
W związku z tym, przygotowaliśmy dla Czytelników skromny prezent - bon rabatowy, który można otrzymac w mailu zwrotnym, po wpisaniu swojego adresu e-mail w pole autorespondera powyżej!
Przeczytałeś? Podobało się? Zagłosuj na posty z Pogadanek na blogfrogu!
0. Wstęp
Dziś dowiesz się tego, czym są TFI – czyli Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych i fundusze przez nie zarządzane. Miałeś już wprawkę w lokatach strukturyzowanych teraz merytorycznie się cofamy.
1. Co to jest fundusz inwestycyjny?
Fundusz inwestycyjny, to – najogólniej rzecz ujmując – twór zarządzany przez ludzi z konkretnego TFI, który za opłatą (różnie konstruowaną) inwestuje Twoje pieniądze w określony sposób. Twór ten ma swój statut, który określa instrumenty i rynki na których może otwierać pozycje oraz strategię – na bieżąco modyfikowaną. Te dwie rzeczy wyznaczają warunki brzegowe dla sposobu inwestowania.
2. Podział funduszy
Jak można się domyślać, funduszy jest wiele. Nie omawiam tutaj funduszy parasolowych, których subfundusze istotowo nie różnią się od tego, co rozumiemy pod pojęciem funduszu inwestycyjnego – są bowiem tworami, które powstały po to, by odroczyć podatek od zysków kapitałowych.
2.1. Ze względu na dostępność
Ze względu na dostępność, możemy wyróżnić dwa rodzaje – fundusze zamknięte i otwarte.
2.1.1. FIZ
Dostęp do tych pierwszych – jak sama nazwa wskazuje – jest ograniczony. Fundusz zamknięty (FIZ – Fundusz Inwestycyjny Zamknięty) emituje certyfikaty inwestycyjne (które następnie wprowadza na giełdę, lub nie), które można nabyć tylko podczas subskrypcji – zazwyczaj raz na kwartał, nie spotkałem częstszych subskrypcji. Jeśli certyfikaty notowane są na giełdzie, można je rzecz jasna kupić na rynku wtórnym, co bynajmniej nie oznacza, że sytuacja wygląda tak samo jak w przypadku funduszy otwartych.
Jak wygląda możliwość wyjścia z inwestycji? Albo sprzedajesz certyfikat po cenie rynkowej na giełdzie (cena jest zazwyczaj różna od aktualnej oficjalnej wyceny – inwestorzy bowiem spodziewają się albo wzrostu wartości wobec poprzedniej wyceny, albo spadku), albo zgłaszasz certyfikat do umorzenia – taka możliwość występuje zazwyczaj co kwartał.
2.1.2. FIO
Fundusze otwarte (FIO – Fundusz Inwestycyjny Otwarty), to te, których jednostki uczestnictwa (uwaga – nie certyfikaty inwestycyjne!) można kupić w dowolnym dniu roboczym tygodnia. Dodatkowo, ilość j.u. (takiego skrótu się używa) nie musi być liczbą naturalną. Jednostka uczestnictwa nie jest papierem wartościowym (w przeciwieństwie do certyfikatu inwestycyjnego) – dlatego ilość, którą kupujemy określa się dzieląc lokowaną kwotę przez aktualną cenę j.u.
Jednostki uczestnictwa możesz zbyć w dowolnym momencie.
2.1.3. Różnice
Jakie są różnice między tymi dwoma typami? Przyjmuje się, że FIZ-y inwestują wydajniej, gdyż pomiędzy terminami umarzania nie mają presji na sprzedaż, gdy klienci nie są zadowoleni z wyników działań danego fudnuszu. Jeśli na rynku powstaje panika i klienci funduszu wycofują swoje wkłady, wówczas FIO mogą być szybko zmuszone do sprzedaży swoich walorów – bez względu na cenę – po to, by odkupić od klientów ich jednostki uczestnictwa. Pogłębia to zazwyczaj przecenę, a tym samym – samą panikę.
Możliwość podejmowania krótkoterminowych spekulacji zarówno na certyfikatach, jak i jednostkach uczestnictwa jest mocno ograniczona, bo zarówno zakupu, jak i sprzedaży dokonujemy nie znając ceny transakcji – j.u. zazwyczaj nabywa i umarza się po cenie z dnia następnego, bądź nawet po trzech dniach. Umorzenie certyfikatu przebiega pod większą niewiadomą – inwestor nie wie bowiem jak bardzo i w którą stronę bieżąca wycena certyfikatu różni się od ostatniej – chęć umorzenia składa bowiem przed publikacją wyceny.
2.2. Ze względu na rodzaje aktywów
Fundusze można również dobrze podzielić ze względu na klasę aktywów, w które inwestują. Możemy tu mówić o funduszach akcyjnych, obligacji, mieszanych, surowcowych, etc.
Można pomyśleć także o podziale sektorowym – np. ostatnio powstało wiele funduszy inwestujących w spółki mogące być zaangażowane w działania wokół EURO 2012, albo kupujących akcje spółek prowadzących działalność w sektorze energetycznym, szczególnie nowych rodzajów energii.
Prócz tego są także fundusze nieruchomości oraz aktywów niepublicznych – te inwestują już w konkretne lokalizacje (np. galerie handlowe, biurowce), czy spółki nienotowane na giełdzie (fundusz spełnia tu rolę podobną do tzw. business angel'a), a które mogą mieć perspektywy rozwoju.
Rodzaje, które wymieniono powyżej, mają swoją reprezentację w polskim sektorze TFI – chociaż np. w niektórych klasach są tylko dwa fundusze. Szerokość oferty naszego rynku jest rzecz jasna uboga w porównaniu z ofertą rynków dojrzałych.
2.3. Ze względu na politykę inwestycyjną
Mamy tu na myśli przede wszystkim kwestię benchmarku. Otóż, większość funduszy konstruuje już w statucie zręby swojej strategii ustalając np. poziom minimalny i maksymalny zaangażowania w ograniczoną liczbę instrumentów i wskazując benchmark (średni wskaźnik – np. jakiś indeks giełdowy, bądź branżowy), z którym porównuje się wyniki funduszu. Jednym słowem – na spadającym rynku fundusz benchmarkowy nie ma ambicji rośnięcia. Ma jedynie ambicję tracenia mniej, niż benchmark.
Natomiast druga klasa funduszy – które określa się różnorako, od funduszy hedgeingowych, aż po oportunistyczne – to fundusze, które po pierwsze mają ambicję zarabiania zawsze, po drugie (by to móc realizować) przyjmują szerokie spektrum możliwych aktywów oraz po trzecie, w statucie dopuszczają możliwość zerowego zaangażowania w każdej z klas aktywów i przebywania poza rynkiem, np. na lokacie bankowej. Tutaj nie stosujemy benchmarku – chodzi o absolutną stopę zwrotu.
Tego typu fundusze, choć starają się na bieżąco informować klientów o swojej strategii, są bardzo nieprzewidywalne – a to z tego względu, że nigdy nie wiadomo gdzie akurat inwestują. Najczęśiej są to FIZy.
-----------------------------------------------
dalsza część pogadanki w przyszłym tygodniu. Polecam tymczasem zerknięcie na bannery, które pojawiły się z lewej strony... oraz ewentualne wstępne przejrzenie oferty różnych funduszy dostępnych u tzw. doradców
3.Co i jak wybrać?
3.1. Samodzielne budowanie portfela
3.2. Supermarket Funduszy Inwestycyjnych
3.3. Polisy inwestycyjne
4. Jak przebiega inwestycja?
4.1. Moment wejścia
4.2. Trwanie inwestycji
4.3. Moment wyjścia
5. Gdzie jest w tym Pan Bóg?
dziś Kongres USA przyjął zmodyfikowany Plan Paulsona - program interwencyjny. Wprawdzie nie posądzamy dra Rona Paula, senatora z Texasu, o lekturę Pogadanek Inwestorskich, ale jego wypowiedź w trakcie debaty w Izbie Reprezentantów świadczy o tym, że dobre wnioskowanie można przeprowadzić niezależnie od szerokości geograficznej...
wstęp
Jak wiadomo, wiedza na temat obecnego zawirowania na rynku finansowym w USA jest bardzo rzadka, do tego stopnia, że wszelacy pisarczycy wycierają sobie usta bajaniami o stabilizacji, rynkach i innych ładnie brzmiących sloganach. Przejdźmy więc do jaśniejszych rozumowań, opartych – w co wierzymy – na poprawnej wizji ekonomii. Choć z drugiej strony znamy ograniczenia własnego rozumu – dlatego wszelkie uwagi na temat naszego rozumowania przyjmiemy z radością.
W związku z całym zamieszaniem przyszedł e-mail od Czytelnika, który prosi o wyjaśnienie kilku kwestii, które wyjaśniamy poniżej.
Drogie Pogadanki!
Z zaciekawieniem czytałem wpis na pogadankach inwestorskich o obecnym kryzysie za Wielką Wodą. Mam do Was prośbę: wyjaśnijcie mi, jak krowie na miedzy:
- co to jest ten system fiducjarny?
- dlaczego powstało tyle wirtualnego pieniądza i dlaczego akurat teraz następuje rewizja tej kreacji?- jaka jest w tym wszystkim rola FEDu?
- "jaki ten kryzys ma związek z inflacyjnym dodrukiem dolara?". Bo i nie sposób było nie zauważyć, że Amerykanie drukowali jak wariaci.
dlaczego powstało tyle wirtualnego pieniądza i dlaczego akurat teraz następuje rewizja tej kreacji?
Odpowiedź na drugie pytanie nie jest łatwa. Dlaczego powstało aż tyle pieniądza bez pokrycia? Cóż, beneficjentami dodruku jest zawsze aparat państwowy, do którego trafia on w formie podwyżki pensji, bądź firmy państwowe oraz bezpośredni kontrahenci agencji rządowych – do nich trafia on jako wynagrodzenie. Dodruk pieniądza jest oczywiście regulowany prawnie... he he... ale jak wiadomo – jeśli czegoś potrzeba, to zawsze znajdzie się superważny raport superniezależnej instytucji, który dowiedzie, że dana akcja jest pożądana. Nie wskażę osób za to odpowiedzialnych w USA, chociaż w naturalny sposób nasuwa się pytanie o politykę niskich stóp procentowych Alana Greenspana – poprzedniego szefa Rezerwy Federalnej... Na ten temat jest wiele filmów na You Tube'ie, które wklejamy na dole. Pomocą służy także literatura, którą poniżej w dużej ilości wymieniamy.
Dlaczego rewizja następuje dopiero teraz? Nikt nie ma pełnej wiedzy o wszystkich czynnikach, które spowodowały obecną sytuację, ale można wymienić te najważniejsze, co zrobimy w poniższych dwóch punktach.
jaka jest w tym wszystkim rola FEDu?
Jako się rzekło, FED ma wpływ na stopy procentowe, a więc cenę kredytu i w efekcie – ilością pieniądza w obiegu, która – gdy się zwiększa – nazywa się inflacją. W sytuacji, gdy pieniądza w obiegu jest dużo – stopy procentowe automatycznie spadają, gdyż nie trzeba zachęcać ludzi do składania depozytów, przez co i o kredyt łatwiej – pieniądz jest tani. Jeśli bank centralny obniża dodatkowo swoje stopy, albo poziom obowiązkowych rezerw (dotykamy tu z kolei tajemnic współczesnej bankowości, którą cuownie omówił Rothbard w dziele pt. Tajniki bankowości) – wówczas pieniądz jest jeszcze tańszy. Ludzie biorą kredyty kupując na potęgę. Ceny idą w górę – szczególnie dóbr popularnych, tak jak ostatnio, np. nieruchomości. Wszystko byłoby w porządku, gdyby o pierwsze, sytuacja ta nie była sztucznie wykreowana, oraz gdyby banki mogły podejmować racjonalne decyzje – tj. nie popaść w nałóg pożyczania każdemu, kto poprosi. Niestety, natura ludzka od Adama i Ewy jest ułomna i gdy człowiek ma okazję szybko zarobić, najczęściej wyłącza rozum – i np. pożycza pieniądze na prawo i lewo (zachęca go do tego zresztą polityka taniego pieniądza).
"jaki ten kryzys ma związek z inflacyjnym dodrukiem dolara?". Bo i nie sposób było nie zauważyć, że Amerykanie drukowali jak wariaci.
niebezpośredni. Opisana powyżej sytuacja sama w sobie jest zła - chociażby ze względu na to, że przedsiębiorcy gubią się w przewidywaniach preferencji konsumentów (normalnie pomogłaby im naturalna stopa procentowa - w systemie fiducjarnym jest sztuczna, do tego dochodzi inflacja). Na tym jednak nie koniec - nie musi mieć to aż takiego przełożenia na notowania. Otóż, problemem jest to, że banki inwestycyjne inwestowały w instrumenty pochodne skonstruowane na bazie papierów wartościowych wyemitowanych od wydanych kredytów. Co to oznacza? Ano to, że na tym, że spodziewamy się iż pan John McCormick odda kredyt w takiej-a-takiej wysokości, budujemy papier wartościowy, który sprzedajemy, pompujemy jego cenę, etc. W sytuacji, gdy McCormick popada w długi, bo nie może spłacic kredytu (chociażby dzięki pogorszonej sytuacji gospodarczej - vide FED) - łańcuszek się urywa. Straty są kosmiczne, bo wszystko było lewarowane kredytem, nagle trzeba spłacic wielokrotnie więcej, niż się wzięło, etc. Handel papierami opartymi o długi zamiera... a bank zostaje z papierami, czyli wirtualnymi pieniędzmi, bo nikt już od niego tych papierów nie odkupi. Zaufanie do banków natychmiast się kończy... i mamy bankructwa i kryzys. Dlaczego? Z samej istoty obecnego systemu bankowego, który opiera się li tylko na zaufaniu.
W tym momencie przychodzi Paulson i mówi: OK Panowie, odkupimy od Was te papiery za pieniądze podatnika, m.in. McCormicka. Kto tu traci? Po trzykroc sam McCormick. Kto kryzys spowodował? Ktoś inny...
Polecana literatura:
Polecamy renomowanych autorów - od Misesa, przez Hayek'a, Hazlitta, po Sowella. Na czerwono - literatura obowiązkowa! Z naszych rozważań jasno wynika, że inwestor musi miec obycie także z makroekonomią...
Ekonomia i polityka. Wykład elementarny
Krótki kurs ekonomii praktycznej
Inflacja. Wróg publiczny nr jeden
wpisy na innych blogach na ten temat:
http://gwiazdowski.blogbank.pl/2008/09/26/rynki-finansowe-atak-klonow-epizod-nie-wiadomo-ktory/
http://dwagrosze.blogspot.com/2008/09/kto-posiada-ameryk.html
1.2.2. Przygotowanie ludzkie – praktyka
Przez praktykę rozumiemy tutaj te działania, bez których inwestowania rozpoczynać się nie powinno, ale które de facto samo inwestowanie obejmują, gdyż stanowią o metodologii podejmowania decyzji inwestycyjnych.
1.2.2.1. Profil inwestora
Pierwszym takim działaniem jest określenie własnego profilu. Musisz się dowiedzieć jaki jesteś – i jakie skutki dla Twoich inwestycji będzie to miało. Oczywiście na początku własny profil, który stworzysz będzie nieco wyidealizowany, podobny do wyobrażeń żołnierza, który w ciepłych koszarach marzy o bohaterskich czynach na polu bitwy.
a) musisz określić przede wszystkim to, ile pieniędzy jesteś w stanie zainwestować (tzn. ile pieniędzy nie będzie Ci koniecznie potrzebnych w czasie trwania inwestycji), zgodnie z zasadą by nie inwstować środków, które mogą okazać się w pewnej chwili konieczne.
b) musisz określić też czas inwestycji – przyjmijmy, że wiesz z góry, że pieniądze możesz zainwestować jedynie na trzy lata – musisz zdać sobie z tego sprawę, bo jest to kluczowa informacja w doborze instrumentu finansowego. Chodzi o uniknięcie sytuacji, w której potrzebując za trzy lata pieniędzy na mieszkanie, chcąc je pomnożyć – inwestujesz w małe i średnie spółki, które właśnie wkraczają w mocny trend spadkowy. Przy odpowiedniej dawce zadufania, po zakończeniu inwestycji starczyłoby Ci może na skrzynkę pocztową.
c) kolejna rzecz, którą musisz sprecyzować, to Twoja skłonność (bądź awersja) do ryzyka. Na razie ocenisz to tylko teoretycznie, ale wielkość ta jest kluczowa, więc przypatruj się sobie jak najbardziej wnikliwie. Awersja do ryzyka określa, jak bardzo trzęsą Tobą nerwy i odbierają zdolność do chłodnej kalkulacji w sytuacji kryzysowej – np. odkrycia, że Twoja spółka otwiera się 20% niżej, niż zamknęła notowania zeszłego dnia. Ludzie różnie reagują na tego typu sytuacje... a od ich reakcji zależy to, co stanie się z pieniędzmi. Niejeden inwestor żałuje zbytniej krewkości, co zresztą wyraża powiedzenia Warrena Buffeta (patrz – książka miesiąca): Giełda, to miejsce transferu pieniędzy od aktywnych, do cierpliwych.
Te trzy rzeczy powyżej, to podstawa. Niektórzy autorzy sugerują rozważanie wpływu żywienia na podejmowanie decyzji, sytuacji rodzinnej, etc. Możesz rzecz jasna pomyśleć i o tych sprawach. Grunt, żebyś najpierw poznał w teorii rynek, co opisywałem w poprzedniej części tej pogadanki, a dopiero potem brał się za praktykę.
1.2.2.2. Dobór instrumentów
Instrumentów finansowych, w które mógłbyś zainwestować jest wiele. W internecie są całe słowniki pojęć giełdowych, więc nie ma chyba potrzeby, by je tu kopiować. W serwisach, które poleciłem Ci w zeszłym tygodniu poszukaj różnic między akcjami, obligacjami, warrantami, kontraktami futures, opcjami na akcje, certyfikatami inwestycyjnymi...
Nie chcę zresztą podać Ci wszystkiego na tacy, żebyś przypadkiem nie pomyślał, że lektura samych tylko Pogadanek wystarczy Ci do rozpoczęcia inwestycji. Powiem więcej – nawet lektura działów edukacyjnych portali giełdowych na niewiele się zda, zanim nie weźmiesz się za lekturę którejś z klasycznych książek na ten temat (w zeszłym tygodniu podpowiedziałem, które są warte uwagi, więc nie wymawiaj się tym, że jest ich zbyt wiele). Kiedyś sam w to nie wierzyłem, ale doświadczenie to zweryfikowało, więc pozwól, że uchronię Cię przed własnymi błędami.
Wracamy do doboru instrumentu – jest on determinowany zarówno przez ilość dostępnych środków, jak i profil inwestora. Jeśli bowiem masz 100 zł oszczędności, odradzę Ci inwestowanie przez rachunek maklerski, bo ewentualne zyski zamienią się w straty przez prowizje. Jeśli masz milion złotych i boisz się własnego cienia, a poza tym Żona śledzi każdy Twój finansowy ruch i ma skłonność do bycia wredotą, to prócz tego, że polecę Wam wizytę w poradni rodzinnej, a obojgu porządne kierownictwo duchowe, to na pewno odradzę samodzielne inwestycje na rynku terminowym (np. kontrakty futures), gdzie zmiany nie tylko przebiegają szybko, ale i błędy mnożone są przez poziom lewara (czyli kredytu), z którego korzystasz.
Jednym słowem – nie we wszystko mogą inwestować wszyscy, a to ze względu zarówno na nich samych, ich portfel, jak i specyfikę samego instrumentu.
1.2.2.3. Zasady działania
Kolejna rzecz, którą powinieneś zdefiniować, to swoje zasady działania. Określisz w nich na przykład stopień zaangażowania w poszczególne segmenty rynku (np. nie więcej, niż 60% portfela w akcje), maksymalną akceptowalną stratę, po której następuje zamknięcie pozycji (np. decydujesz, że przecena o 5% skutkuje sprzedażą instrumentu i próbą kupna 15% niżej), czy wreszcie sposób podejmowania decyzji (w opraciu o rekomendacje, analizę techniczną, czy może inne przesłanki). Nie zapomnij też o zdefiniowaniu nieodwołalnych warunków wyjścia – np. maksymalnego czasu inwestycji, maksymalnej straty, czy zadowalającego zysku.
Aby stworzyć sobie swój katalog zasad, musisz po pierwsze poznać rynek (dlatego poważnie zajmij się częścią teoretyczną przygotowania ludzkiego, pójdź na jakieś szkolenie, kup i gruntownie przeczytaj porządną książkę), po drugie siebie (dlatego nie zaniedbaj poprzednich dwóch punktów przygotowania ludzkiego praktycznego).
Wydaje mi się, że w ustanowieniu własnych zasad (nie oszukujmy się, w większości przypadków są one do siebie podobne), będzie bardzo pomocna obecna Książka Miesiąca – Tao Warrena Buffeta, która jest właśnie zbiorem tego typu zasad.
2. Realizacja
Mając za sobą przygotowanie – zarówno duchowe, jak i ludzkie, możesz zabierać się za realizację inwestycji, czyli handel wybranymi instrumentami, bez względu na to, czy są to nieruchomości, samochody, akcje, czy kontrakty terminowe. W trakcie realizacji, pamiętaj o kilku wanych sprawach.
2.1. Przestrzeganie zasad
Jedną z Twoich zasad powinno być bezwzględne, automatyczne wręcz wykonywanie zasad. Większość strat, które ludzie ponoszą jest skutkiem albo nadmiernego strachu przed stratą, albo nadmierną chciwością, które każą im albo trzymać instrument zbyt długo, albo sprzedawać go zbyt wcześnie. Pamiętaj, że Twoja decyzja wynika z obiektywnego kryterium – nie na odwrót! Przeczucia, uczucia, domysły... warto je przeanalizować kilkakrotnie, zanim staną się pretekstem do akcji na rynku.
2.2. Obserwacja
W zależności od tego, jaki charakter ma Twoja inwestycja, mniej lub bardziej powinieneś obserwować rynek i własne poczynania.
To pierwsze z oczywistych względów – bieżąca sytuacja, czy to Twojego instrumentu, czy szerokiego rynku stanowi dla Ciebie jedną z głównych przesłanek do podejmowania decyzji. Nawet gdy jesteś spokojnym inwestorem długoterminowym – stała obserwacja rynku pomoże Ci lepiej alokować swoje środki, gdy np. dostrzeżesz, że to, w co inwestujesz wymyka się Twojej prognozie – dostrzegając to, być może wybierzesz lepszy instrument.
Obserwacja siebie też jest ważna – powinieneś rozeznawać swój stan, zmieniającą się awersję do ryzyka, uzasadnienie decyzji inwestycyjnych, etc. Dobrym pomysłem jest założenie swego rodzaju dzienniczka, w którym będziesz notował np. przesłanki na podstawie których podjąłeś decyzję. W chwili zwątpienia, gdy w umyśle wszystko się miesza – Twój dzienniczek pomoże Ci trafnie przemyśleć bieżącą sytuację na nowo.
Obserwację rynku prowadzi się w oparciu o dane, które możesz uzyskać z prasy fachowej (ja chwalę sobie Gazetę Giełdy Parkiet, inni wolą Puls Biznesu), czy serwisów internetowych (pisałem o nich w poprzedniej części Pogadanki nr 7). Podstawowe dane (notowania, komunikaty ze spółek, czy funduszy) można uzyskać za darmo, analizy i inne tego typu dane (np. historyczne) – zazwyczaj się kupuje.
Bądź przekonany, powtarzam to po raz kolejny – że bez poniesienia kosztów dotarcia do wiedzy, czy informacji... wciąż będziesz zaskakiwany, a efektem tego mogą być tylko błędy.
2.3. Ciągły rozwój
Korzystaj z każdej okazji, by się uczyć. Potraktuj inwestowanie jako jeden z obszarów zawodowych, a więc tych, wobec których można mówić o powołaniu. Jeśli powiększasz swój majątek, rób to coraz lepiej – po dotychczasowej porcji Pogadanek znasz nadprzyrodzone uzasadnienie tej konieczności.
Można jednak mieć wątpliwość... Po co przywiązywać do tego tak wielką wagę, uczyć się, kupować ceglaste, drogie książki, skoro doradców inwestycyjnych, finansowych i innych fachowców jest tak wielu? Dlaczego nie oddać im w zarząd swoich pieniędzy i zająć się liczeniem zysków?
Wierz mi... jeśli nie dysponujesz kapitałem większym niż milion złotych... dla ogromnej większości doradców jesteś niestety tylko okazją do zgarnięcia prowizji. Rozejrzyj się wokoło i zauwać ilu ludzi przeklina doradców, których posłuchało i weszło na górkach w najbardziej ryzykowne fundusze. Inną sprawą jest to, że gdyby sami byli przygotowani do inwestowania teoretycznie, bądź zostali do tego zachęceni (np. gdyby przeczytali Pogadankę nr 7) – wówczas słysząc niektóre z pomysłów nażelowanego pana w garniturze... popukaliby się w czoło.
Warto mieć dobrego doradcę – to jasne. Ale do pewnego progu zasobności portfela można liczyć w tej kwestii tylko na przypadek (przypadki wbrew pozorom się zdarzają i miałem okazję spotkać nawet i dobrych doradców, zresztą o dwóch rodzajach doradców będzie oddzielna pogadanka), dlatego lepiej uzbroić się w wiedzę samemu.
Osobną kwestią jest to, by nie zaniedbać sfery duchowej. Czeka Cię na pewno wiele ciężkich sytuacji, rozterek, niewiadomych... a celem nie jest to, by wprowadziły Cię w skąpstwo, nieumiarkowane przywiązanie do pieniędzy, etc. Naszym wspólnym celem jest to, by także inwestowanie było drogą do świętości. Jest to bowiem wspaniała szkoła zaufania, wiary, cierpliwości i wielu innych cnót ludzkich i nadprzyrodzonych. Pod warunkiem, że całość swych działań będziesz uświęcał, oddając je Bogu. Nie myśl, że odkryję coś nowego... środkami do tego są tylko i wyłącznie Sakramenty, z Eucharystią i spowiedzią na czele, rekolekcje, rozważanie, regularna modlitwa... Jeśli to zaniedbasz – przegrałeś więcej, niż Ci się może wydawać nawet, gdyby Twoje działania na rynku były pełne sukcesów.
2.4. Zapewnij sobie dochód
Jedną z głównych zasad inwestowania jest ta, która mówi, by inwestować wolne środki. Rozszerzyłbym ją o radę, by zapewniać sobie coraz więcej środków na inwestycje, tj. by zarabiając, nie poprzestawać tylko na pewnej kwocie którą zainwestowało się raz, ale starać się co miesiąc wygospodarować stałą, bądź zmienną sumę po to, by – w zależności od stanu rynku i naszych zasad – powiększać swoją pozycję. Nie nastawiaj się na to, że od razu będziesz żył z samych zysków (niektórym się to udaje)... bądź raczej cieprliwy, uparty, jak najbardziej profesjonalny... i finansowo bezpieczny, tj. czerpiący zyski z podstawowej działalności innej niż inwestowanie. O powiększaniu dochodu mówiliśmy już tutaj.
3. Co w najbliższym czasie?
W następnych Pogadankach zajmiemy się przeglądem dostępnych instrumentów finansowych (prawdopodobnie w kilku Pogadankach), później zaś omówimy bliżej możliwe zasady inwestowania (na jednym przykładzie), strategie... No, ale na to wszystko jest jeszcze czas – a co będzie, to dopiero zobaczymy.
0. Wprowadzenie
W dzisiejszej Pogadance dowiesz się tego, w jaki sposób rozpocząć inwestowanie. Jak już napisaliśmy w poprzednich artykułach – inwestowanie, najogólniej rzecz ujmując, polega na takim używaniu pieniędzy, by dobra za nie zakupione sprzedawać drożej, niż się kupiło (na tyle, by było to bardziej opłacalne od trzymania ich na depozycie w banku). Jeśli chodzi o skutki duchowe dla samego inwestora – bronimy się przed chciwością i nieumiarkowanym przywiązaniem do dóbr ziemskich.
1. Przygotowanie
Wiesz to już doskonale, ale pozwolę sobie tę zasadę przypomnieć – wszystko, co robisz, powinno być w jak największym stopniu doskonałe, ponieważ masz zamiar ofiarować to Bogu. Żeby dzieło było doskonałe, musi być dobrze przygotowane – wyjątki od tej reguły zdarzają się rzadko. Jednym słowem – inwestując swoje pieniądze (a de facto – pieniądze, które Bóg powierzył w Twój zarząd), powinieneś robić to jak najlepiej, w czym pomocne będzie Ci dobre przygotowanie duchowe i ludzkie.
1.1. Przygotowanie duchowe
Przez przygotowanie duchowe rozumiemy tu formację nadprzyrodzoną potrzebną do tego, by uniknąć, bądź poradzić sobie z zagrożeniami generowanymi przez tę nową aktywność. Szczegółowo pisaliśmy o tym podczas jednej z pierwszych Pogadanek.
Jako przygotowanie duchowe, Pogadanki proponują porządne rekolekcje – tego nigdy za wiele. Być może ktoś mógłby poczuć się zgorszony, gdyby Pogadanki przedstawiły swoje ulubione, toteż zainteresowanych proszą o e-maila. Jeśli jednak jesteś dobrze uformowany, prawdopodobnie wystarczy Ci czy to Msza Święta, nowenna (np. do Ducha Świętego, albo św. Józefa), czy jakaś inna stała modlitwa w intencji najpierw rozeznania Woli Bożej w rozważanych tu kwestiach, później zaś – rozwoju cnót potrzebnych do realizacji tych zamierzeń.
Tak naprawdę nie proponujemy tu nic nowatorskiego – katolik przed podejmowaniem ważnych decyzji zazwyczaj podejmuje podobne działania, jest to więc w pewnym sensie standard.
Aspekt duchowy inwestowania nie kończy się rzecz jasna na etapie początkowym – o jego istnieniu w trakcie realizacji napiszemy w punkcie 2.
1.2. Przygotowanie ludzkie
Przez przygotowanie ludzkie rozumiemy tu zdobycie wiedzy fachowej, które – w kolosalnej liczbie przypadków – jest niezbędnym warunkiem powodzenia inwestycji. Mówi się wprawdzie, że w czasie hossy zarabia każdy... ale prosimy wierzyć Pogadankom, że istnieją tacy inwestorzy, którzy nie zarabiają nigdy. Jest ich nawet dość dużo. W związku z tym – prosimy o liczenie na siebie, zamiast na ślepy los. Ten ostatni potrzebny jest w Totolotku.
Przygotowanie to dzielimy na dwie części – teorię i praktykę. Pierwsza dotyczy zdobywania informacji na temat rynku. Druga zaś, praktyczna – zdobycia informacji na swój temat, która zakłada posiadanie przygotowania ludzkiego w zakresie teorii.
1.2.1. Przygotowanie ludzkie – teoria
W teorii każdy jest mocny, toteż przy doborze środków pomocnych w przygotowaniu ludzkim, należy zachować najwyższą ostrożność. Inwestowanie stało się ostatnio bardzo modne, dlatego namnożyło się na rynku wiele produktów małej wartości, na które pieniędzy po prostu szkoda.
Nie martw się, jeśli poszczególne punkty nie są Twoim zdaniem wystarczająco omówione. Jeśli masz pomysł, jak je poszerzyć – napisz e-maila do Pogadanek. Wiedz jednak, że kolejne pogadanki będą dotyczyły każdego z poszczególnych punktów, wymienionych poniżej. Dzisiejsza zaś stanowi ogólny szkic schematu postępowania, który będzie uzupełniany w najbliższych tygodniach.
1.2.1.1. Książki
Literaturę na temat inwestowania podzieliłbym na trzy kategorie, które wymieniam i omawiam poniżej:
a/ lit. propedeutyczna – to ta, która dopiero wprowadza Cię do zagadnień związanych z inwestowaniem, zaznajamia z podstawowymi terminami, instrumentami, czy zjawiskami. Do tej też zaliczam literaturę motywującą i jej gorsze wydanie – nakręcającą. Na temat tych ostatnich rodzajów pisaliśmy już na Pogadankach wielokrotnie. Najogólniej rzecz ujmując, mówi ona o tym, co i w jaki sposób możesz sprzedawać drożej niż kupiłeś.
Jako przykłady mogą posłużyć następujące książki:
Fundusze inwestycyjne w praktyce
Praktyczny poradnik dla poczatkujacych inwestorow
Trzy pierwsze pochodzą z wydawnictwa Złote Myśli, które do końca września, w ramach promocji wrześniowy zysk umożliwia zakupy z 50% zniżką. Jeśli myślałeś kiedyś o ich e-bookach, lub wersjach drukowanych, chyba najwyższy czas kupować...
b/ lit. właściwa – jest to zazwyczaj literatura tworzona przez zachodnich autorów (polski rynek kapitałowy jest bowiem dość młody), która zapoznaje Cię z makroekonomicznymi aspektami inwestowania oraz podaje ogólne strategie poruszania się po rynku. Najogólniej rzecz ujmując, mówi ona o tym, jak rozpoznać czas, w którym dani instrument jest tani i drogi.
Jako przykłady mogą posłużyć następujące książki Grahama i Van Tharp'a:
Inteligentny inwestor. Najlepsza książka o inwestowaniu wartościowym
Giełda, wolność i pieniądze. Poradnik spekulanta
c/ lit. specjalistyczna – j.w. - jest to najczęściej literatura tłumaczona z angielskiego. Dotyczy ona wybranych zagadnień szczegółowych inwestowania – poszczególnych metod analizy technicznej, fundamentalnej, czy też psychologii inwestowania. Zajmuje się więc pomocą w tym, by z coraz większą pewnością orzekać kiedy nie będzie drożej (by sprzedać), oraz kiedy nie będzie już taniej (by kupić).
Jako przykłady mogą posłużyć następujące książki:
Komputerowa analiza rynków terminowychW kwestii książek bardzo często sprawdza się zasada, że to co drogie, warte jest swojej ceny.
1.2.1.2. Kursy
Na rynku pojawiły się także kursy dotyczące inwestowania. Najdłużej organizowane są te polecane przez redakcję Parkietu. Poza nimi istnieje dość szeroka oferta mniejszych firm. Dość dużym zainteresowaniem cieszą się te organizowane przez firmę FTS czy - chyba najlepsze na rynku - inwestorgieldowy.com. Pogadanki słyszały także o innych, np. : compentia.pl, nie mogą jednak polecić z czystym sumieniem z tego względu, że same – poza Akademią Tworzenia Kapitału organizowaną przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych – nie brały w nich udziału.
1.2.1.3. Serwisy internetowe
Służą przede wszystkim do pozyskiwania informacji na temat samych instrumentów (akcji, certyfiaktów, jednostek uczestnictwa), jak i ich emitentów. Możemy więc szukać tam depesz, komunikatów, plotek, wykresów, notowań, aktualnych wartości wskaźników fundamentalnych i technicznych. Pogadanki korzystają z następujących:
http://stooq.com/
http://www.parkiet.com/
http://www.gpwinfostrefa.pl/
http://www.bankier.pl/
1.2.1.4. Fora internetowe
Jest to ostatnio dość popularne narzędzie inwestorów – na dodatek najczęściej darmowe. Problem jednak polega na tym, że w związku z anonimowością uczestników, często początkujący inwestor – szczególnie ten, który uwierzył, że da sobie radę na rynku bez porządnej podbudowy teoretycznej (patrz – punkt 1.2.1.1.) - miewa trudności z odróżnieniem głosów rozsądku od zwykłego tzw. naganiania. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że nie mówimy o dużym problemie, ale Komisja Nadzoru Finansowego wdrożyła już parę postępowań przeciwko naganiaczom, którzy rozsiewali nieprawdziwe plotki na temat spółek giełdowych, które wpływały potem na decyzje podejmowane przez drobnych akcjonariuszy. Jednym słowem – wymagana jest duża ostrożność.
Pogadanki korzystają z forum www.parkiet.com/forum – to, które ma na swojej stronie bankier.pl uchodzi w środowisku za siedlisko bezhołowia (co nie oznacza, że na Parkiecie się ono nie pojawia...).
[...]
-------------------------------
w związku z ogromną objętością, dalsza część Pogadanki nr 7 wyemitowana zostanie w przyszłym tygodniu, żeby Czytelnicy nie zostali przytłoczeni nadmiarem białych literek na ciemnym tle. Póki co, pozwalamy obejrzeć dalszy jej konspekt:
1.2.2. Przygotowanie ludzkie – praktyka
1.2.2.1. Profil inwestora
1.2.2.2. Dobór instrumentów
1.2.2.3. Zasady działania
2. Realizacja
2.1. Przestrzeganie zasad
2.2. Obserwacja
2.3. Ciągły rozwój
2.4. Zapewnij sobie dochód
ciąg dalszy - http://pogadanki-inwestorskie.blogspot.com/2008/09/pogadanka-nr-7-od-czego-zacz_21.html
oraz zachęcamy do zajrzenia do chomika Pogadanek Inwestorskich, którego banner znajduje się poniżej.
Poza tym rzecz jasna wydawnictwo Złote Myśli, którego wiele publikacji ma charakter propedeutyczny. Do końca września trwa tam promocja Wrześniowy zysk, dzięki której kupiłem tam już swoją wymarzoną książkę - tę o inwestowaniu w monety. Promocja polega z grubsza na tym, że książki nabywa się de facto za 50% wartości.
Więcej informacji tutaj: http://www.zlotemysli.pl/ekonomiczna,1/wrzesniowyzysk.html