumentu.


1.2.2.3. Zasady działania
Kolejna rzecz, którą powinieneś zdefiniować, to swoje zasady działania. Określisz w nich na przykład stopień zaangażowania w poszczególne segmenty rynku (np. nie więcej, niż 60% portfela w akcje), maksymalną akceptowalną stratę, po której następuje zamknięcie pozycji (np. decydujesz, że przecena o 5% skutkuje sprzedażą instrumentu i próbą kupna 15% niżej), czy wreszcie sposób podejmowania decyzji (w opraciu o rekomendacje, analizę techniczną, czy może inne przesłanki). Nie zapomnij też o zdefiniowaniu nieodwołalnych warunków wyjścia – np. maksymalnego czasu inwestycji, maksymalnej straty, czy zadowalającego zysku.
Aby stworzyć sobie swój katalog zasad, musisz po pierwsze poznać rynek (dlatego poważnie zajmij się częścią teoretyczną przygotowania ludzkiego, pójdź na jakieś szkolenie, kup i gruntownie przeczytaj porządną książkę), po drugie siebie (dlatego nie zaniedbaj poprzednich dwóch punktów przygotowania ludzkiego praktycznego).
Wydaje mi się, że w ustanowieniu własnych zasad (nie oszukujmy się, w większości przypadków są one do siebie podobne), będzie bardzo pomocna obecna Książka Miesiąca – Tao Warrena Buffeta, która jest właśnie zbiorem tego typu zasad.


2. Realizacja
Mając za sobą przygotowanie – zarówno duchowe, jak i ludzkie, możesz zabierać się za realizację inwestycji, czyli handel wybranymi instrumentami, bez względu na to, czy są to nieruchomości, samochody, akcje, czy kontrakty terminowe. W trakcie realizacji, pamiętaj o kilku wanych sprawach.


2.1. Przestrzeganie zasad
Jedną z Twoich zasad powinno być bezwzględne, automatyczne wręcz wykonywanie zasad. Większość strat, które ludzie ponoszą jest skutkiem albo nadmiernego strachu przed stratą, albo nadmierną chciwością, które każą im albo trzymać instrument zbyt długo, albo sprzedawać go zbyt wcześnie. Pamiętaj, że Twoja decyzja wynika z obiektywnego kryterium – nie na odwrót! Przeczucia, uczucia, domysły... warto je przeanalizować kilkakrotnie, zanim staną się pretekstem do akcji na rynku.


2.2. Obserwacja
W zależności od tego, jaki charakter ma Twoja inwestycja, mniej lub bardziej powinieneś obserwować rynek i własne poczynania.
To pierwsze z oczywistych względów – bieżąca sytuacja, czy to Twojego instrumentu, czy szerokiego rynku stanowi dla Ciebie jedną z głównych przesłanek do podejmowania decyzji. Nawet gdy jesteś spokojnym inwestorem długoterminowym – stała obserwacja rynku pomoże Ci lepiej alokować swoje środki, gdy np. dostrzeżesz, że to, w co inwestujesz wymyka się Twojej prognozie – dostrzegając to, być może wybierzesz lepszy instrument.
Obserwacja siebie też jest ważna – powinieneś rozeznawać swój stan, zmieniającą się awersję do ryzyka, uzasadnienie decyzji inwestycyjnych, etc. Dobrym pomysłem jest założenie swego rodzaju dzienniczka, w którym będziesz notował np. przesłanki na podstawie których podjąłeś decyzję. W chwili zwątpienia, gdy w umyśle wszystko się miesza – Twój dzienniczek pomoże Ci trafnie przemyśleć bieżącą sytuację na nowo.
Obserwację rynku prowadzi się w oparciu o dane, które możesz uzyskać z prasy fachowej (ja chwalę sobie Gazetę Giełdy Parkiet, inni wolą Puls Biznesu), czy serwisów internetowych (pisałem o nich w poprzedniej części Pogadanki nr 7). Podstawowe dane (notowania, komunikaty ze spółek, czy funduszy) można uzyskać za darmo, analizy i inne tego typu dane (np. historyczne) – zazwyczaj się kupuje.
Bądź przekonany, powtarzam to po raz kolejny – że bez poniesienia kosztów dotarcia do wiedzy, czy informacji... wciąż będziesz zaskakiwany, a efektem tego mogą być tylko błędy.


2.3. Ciągły rozwój
Korzystaj z każdej okazji, by się uczyć. Potraktuj inwestowanie jako jeden z obszarów zawodowych, a więc tych, wobec których można mówić o powołaniu. Jeśli powiększasz swój majątek, rób to coraz lepiej – po dotychczasowej porcji Pogadanek znasz nadprzyrodzone uzasadnienie tej konieczności.
Można jednak mieć wątpliwość... Po co przywiązywać do tego tak wielką wagę, uczyć się, kupować ceglaste, drogie książki, skoro doradców inwestycyjnych, finansowych i innych fachowców jest tak wielu? Dlaczego nie oddać im w zarząd swoich pieniędzy i zająć się liczeniem zysków?
Wierz mi... jeśli nie dysponujesz kapitałem większym niż milion złotych... dla ogromnej większości doradców jesteś niestety tylko okazją do zgarnięcia prowizji. Rozejrzyj się wokoło i zauwać ilu ludzi przeklina doradców, których posłuchało i weszło na górkach w najbardziej ryzykowne fundusze. Inną sprawą jest to, że gdyby sami byli przygotowani do inwestowania teoretycznie, bądź zostali do tego zachęceni (np. gdyby przeczytali Pogadankę nr 7) – wówczas słysząc niektóre z pomysłów nażelowanego pana w garniturze... popukaliby się w czoło.
Warto mieć dobrego doradcę – to jasne. Ale do pewnego progu zasobności portfela można liczyć w tej kwestii tylko na przypadek (przypadki wbrew pozorom się zdarzają i miałem okazję spotkać nawet i dobrych doradców, zresztą o dwóch rodzajach doradców będzie oddzielna pogadanka), dlatego lepiej uzbroić się w wiedzę samemu.
Osobną kwestią jest to, by nie zaniedbać sfery duchowej. Czeka Cię na pewno wiele ciężkich sytuacji, rozterek, niewiadomych... a celem nie jest to, by wprowadziły Cię w skąpstwo, nieumiarkowane przywiązanie do pieniędzy, etc. Naszym wspólnym celem jest to, by także inwestowanie było drogą do świętości. Jest to bowiem wspaniała szkoła zaufania, wiary, cierpliwości i wielu innych cnót ludzkich i nadprzyrodzonych. Pod warunkiem, że całość swych działań będziesz uświęcał, oddając je Bogu. Nie myśl, że odkryję coś nowego... środkami do tego są tylko i wyłącznie Sakramenty, z Eucharystią i spowiedzią na czele, rekolekcje, rozważanie, regularna modlitwa... Jeśli to zaniedbasz – przegrałeś więcej, niż Ci się może wydawać nawet, gdyby Twoje działania na rynku były pełne sukcesów.


2.4. Zapewnij sobie dochód
Jedną z głównych zasad inwestowania jest ta, która mówi, by inwestować wolne środki. Rozszerzyłbym ją o radę, by zapewniać sobie coraz więcej środków na inwestycje, tj. by zarabiając, nie poprzestawać tylko na pewnej kwocie którą zainwestowało się raz, ale starać się co miesiąc wygospodarować stałą, bądź zmienną sumę po to, by – w zależności od stanu rynku i naszych zasad – powiększać swoją pozycję. Nie nastawiaj się na to, że od razu będziesz żył z samych zysków (niektórym się to udaje)... bądź raczej cieprliwy, uparty, jak najbardziej profesjonalny... i finansowo bezpieczny, tj. czerpiący zyski z podstawowej działalności innej niż inwestowanie. O powiększaniu dochodu mówiliśmy już tutaj.


3. Co w najbliższym czasie?
W następnych Pogadankach zajmiemy się przeglądem dostępnych instrumentów finansowych (prawdopodobnie w kilku Pogadankach), później zaś omówimy bliżej możliwe zasady inwestowania (na jednym przykładzie), strategie... No, ale na to wszystko jest jeszcze czas – a co będzie, to dopiero zobaczymy.



czwartek, 18 września 2008

Jak tanio kupować książki - nie tylko o giełdzie?

Jak tanio kupować książki?
Poniższy tekst stanowi refleksję inspirowaną dotychczasowymi doświadczeniami na polu zakupu książek przez internet. Jako, że wymiar ekonomiczny w przypadku zakupów ma spore znaczenie – właśnie ten czynnik będzie głównym przedmiotem namysłu.

Dlaczego przez internet?
Dobre pytanie. Odpowiedź na nie jest wielowątkowa, dlatego podam ją w punktach:
1) przez internet mamy szansę kupić taniej (ceny książek zazwyczaj są niższe, niż w sklepie stacjonarnym – chociażby ze względu na brak konieczności utrzymywania tegoż sklepu, utrzymanie witryny w internecie jest znacznie tańsze),
2) przez internet kupujemy nie ruszając się z domu, oszczędzamy więc czas – zarówno na dotarcie do księgarni, jak i wyszukanie interesującej nas pozycji (w internecie przebiega to szybciej),
3) kupując przez internet mamy szansę wziąć udział w programie lojalnościowym, który dodatkowo pozwala oszczędzić (zarobionymi punktami można później płacić, jak zwykłymi pieniędzmi) – więcej, punkty zdobywać można także pisząc recenzję zakupionych książek! (np. w księgarni Gloria24)
4) w internecie znajdziemy często rzadkie książki, których znalezienie w realu wymagałoby od nas objechania kilku ulic, jeśli nie miast – gdy nie mieszkamy w Warszawie
5) do kupna książki przez internet nie potrzebujemy gotówki

Jakie zagrożenia?
1) Poczta Polska. Paczka może dojść z nieplanowanym opóźnieniem (wbrew pozorom to się często nie zdarza),
2) płatność za przesyłkę – jeśli nasze zamówienie nie przekroczy odpowiedniego limitu, będziemy musieli zapłacić za przesyłkę (ten limit kształtuje się najczęściej na poziomie 100 – 150 zł)

Jak ominąć zagrożenia?
1)
po pierwsze – wybierając sprawdzone przez innych (bądź siebie) księgarnie – tzn. te które gwarantują najlepszą obsługę (wbrew pozorom dotyczy to także szybkości otrzymania paczki)
2) po drugie – i to jest mój autorski wynalazek – chcąc nie płacić za przesyłkę, stworzyć albo listę potrzebnych książek na cały rok (np. prezenty), albo zebrać zamówienia od znajomych, lub rodziny... i kupować takimi porcjami, które księgarnia wysyła za darmo (jak mówiłem – zazwyczaj te 100zł, albo 150 zł)
3) jeśli nie ma się potrzeby posiadania wersji papierowej, dla cięcia kosztów można sprawić sobie e-booka (wersja cyfrowa, do czytania na wyświetlaczu, bądź monitorze)

Gdzie kupować?
Jak dotąd sprawdziłem parę księgarni, które poniżej opiszę w podziale na kategorie, zaczynając od tych najbardziej internetowych:

Nowoczesność
Złote Myśli
– największe wydawnictwo e-booków i audiobooków w Polsce, sprzedaje też wersje drukowane swoich pozycji. Oferta w niektórych częściach budząca szacunek, w innych – niesmak.
Prowadzą program lojalnościowy?, który prócz punktów lojalnościowych daje także darmowe publikacje, rabaty, etc. Do końca września trwa ciekawa promocja Wrześniowy Zysk
----------------------------
Nexto.pl
to księgarnia w pełni cyfrowa – sprzedaje wersje cyfrowe oraz audio książek oraz cyfrowe gazet, magazynów, etc. Oferta powiększa się bardzo szybko i robi coraz większe wrażenie.
Prowadzą też program lojalnościowy – Klub Nexpresso (punkty zdobywa się za samo wejście, a później za zakupy). Do końca września trwa promocja na e-podręczniki, 15% rabat. Dostałem kod rabatowy, którym chętnie się podzielę: 09nPySX (należy go wklepać przy zamówieniu).
--------------------------------------------------------

Religijne
Księgarnia Tolle.pl
moim zdaniem – najlepsza księgarnia religijna w Polsce. Wprawdzie oferta nie jest tak bogata jak Glorii24, ale jeśli chodzi o legendarną już jakość obsługi, szybkość dostarczenia przesyłki a przede wszystkim cenę – nie ma sobie równych.
Określenie religijna trochę tu nie pasuje, bo księgarnia stawia po prostu na dobre książki – ma więc i inne działy, np. literacki, ekonomiczny, polityczny.
Po zapisaniu się do Biuletynu Miłośników Dobrej Książki , otrzymujemy w prezencie pięć darmowych e-booków (wśród których ja najbardziej cenię sobie „Ekonomię i politykę” Ludwiga von Misesa).
----------------------------
Gloria24
chyba największa w Polsce księgarnia stricte religijna. Poza książkami sprzedaje także płyty CD, koszulki, dewocjonalia, etc. Niestety, miałem problem z przesyłką. Prezes wprawdzie tłumaczył to okresem wakacyjnym i dał w prezencie dożywotni rabat, ale problem zaistniał, więc muszę o tym poinformować.
Prowadzą program lojalnościowy – za zakupy oraz napisane recenzji zbiera się talenty, którymi można potem płacić.
--------------------------------------------------------

Ekonomia, giełda
maklerska.pl
księgarnia, która zwaliła mnie z nóg. Mekka inwestora giełdowego – w ofercie zarówno polsko- jak i obcojęzyczne klasyczne pozycje dotyczące samego inwestowania (od najogólniejszych, po najbardziej specjalistyczne), jak i ekonomii, czy rachunkowości. Programu lojalnościowego nie ma – do tego towaru zachęcać nie trzeba, bo ciężko go gdzie indziej znaleźć.
--------------------------------------------------------

Ogólne
godi.pl
swego rodzaju uniwersalna perełka – bardzo szeroki asortymentem – książki, podręczniki (w tym wiele akademickich), zabawki.... a także, kawa, herbata i bielizna damska! Jednym słowem – prawie supermarket. Do tego dochodzi to, co lubię – niskie koszty wysyłki, gwarancja terminu dostarczenia, możliwość zwrotu. Godna polecenia.
----------------------------
Lideria.pl
księgarnia mająca w ofercie prawie wszystko z szeroko pojętej kultury, a to, co ma – taniej niż gdzie indziej. Książki, filmy, muzyka, nawet zabawki. Żeby to wszystko przejrzeć – życia nie starczy. Studentom polecam szczególnie podręczniki akademickie – jest ich dużo.



wtorek, 16 września 2008

Komentarz do bieżącej sytuacji na rynkach finansowych

bieżąca sytuacja na rynkach
dzieje się, oj dzieje! Od wczoraj na giełdach same wstrząsy... Wypadło już kilka trupów z szafy, ze słynnym Lehman Brothers na czele. Od pewnego czasu Piotr Kuczyński (Xelion) biadoli nad upadkiem ładu neoliberalnego, a wraz z nim zastępy domorosłych speców od ekonomii, którzy pragną nowego New Deal'u, rozprawy z liberalizmem.
No, to teraz ja coś powiem, chociaż wszystkich rozumów nie pozjadałem. Ale każdy kto miał do czynienia z teorią bankowości wie co to kreacja pieniądza i system fiducjarny. Otóż, moja teza brzmi (w oparciu o tzw. szkołę austriacką), iż obecny kryzys jest skutkiem nie liberalizmu gospodarczego, a właśnie socjalizmu, który najpierw wprowadził system fiducjarny, a więc urzędowe psucie pieniądza, później zaś prowadził w jego ramach nieumiejętną politykę monetarną (Mr Greenspan udaje teraz Greka), która doprowadziła do kryzysu subprime. Jednym słowem, kryzys kryzysem nie jest, tylko konsekwencją.
Ale wracając do kreacji pieniądza w ramach systemu fiducjarnego, bardzo pięknie rzecz przedstawił pewien forumowicz serwisu parkiet.com - Adixk, pisząc:
Tego "kapitału" nigdy nie było. To wirtualne pieniądze, będące pożyczane wielokrotnie na lewar kilkusetprocentowy.
Mechanizm jest bardzo prosty.

W Polsce system bankowy pozwala bankom pożyczyć na zabezpieczenie 8%. Czyli bank mając 8k zł może udzielić kredytu na 100k. Pojawia się na rynku 92 tys zł. Klient odsetki spłaca już realne.
Potem ktoś kto dostanie tą kasę do ręki od pożyczkodawcy (np. zbywca mieszkania) wkłada tą kasę do banku innego, i ten inny bank może potraktować tą "lokatę" jako zabezpieczenie 8% pod inną pożyczkę, tym razem już na ... ponad 1mln zł. Wirtualne pieniądze. Dopóki ludzie jednak nie wycofują masowo aktywów to się trzyma kupy, ale w momencie gdy odsetki będą tak uciążliwe, że nie dadzą się spłacić zacznie się gra w domino...
Nasi starsi bracia w wierze wymyślili ten system na bazie doświadczeń w Wenecji i depozytów dla krzyżowców.
Autor myli się tylko w tym, że przypisuje stworzenie mechanizmu Żydom, a nie Wenecjanom.
Reasumując - zachęcam każdego do zapoznania się z tym tematem (zrozumiałym nawet dla laików) bliżej, co pozwoli w przyszłości także na dokonywanie dobrych decyzji politycznych. Wiedzy nigdy za wiele. Polecane lektury na ten temat, to klasyczne pozycje Ludwiga von Misesa:
wnioski dla inwestora
Jakie płyną stąd wnioski dla inwestorów, bądź tych, którzy inwestorami zostać planują? Warren Buffet mawia tak: Kupuj, gdy leje się krew. Od siebie tylko dodam, że najlepsze inwestycje rozpoczyna się w głębokiej bessie... Pesymistyczna prognoza na najbliższe dwa lata? Parę trupów z szafy, może jeszcze jedna panika, długi trend boczny (tzw. uklepywanie dna) i powrót do wzrostów.
Co w tym czasie robić? Zajmować pozycję, czyli skupować z wolna papiery wartościowe, do czego najlepszym rozwiązaniem jest albo dobra polisa inwestycyjna (nie chcę się chwalić, ale prywatnie mogę polecić obecnie najlepszą na rynku...), albo rejestr w Supermarkecie Funduszy Inwestycyjnych mBanku. No, albo samodzielne skupowanie przez rachunek maklerski. Czwartej opcji nie widzę.
jak oszczędnie kupować książki?
na jutro Pogadanki planują wpisik, nad którym zamyślały już od dawna... ale dopiero teraz go zrealizują! Dotyczy tego, jak oszczędnie kupować książki. Jako, że same Pogadanki tracą wzrok przy drukowanych literkach bardzo namiętnie, wypracowały pewną umiejętność tańszego ich nabywania.


niedziela, 14 września 2008

[Pogadanka nr 7] Od czego zacząć inwestowanie? cz. 1

0. Wprowadzenie
W dzisiejszej Pogadance dowiesz się tego, w jaki sposób rozpocząć inwestowanie. Jak już napisaliśmy w poprzednich artykułach – inwestowanie, najogólniej rzecz ujmując, polega na takim używaniu pieniędzy, by dobra za nie zakupione sprzedawać drożej, niż się kupiło (na tyle, by było to bardziej opłacalne od trzymania ich na depozycie w banku). Jeśli chodzi o skutki duchowe dla samego inwestora – bronimy się przed chciwością i nieumiarkowanym przywiązaniem do dóbr ziemskich.


1. Przygotowanie
Wiesz to już doskonale, ale pozwolę sobie tę zasadę przypomnieć – wszystko, co robisz, powinno być w jak największym stopniu doskonałe, ponieważ masz zamiar ofiarować to Bogu. Żeby dzieło było doskonałe, musi być dobrze przygotowane – wyjątki od tej reguły zdarzają się rzadko. Jednym słowem – inwestując swoje pieniądze (a de facto – pieniądze, które Bóg powierzył w Twój zarząd), powinieneś robić to jak najlepiej, w czym pomocne będzie Ci dobre przygotowanie duchowe i ludzkie.


1.1. Przygotowanie duchowe
Przez przygotowanie duchowe rozumiemy tu formację nadprzyrodzoną potrzebną do tego, by uniknąć, bądź poradzić sobie z zagrożeniami generowanymi przez tę nową aktywność. Szczegółowo pisaliśmy o tym podczas jednej z pierwszych Pogadanek.
Jako przygotowanie duchowe, Pogadanki proponują porządne rekolekcje – tego nigdy za wiele. Być może ktoś mógłby poczuć się zgorszony, gdyby Pogadanki przedstawiły swoje ulubione, toteż zainteresowanych proszą o e-maila. Jeśli jednak jesteś dobrze uformowany, prawdopodobnie wystarczy Ci czy to Msza Święta, nowenna (np. do Ducha Świętego, albo św. Józefa), czy jakaś inna stała modlitwa w intencji najpierw rozeznania Woli Bożej w rozważanych tu kwestiach, później zaś – rozwoju cnót potrzebnych do realizacji tych zamierzeń.
Tak naprawdę nie proponujemy tu nic nowatorskiego – katolik przed podejmowaniem ważnych decyzji zazwyczaj podejmuje podobne działania, jest to więc w pewnym sensie standard.
Aspekt duchowy inwestowania nie kończy się rzecz jasna na etapie początkowym – o jego istnieniu w trakcie realizacji napiszemy w punkcie 2.


1.2. Przygotowanie ludzkie
Przez przygotowanie ludzkie rozumiemy tu zdobycie wiedzy fachowej, które – w kolosalnej liczbie przypadków – jest niezbędnym warunkiem powodzenia inwestycji. Mówi się wprawdzie, że w czasie hossy zarabia każdy... ale prosimy wierzyć Pogadankom, że istnieją tacy inwestorzy, którzy nie zarabiają nigdy. Jest ich nawet dość dużo. W związku z tym – prosimy o liczenie na siebie, zamiast na ślepy los. Ten ostatni potrzebny jest w Totolotku.
Przygotowanie to dzielimy na dwie części – teorię i praktykę. Pierwsza dotyczy zdobywania informacji na temat rynku. Druga zaś, praktyczna – zdobycia informacji na swój temat, która zakłada posiadanie przygotowania ludzkiego w zakresie teorii.


1.2.1. Przygotowanie ludzkie – teoria
W teorii każdy jest mocny, toteż przy doborze środków pomocnych w przygotowaniu ludzkim, należy zachować najwyższą ostrożność. Inwestowanie stało się ostatnio bardzo modne, dlatego namnożyło się na rynku wiele produktów małej wartości, na które pieniędzy po prostu szkoda.
Nie martw się, jeśli poszczególne punkty nie są Twoim zdaniem wystarczająco omówione. Jeśli masz pomysł, jak je poszerzyć – napisz e-maila do Pogadanek. Wiedz jednak, że kolejne pogadanki będą dotyczyły każdego z poszczególnych punktów, wymienionych poniżej. Dzisiejsza zaś stanowi ogólny szkic schematu postępowania, który będzie uzupełniany w najbliższych tygodniach.


1.2.1.1. Książki
Literaturę na temat inwestowania podzieliłbym na trzy kategorie, które wymieniam i omawiam poniżej:

a/ lit. propedeutyczna to ta, która dopiero wprowadza Cię do zagadnień związanych z inwestowaniem, zaznajamia z podstawowymi terminami, instrumentami, czy zjawiskami. Do tej też zaliczam literaturę motywującą i jej gorsze wydanie – nakręcającą. Na temat tych ostatnich rodzajów pisaliśmy już na Pogadankach wielokrotnie. Najogólniej rzecz ujmując, mówi ona o tym, co i w jaki sposób możesz sprzedawać drożej niż kupiłeś.

Jako przykłady mogą posłużyć następujące książki:

Inteligentne inwestowanie

Fundusze inwestycyjne w praktyce

Praktyczny poradnik dla poczatkujacych inwestorow

Bogaty ojciec. Biedny ojciec

Trzy pierwsze pochodzą z wydawnictwa Złote Myśli, które do końca września, w ramach promocji wrześniowy zysk umożliwia zakupy z 50% zniżką. Jeśli myślałeś kiedyś o ich e-bookach, lub wersjach drukowanych, chyba najwyższy czas kupować...

b/ lit. właściwa jest to zazwyczaj literatura tworzona przez zachodnich autorów (polski rynek kapitałowy jest bowiem dość młody), która zapoznaje Cię z makroekonomicznymi aspektami inwestowania oraz podaje ogólne strategie poruszania się po rynku. Najogólniej rzecz ujmując, mówi ona o tym, jak rozpoznać czas, w którym dani instrument jest tani i drogi.

Jako przykłady mogą posłużyć następujące książki Grahama i Van Tharp'a:

Inteligentny inwestor. Najlepsza książka o inwestowaniu wartościowym

Giełda, wolność i pieniądze. Poradnik spekulanta

c/ lit. specjalistycznaj.w. - jest to najczęściej literatura tłumaczona z angielskiego. Dotyczy ona wybranych zagadnień szczegółowych inwestowania – poszczególnych metod analizy technicznej, fundamentalnej, czy też psychologii inwestowania. Zajmuje się więc pomocą w tym, by z coraz większą pewnością orzekać kiedy nie będzie drożej (by sprzedać), oraz kiedy nie będzie już taniej (by kupić).

Jako przykłady mogą posłużyć następujące książki:

Komputerowa analiza rynków terminowych
Teoria chaosu a rynki kapitałowe
Podstawy analizy technicznej

W kwestii książek bardzo często sprawdza się zasada, że to co drogie, warte jest swojej ceny.

1.2.1.2. Kursy
Na rynku pojawiły się także kursy dotyczące inwestowania. Najdłużej organizowane są te polecane przez redakcję Parkietu. Poza nimi istnieje dość szeroka oferta mniejszych firm. Dość dużym zainteresowaniem cieszą się te organizowane przez firmę FTS czy - chyba najlepsze na rynku - inwestorgieldowy.com. Pogadanki słyszały także o innych, np. : compentia.pl, nie mogą jednak polecić z czystym sumieniem z tego względu, że same – poza Akademią Tworzenia Kapitału organizowaną przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych – nie brały w nich udziału.

1.2.1.3. Serwisy internetowe
Służą przede wszystkim do pozyskiwania informacji na temat samych instrumentów (akcji, certyfiaktów, jednostek uczestnictwa), jak i ich emitentów. Możemy więc szukać tam depesz, komunikatów, plotek, wykresów, notowań, aktualnych wartości wskaźników fundamentalnych i technicznych. Pogadanki korzystają z następujących:
http://stooq.com/
http://www.parkiet.com/
http://www.gpwinfostrefa.pl/
http://www.bankier.pl/

1.2.1.4. Fora internetowe
Jest to ostatnio dość popularne narzędzie inwestorów – na dodatek najczęściej darmowe. Problem jednak polega na tym, że w związku z anonimowością uczestników, często początkujący inwestor – szczególnie ten, który uwierzył, że da sobie radę na rynku bez porządnej podbudowy teoretycznej (patrz – punkt 1.2.1.1.) - miewa trudności z odróżnieniem głosów rozsądku od zwykłego tzw. naganiania. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że nie mówimy o dużym problemie, ale Komisja Nadzoru Finansowego wdrożyła już parę postępowań przeciwko naganiaczom, którzy rozsiewali nieprawdziwe plotki na temat spółek giełdowych, które wpływały potem na decyzje podejmowane przez drobnych akcjonariuszy. Jednym słowem – wymagana jest duża ostrożność.
Pogadanki korzystają z forum www.parkiet.com/forum – to, które ma na swojej stronie bankier.pl uchodzi w środowisku za siedlisko bezhołowia (co nie oznacza, że na Parkiecie się ono nie pojawia...).

[...]

-------------------------------

w związku z ogromną objętością, dalsza część Pogadanki nr 7 wyemitowana zostanie w przyszłym tygodniu, żeby Czytelnicy nie zostali przytłoczeni nadmiarem białych literek na ciemnym tle. Póki co, pozwalamy obejrzeć dalszy jej konspekt:

1.2.2. Przygotowanie ludzkie – praktyka
1.2.2.1. Profil inwestora
1.2.2.2. Dobór instrumentów
1.2.2.3. Zasady działania
2. Realizacja
2.1. Przestrzeganie zasad
2.2. Obserwacja
2.3. Ciągły rozwój
2.4. Zapewnij sobie dochód

ciąg dalszy - http://pogadanki-inwestorskie.blogspot.com/2008/09/pogadanka-nr-7-od-czego-zacz_21.html

oraz zachęcamy do zajrzenia do chomika Pogadanek Inwestorskich, którego banner znajduje się poniżej.



niedziela, 7 września 2008

Lokaty strukturyzowane?

a co to?
w związku z tym, że Pogadanki Inwestorskie wyjeżdżają jutro na tydzień w góry, postanowiły popuścić sobie pasa i zamiast pogadanki na temat tego, jak zacząć inwestowanie polecić po pierwsze Czytelnikom pewną specjalistyczną księgarnię dla inwestorów, która sprzedaje książki z pierwszej światowej półki, oraz artykuł na temat lokat strukturyzowanych, które w Pogadankach już się przewijały...
Panie i Panowie - oto maklerska.pl!
znalazłem ją po długich poszukiwaniach miejsca, w którym znajdę najbardziej znane książki na temat inwestowania! Szukałem książek Grahama, van Tharpa... i znalazłem! Polecam z całego inwestorskiego serca:

www.maklerska.pl

Poza tym rzecz jasna wydawnictwo Złote Myśli, którego wiele publikacji ma charakter propedeutyczny. Do końca września trwa tam promocja Wrześniowy zysk, dzięki której kupiłem tam już swoją wymarzoną książkę - tę o inwestowaniu w monety. Promocja polega z grubsza na tym, że książki nabywa się de facto za 50% wartości.

Więcej informacji tutaj: http://www.zlotemysli.pl/ekonomiczna,1/wrzesniowyzysk.html

Lokaty strukturyzowane lepsze od funduszy inwestycyjnych?

Wealth Solutions - Lokaty strukturyzowane

Lokaty strukturyzowane nie są konkurencją wyłącznie dla depozytów bankowych ale przede wszystkim dla funduszy inwestycyjnych. "Struktury" mogą mieć znacznie większy potencjał zysku i to nie tylko w trakcie wzrostów na giełdzie. Co więcej, w polskich warunkach zyski z takich inwestycji mogą być dodatkowo zwolnione z podatku Belki.


Większość banków oferuje swoim klientom fundusze inwestycyjne oraz mniej lub bardziej typowe depozyty. Oczywiście bardziej zyskowne z punktu widzenia poziomu prowizji dla banku są fundusze - bank inkasuje opłatę dystrybucyjną oraz większą część opłaty za zarządzanie. Znacznie mniej rentowne - dla banków, ale też dla klientów - są zwykłe lokaty, na których nadal Polacy trzymają połowę swoich oszczędności. Nie wszyscy klienci skłonni są przenieść pieniądze do funduszy akcji czy stabilnego wzrostu - głównie z uwagi na swoją niską skłonność do ryzyka. W efekcie banki coraz częściej wprowadzają produkty strukturyzowane jako coś w rodzaju "lokaty bankowej z dopalaczem". Inwestorzy chętnie zamieniają "pewne 4 proc. rocznie" na "możliwe do osiągnięcia 10 proc. przy gwarancji zachowania kapitału".


Jeden z banków pochwalił sie ostatnio wynikami swojej 2-letniej lokaty strukturyzowanej - przyniosła 12 proc. zysku, a więc ok. 6 proc. rocznie. To oczywiście nieco więcej niż na zwykłej lokacie bankowej. Warto jednak dodać, że lokata opierała się o rynek akcji, a dokładnie o indeksy akcji europejskich, japońskich i amerykańskich. Ostatnie 2 lata to - mimo wakacyjnej przerwy - okres wzrostów na giełdach. W przypadku tej lokaty udział we wzroście indeksów był okrojony w efekcie klienci uzyskali rentowność na poziomie nieco wyższym niż na zwykłym depozycie. Mówiąc obrazowo: bank zainstalował silnik ferrari w dużym fiacie, a następnie pochwalił się zwycięstwem w rajdzie "weteranów szos".


Lokaty strukturyzowane nie potrzebują taryfy ulgowej jaką jest zestawianie ich z depozytami bankowymi. Pod warunkiem oczywiście, że zostaną dobrze skonstruowane, a klienci uzyskają pełną informację, a nie tylko przekaz o "lokacie z dopalaczem". Dla przykładu, inwestycja w akcje powinna mieć horyzont 4-5 letni. I takie właśnie "struktury" można opierać na giełdowych indeksach akcji. Nie trzeba wówczas obcinać udziału inwestora we wzroście akcji - może on zarobić tyle ile zyska np. WIG20 czy S&P 500. Być może nie uda się wówczas utrzymać pełnej gwarancji kapitału, a jedynie np. 90-procentową (maksymalna strata wówczas to 10 proc.). Czy mimo to nie jest to jednak rozwiązanie lepsze od funduszu akcji? Taki fundusz co roku obciąża aktywa opłatą za zarządzanie co utrudnia mu pokonanie indeksu giełdowego. Dodatkowo fundusz - nawet najbardziej agresywny - musi utrzymywać część swoich aktywów w płynnych ale mało zyskownych bonach skarbowych czy obligacjach. Jest to konieczne do realizacji bieżących wypłat na rzecz
klientów. W przypadku "struktury" mamy proste uzależnienie wyniku od indeksu giełdowego. Może to być zależność 1:1 ale - przy odpowiedniej konstrukcji produktu - możemy także zarabiać np. 1,5-krotność wzrostu indeksu. Nie ponosimy również ryzyka, że osoba zarządzająca naszymi pieniędzmi błędnie oceni sytuację na rynku i np. kupi akcje, które nie wzrosną. A to dlatego że w "strukturach" takiej osoby po prostu nie ma i być nie musi.


Wśród inwestorów pokutuje też przekonanie, że inwestycja w lokatę strukturyzowaną oznacza zamrożenie pieniędzy na określony czas. Nic bardziej mylnego. Lokaty strukturyzowane mogą i powinny być inwestycją płynną. Nie ma żadnych obiektywnych powodów, by klient nie mógł wycofać swoich środków po aktualnej rynkowej wartości lokaty. W praktyce oznacza to bowiem konieczność wyceny wartość obligacji oraz opcji, z których taka lokata najczęściej się składa. Jest wówczas szansa na realizacją zysku przed zakończeniem inwestycji. Praktyka jest jednak często inna - instytucje finansowe chętnie odbierają klientom możliwość decydowania o swoich pieniądzach w trakcie trwania lokaty. Skoro klienci są przyzwyczajeni do zamrażania środków na depozytach czemu nie mieliby się na to zgodzić ponownie, gdy jest szansa na wyższy zysk? Jest to więc wykorzystywanie niewiedzy klientów, którzy powinni się domagać płynności strukturyzowanych inwestycji.


"Struktury" mogą z powodzeniem konkurować z funduszami. Można jednak przytoczyć kilka dodatkowych argumentów na poparcie tezy, że lokaty strukturyzowane mają nad funduszami przewagę.



1. Większe możliwości inwestycyjne.
Fundusze są najczęściej lepszym lub gorszym odbiciem indeksów giełdowych ewentualnie mieszanką indeksów i papierów dłużnych. Na większości tych indeksów można opierać lokaty strukturyzowane (na zasadach opisanych powyżej). Bogactwo rozwiązań inwestycyjnych w przypadku struktur jest jednak znacznie większe. Może to być na przykład możliwość zarabiania na spadkach cen akcji (w sposób automatyczny i bezpośredni a nie "hipotetyczny", gdy zarządzający funduszem uzna, że "już czas") czy też oparcia wyniku lokaty o instrumenty niedostępne dla inwestora na danym rynku. Dobrym przykładem jest złoto. Ceny złota rosną dynamicznie od kilkunastu miesięcy, a systematycznie od dobrych kilku lat. Sęk w tym, że niewielu inwestorów faktycznie na tym zyskało - złoto notowane jest w dolarach, a kurs amerykańskiej waluty do złotego systematycznie spada niwelując znaczną część zysków ze wzrostu ceny złota. Dodatkowo, dostępność instrumentów pozwalających zarabiać na złocie jest niewielka -
można je znaleźć w kilku biurach maklerskich. "Złote" fundusze inwestycyjne opierają najczęściej na akcjach firm związanych z wydobyciem złota, a nie bezpośrednio na samym kruszcu. Tymczasem na złocie można bez większych problemów oprzeć lokatę strukturyzowaną. Co ważne, może to być lokata w złotówkach. W takiej sytuacji nie interesuje nas ryzyko kursowe, a jedynie procentowe zmiany ceny złota. Możliwości inwestycyjnych jest mnóstwo. Pod względem wykorzystania potencjalnych rozwiązań polski rynek nie odbiega już znacząco od rynków Europy Zachodniej - zagraniczne banki specjalizujące się w "strukturach" takie jak Deutsche Bank , BNP Paribas, czy Societe Generale są u nas bardzo aktywne i promują swoje zaawansowane rozwiązania. Problemem może być tylko ich praktyczne wykorzystanie przez polskich dystrybutorów. A dla nich punktem odniesienia jest poziom prowizji, którą da się zarobić oraz konieczność dopasowania się do preferencji "przeciętnego klienta", który - zdaniem wielu banków - potrzebuje "lokaty
z dopalaczem". Najlepszą "strukturą" jest zatem taka lokata, która z jednej strony pozwoli dystrybutorowi dużo zarobić, a z drugiej dopasuje się do aktualnie panującej "mody inwestycyjnej".


2. Potencjalnie niższe koszty.
Lokata strukturyzowana to automat - tworzy się tylko raz i w tym momencie wiemy już w jaki sposób będzie policzony zysk na koniec inwestycji. Niewiadomą jest tylko zachowanie rynku finansowego i aktywów, na których produkt jest oparty. Nie ma ryzyka związanego z podejmowaniem decyzji przez zarządzającego jak to bywa w funduszach inwestycyjnych. To sprawia, że taka lokata może i powinna być obarczona znacznie niższymi prowizjami niż aktywnie zarządzany fundusz inwestycyjny. I w praktyce najczęściej tak jest. Nawet w polskich warunkach łączne koszty w większości lokat strukturyzowanych są znacznie niższe niż w funduszach. Problem w tym, że koszty te nie są otwarcie prezentowane klientom. To budzi podejrzenia inwestorów, a dla części instytucji jest pretekstem do naliczenia zdecydowanie zbyt wysokich marż. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by np. 5-letnia lokata strukturyzowana obarczona była łącznym kosztem za dystrybucję rzędu 5 proc. podczas, gdy w tym samym czasie fundusz
akcji może pobrać np. 25 proc. (opłata dystrybucyjna, za zarządzanie).


3. Brak podatku Belki.
Lokaty strukturyzowane często oferowane są w Polsce w "opakowaniu" ubezpieczeniowym. W takiej sytuacji środki wpłacane przez klienta to składka, a ewentualny zysk to część świadczenia ubezpieczeniowego, które jest wolne od podatku. Klienci przyzwyczajeni są do innego typu polis - oferowanych przez firmy takiej jak Aegon czy Skandia "supermarketów" funduszy inwestycyjnych opakowanych w ubezpieczenie. W tym przypadku mamy do czynienia z tzw. ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi (UFK), które są opodatkowane na podobnej zasadzie jak zwykłe fundusze inwestycyjne. W "strukturach" wykorzystywana jest inna forma ubezpieczenia - nie mamy tutaj do czynienie z UFK, a zysk z inwestycji obliczany jest według z góry ustalonego wzoru. Być może w najbliższym czasie podatek Belki zostanie zniesiony. Nie oznacza to oczywiście końca lokat strukturyzowanych. Poza polisą na życie mogą one być przecież oferowane w formie lokat bankowych, obligacji notowanych na giełdzie czy zamkniętych funduszy
inwestycyjnych. "Opakowań" jest wiele, znacznie ważniejsza zawartość, a ta obroni sie także przy braku przywilejów podatkowych - tak jest na większości rozwiniętych rynków finansowych. Liczy się bowiem koszt "opakowania" i korzyści z niego płynące.


W lokatach strukturyzowanych tkwi ogromny potencjał, który może być wykorzystany z korzyścią dla klientów. Produkty te są efektem ewolucji rynku finansowego i pod wieloma względami przewyższają rozwiązania "poprzedniej generacji". Najważniejsze jest jednak to, by instytucje finansowe dojrzały do tego, by wykorzystać wszystkie dostępne możliwości z pożytkiem dla inwestorów. Świadomy, a w efekcie również zadowolony inwestor w dłuższej perspektywie stanie się lepszym źródłem dochodu aniżeli rozgoryczony i ostatecznie nieufny klient jednorazowo wykorzystany przez dystrybutora produktów finansowych. Warto zatem przypomnieć powiedzenie "czas to pieniądz" jakże aktualne w relacjach klient - instytucja finansowa.

autorem jest:
Maciej Kossowski, Wealth Solutions - Lokaty strukturyzowane